Polka do Polki, Czeczenka do Romki. Dla Polaków obie jesteśmy obce

polkadopolki2Ilustracja Monika Stolarska

Miriam: W Czeczenii ciężarnym kobietom bada się krew, ciśnienie i tyle. Jesteś w ciąży, jesteś szczęśliwa. Nie musisz z tego powodu cierpieć. A w Polsce – boli czy nie, lekarz „pcha się między nogi”. Od pierwszego polskiego ginekologa wyszłam, choć wcześniej długo czekałam w kolejce, bo nie spodziewałam się, że to będzie mężczyzna. Z kolei lekarka po prostu nie była miła. A w ciąży chcesz opieki, choć to nie choroba. Na szczęście poród był idealny: wspierała mnie pracownica socjalna, Szpital Praski zgodził się, by na sali nie było mężczyzn, a położna mnie pocieszała i okazała się pomocna.

Natalia: Jak zachowywały_li się inne_i lekarki_rze, z którymi miałaś kontakt?

Miriam: W drugiej ciąży trafiłam do jeszcze gorszej lekarki. Przy wejściu do gabinetu wisiał plakat „Stop dyskryminacji”. Przychodzę na ostatnią wizytę kontrolną, a ona pyta: „Czego pani ode mnie chce?” Odpowiadam: „Niczego. Miałam się zgłosić na obowiązkową wizytę”. A ona: „Mam was ruskich dość! Zobaczcie, co robicie na Ukrainie! Wracajcie do siebie!” Mówię: „Proszę pani, Moskwa jest oddalona od Polski o 1200 km, a od Czeczenii – o 1800. Bliżej im do was niż do nas. Jestem Czeczenką, nie Rosjanką. My też mamy z Rosją kłopoty”. Usłyszałam: „To to samo”. Mówiła okropne rzeczy. Gdy w końcu wskazała na fotel ginekologiczny, powiedziałam, że zbadanie mnie najwyraźniej jest dla niej zbyt wielkim poświęceniem, i wyszłam. Za drzwiami rozpłakałam się, w gabinecie nie chciałam pokazać, że jestem słaba. Pocieszająca mnie pielęgniarka usprawiedliwiała lekarkę, że jest zmęczona. A przecież tak nie można postępować! Rodziłam kilka dni później.

Natalia: Jak cię traktowano w szpitalu?

Miriam: Usłyszałam, że nie jestem ubezpieczona. Wiedziałam, że nie muszę, bo jestem w ciąży, ale pojechałam do pracy po zaświadczenie. Wcześniej bałam się, że stracę pracę, a utrzymuję męża i szóstkę dzieci. Na szczęście szef jest mi przychylny. Gdy wróciłam z papierkiem, usłyszałam: „Nie potrzebujemy tego. W końcu jesteś w ciąży”.

Natalia: Jak przebiegł sam poród?

Miriam: W Czeczenii kobiecie, mającej rodzić, towarzyszy cała rodzina. Tutaj byłam sama. Położna powiedziała, że jeśli urodziłam już szóstkę dzieci, to i siódme urodzę. Nie pozwoliła mi pomóc, gdy jej koleżanka chciała to zrobić. Mimo prośby, nie dostałam znieczulenia. Po porodzie płakałam przez półtorej godziny. Leżałam w sali z miłą Polką, ale zaraz ją zabrano. Zmartwiłam się – u nas jest przesąd, że w szpitalu nie można zmieniać łóżka. Na jej miejsce przywieźli Romkę.

Justyna: Czułaś, że specjalnie was rozdzielono?

Miriam: Tak. Położyli Cygankę z Cyganką, pomyślałam. Bo dla Polaków obie jesteśmy z jednej kategorii. Jesteśmy obce.

rozmawiała Natalia Broniarczyk i Justyna Frydrych

nowelogo

Tekst znajduje się w tegorocznej Gazecie Manifowej.

design & theme: www.bazingadesigns.com