To nie był prawdziwy gwałt [Treść niepolecana dla osób wrażliwych na opisy przemocy seksualnej]

No bo umówimy się. Prawdziwy gwałt jest wtedy, kiedy napada cię obcy mężczyzna w ciemnej ulicy. Prawdziwy gwałt jest wtedy, kiedy krzyczysz, wyrywasz się i walczysz z napastnikiem. Prawdziwy gwałt jest wtedy, kiedy zapłakana wleczesz się w podartym ubraniu na posterunek policji, żeby złożyć zeznania.

1Ilustracja: Patricija Bliuj-Stodulska

A przecież teraz mówimy o sytuacji, kiedy pojechałaś sama do jego mieszkania. Do swojego znajomego, chłopaka, kochanka. Dobrowolnie weszłaś, zdjęłaś płaszcz, piłaś wino. Siedzieliście i rozmawialiście, nie byłaś pewna, czy chcesz tego wieczoru uprawiać seks czy nie. Niby przyjechałaś z myślą, że może się to wydarzyć, ale nie czułaś za bardzo pożądania. Nie czułaś jednak przecież też wstrętu do tego mężczyzny, więc nie protestowałaś, kiedy zaczął cię całować. Ani kiedy zaczął cię rozbierać. Ba, sama pomagałaś, potem zrobiłaś mu laskę. A że potem, kiedy cię przywiązał do łóżka i chciał w ciebie wejść, uznałaś nagle, że jednak nie masz ochoty na zabawę w bdsm, ba, że w ogóle nie masz ochoty na seks? I powiedziałaś „nie chcę”. A on wtedy wsadził ci palec w cipkę i powiedział stanowczo: „Twoja pizda mówi, że chcesz”.

Tak właśnie powiedział, zapamiętałaś dobrze te słowa, bo nawiedzały cię później we wspomnieniach tego wieczoru. I zamilkłaś, bo cię zatkało. Bo powiedziałaś, że nie chcesz, a on stwierdził że chcesz. On uznał że lepiej wie, czego chcesz. Zatkało cię, bo nie sądziłaś, że to się może ci przydarzyć. Że powiesz „nie”, a ktoś to całkiem zignoruje. „Ktoś”? Nie „ktoś”. Człowiek którego znasz. Który cię zna. Nie jakiś obcy na ulicy. Ktoś, kogo znasz od kilku lat. Kto cię zna, rozumie, kto rozmawia z tobą o intymnych rzeczach, jak śmierć swojej matki, jak problemy z pracą, jak normalne życie. Oszołomiona alkoholem nie wiedziałaś, co w takiej sytuacji zrobić. Nie chcesz, ale on nie zwraca na to uwagi, może tak ma być? Nie chcesz, ale on powiedział, że chcesz, przecież to znajoma osoba, przecież nie zaczniesz go bić ani nie zaczniesz krzyczeć, nie wiesz co robić, drętwiejesz, on zakłada prezerwatywę, wsadza penisa w twój odbyt, boli cię, nie masz na to ochoty, nie chcesz, ale przecież już mówiłaś, że nie chcesz, więc nie bardzo wiesz, co jeszcze możesz zrobić, starasz się nie myśleć o bólu, wytrzymujesz. Przecież sama tu przyjechałaś, mogłaś się spodziewać.

Po wszystkim ubierasz się, jedziesz do domu, płaczesz cichutko w nocnym autobusie, który jedzie i jedzie, daleka trasa, zawsze, jak wracałaś od niego to jechał z tobą, żebyś była bezpieczna, po tym wieczorze, kiedy powiedziałaś, że nie chcesz seksu, nie pojechał z tobą, kolejny znak, że coś zrobiłaś źle. 

Nie chcesz go widzieć potem. Nie chcesz z nim rozmawiać, nie chcesz żeby do ciebie pisał. Nie chcesz go widzieć w internecie, blokujesz jego numer w telefonie. Wyrzucasz ze wstrętem pocztówkę z Włoch, którą ci przysłał. Nie masz ochoty na seks w następnych dniach. Ani w następnym miesiącu. I w kolejnym. Po sześciu miesiącach wstrętu do kontaktu fizycznego z mężczyzną zaczynasz zdawać sobie sprawę z tego, że może to był niechciany kontakt seksualny. Ale nie myślisz, że to był gwałt. No bo przecież sama do niego pojechałaś, sama piłaś wino, sama wiedziałaś, czego będzie chciał od ciebie. I tylko raz zaprotestowałaś. To nie był prawdziwy gwałt. Nie był, prawda?

Frezja

design & theme: www.bazingadesigns.com