Wielogłowa hydra rasizmu, nacjonalizmu, nienawiści i polityki strachu

Trzeciego października bieżącego roku, w dzień, w którym po Polsce przelała się fala czarnych protestów, w środku dnia, w centrum Krakowa aresztowano Ameera Alkhawlany, doktoranta Uniwersytetu Jagiellońskiego.

14566280_1463670210314895_6245594548266471117_o-1-2fot. Katarzyna Derda

Straż Graniczna, która dokonała zatrzymania na wniosek szefa ABW, przewiozła go prosto do gmachu sądu, w którym odbył się błyskawiczny proces bez zarzutów, bez materiałów dowodowych, bez obrońcy. Za to z wydanym intuicyjnie postanowieniem o areszcie oraz decyzją o deportacji. Intuicyjnie znaczy jak? Na podstawie koloru skóry? Butów, koszuli, a może oczu?! Z sądu Ameer został przewieziony do Strzeżonego Ośrodka dla Cudzoziemców, w którym przetrzymywany jest już ponad miesiąc z obawy przed tym, że mógłby uciec z kraju, z którego wkrótce ma zostać wydalony.

Ani on, ani jego obrońca, ani nawet sąd do dzisiaj nie poznali powodów, dla których Ameer ma zostać odesłany do Iraku, kraju, w którym toczy się wojna i w którym zdrowie i życie Ameera jest bezpośrednio zagrożone.

Trzy miesiące przed zatrzymaniem z Ameerem skontaktowała się Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Złożyła mu propozycję nie do odrzucenia: albo będzie inwigilował środowiska irackie, kurdyjskie oraz muzułmańskie, albo nie otrzyma zgody na dalszy pobyt w Polsce. Ameer propozycji nie przyjął z kilku powodów, wśród których można wymienić brak kompetencji do szpiegowania w meczetach (Ameer jest ateistą). Choć pozwolenie na pobyt finalnie zostało przedłużone, ponad miesiąc później, na drugi dzień po aresztowaniu Ameera odwiedzili agenci odpowiedzialni za nieudaną próbę werbunku, dając mu jasno do zrozumienia, że to, co go spotkało jest karą za odmowę współpracy oraz że taki sam los spotka jego braci. Dalsze punkty w tej historii, takie, jak na przykład ten, że Ameer musi płacić za swój pobyt w areszcie i wiele innych są tylko coraz bardziej absurdalne.

Pod wpływem tych wydarzeń już teraz osoby innych narodowości opuszczają Polskę, a Ministerstwo Wyższej Edukacji i Badań Naukowych w Iraku postanowiło w obawie o bezpieczeństwo swoich studentów przenieść ich do innych krajów Europy.

Choć brzmi to jak streszczenie powieści kryminalnej opisującej czasy zimnej wojny, ta iście Kafkowska sytuacja zdarzyła się naprawdę. W Polsce dwudziestego pierwszego wieku. W kraju, który niedawno obchodził ćwierćwiecze tej tak zwanej ,,wolności”, która w rzeczywistości z wolnością niewiele ma wspólnego. Przypadek Ameera nie jest przypadkiem odosobnionym. Zarówno cudzoziemcy, jak i osoby z polskim obywatelstwem konsekwentnie pozbawiani są kolejnych podstawowych praw człowieka. Już teraz dzięki ustawie antyterrorystycznej każdą i każdego z nas można pozbawić wolności na 14 dni, nie podając żadnych przyczyn.

Władze państwowe oraz będące na ich usługach służby czują się coraz pewniej i coraz bardziej bezczelnie pokazują swoją prawdziwą twarz. Nie pomagają tu żadne apele coraz większej liczby organizacji zajmujących się prawami człowieka czy też mieszkańców i mieszkanek polski.

Ta wielogłowa hydra stworzona z rasizmu, nacjonalizmu, nienawiści, chciwości i polityki strachu już dawno przestała nas słuchać. Jeśli dziś nie powiemy dość, jeśli dziś nie staniemy w obronie mniejszości, których prawa najłatwiej jest łamać, jutro to samo może spotkać każdego i każdą z nas. Czas zacząć walczyć o wolność naszą i waszą, bo ta wspólnota, którą tworzymy i jej prawdziwa siła to nie politycy, to nie polityczki. To zwykli ludzie, to my wszyscy!

Oliwia z kolektywu Reaktor, znajoma Ameera
Przemówienie wygłoszone podczas demonstracji antyfaszystowskiej 11 listopada.


Zapraszamy na jutrzejszą pikietę w obronie Ameera.

design & theme: www.bazingadesigns.com