Staśko: Wygodniej zaufać sprawcy, ale właśnie dlatego trzeba ufać skrzywdzonym #MeToo

Maja Staśko, krytyczka literacka


Walka o wiarygodność w sprawach o przemoc seksualną to walka na słowa. Słowo „nie” zwykle nie pozostawia śladów. Pozostaje słowo skrzywdzonej przeciwko słowu krzywdzącego. Kto zaprezentuje bardziej przekonującą opowieść, ten wygrywa. To jak nagroda literacka. Nagroda za najlepiej skonstruowaną opowieść.

Ilustracja Wika Krauz

Wygodniej stanąć po stronie sprawcy. Sprawca mówi: świat, w którym żyjesz, jest dobry. Możesz swobodnie się w nim poruszać. Możesz ufać swoim znajomym. To ofiara jest zła. Niesłusznie mnie oskarżyła, bo chciała zrobić karierę albo się mściła. Ma problemy psychiczne. Jestem niewinny, uznani ludzie przypominają o moim domniemaniu niewinności i troszczą się o mój stan psychiczny. Ale sprawiedliwość wygra i zostanę oczyszczony z zarzutów. Większość spraw o gwałt jest umarzanych. Możesz spokojnie żyć w tym świecie, bo to nie jest świat, w którym kobiety są gwałcone przez swoich kolegów, w którym przemoc jest nagminna i nie ma za nią praktycznie żadnej odpowiedzialności. To jest świat, w którym jakaś niezrównoważona kobieta niesłusznie mnie oskarżyła. I zostaje za to ukarana – w mediach jest przedstawiana jako winna linczu, publicznie roztrząsane są jej rzekome traumy i zachowania, znajomi odwracają się od niej, środowisko ją potępia. Możesz bezpiecznie spać. Nie zostaniesz skrzywdzona i nikt cię nie skaże za coś, czego nie zrobiłeś. Wszystko jest w twoich rękach.

Ta opowieść daje poczucie bezpieczeństwa i kontroli.

Osoba, która doświadczyła przemocy, mówi: świat, w którym żyjesz, jest zły. Twój przyjaciel może cię zgwałcić. Codziennie możesz paść ofiarą przemocy seksualnej – także we własnym domu. Nie jesteś bezpieczna. Prawo działa źle – większość sprawców nigdy nie odpowiedziała za swoje czyny. Gdy pozostaje słowo skrzywdzonej i słowo krzywdzącego, więcej waży to drugie. Większość spraw zostaje umorzonych nie dlatego, że nie było czynu, lecz dlatego, że nie było na niego wystarczających dowodów. Sprawiedliwość rzadko wygrywa, sprawca niemal nigdy nie zostaje skazany, a jeśli, to często w zawieszeniu. Nie możesz spokojnie żyć w tym świecie, bo to świat, w którym kobiety są gwałcone przez swoich kolegów, w którym przemoc jest patologicznie częsta i uchodzi bezkarnie. A jej konsekwencje – emocjonalne, społeczne, towarzyskie – ponosi skrzywdzona. Ty też w każdej chwili możesz doznać przemocy i najprawdopodobniej sprawca za to nie odpowie. Ty odpowiesz, dożywotnio. Będziesz patrzyła, jak twój oprawca robi karierę i otrzymuje wsparcie środowiska. I nie masz na to żadnego wpływu.

Ta opowieść odbiera poczucie bezpieczeństwa i kontroli.

I gdy masz wybrać, w którym świecie chcesz żyć, którą narrację wybierzesz? Trudno cię winić za to, że wolisz tę pierwszą opowieść.

Dlatego zaczynasz dyscyplinować skrzywdzoną i bronić sprawcy. Bo również przenoszenie winy na osobę, która doświadczyła przemocy, sprawia, że czujesz się bezpieczniej. Skoro to ona popełniła błąd, wystarczy, że ty go nie popełnisz i nigdy nie padniesz ofiarą gwałtu czy molestowania. Wystarczy, że nie założysz za krótkiej spódniczki, nie będziesz prowokować i zostawiać drinka bez opieki. Że w razie czego będziesz krzyczeć i bronić się do upadłego. W świecie self-made manów, w którym wszystko masz pod kontrolą, to bardzo zrozumiała narracja. Zrobiła coś źle – została zgwałcona. Nie zrobiłaby – nie zostałaby. Jeśli nie popełnisz błędu, jesteś bezpieczna. Nad wszystkim panujesz, to twój wybór. To dobry świat i ty dobrze w nim działasz, więc nic ci się nie może stać.

Do momentu. Do momentu, w którym to ty lub bliska tobie osoba doświadczy przemocy seksualnej. Wtedy pojawia się bezsilność i odrzucenie. Cały świat mówi ci, że nie jesteś wiarygodna, że chcesz coś ugrać, że się mścisz. Że sama jesteś sobie winna. A twoja historia mówi innym: ciebie też to może spotkać, nie masz na to wpływu. Mówi to, czego nikt nie chce usłyszeć. Wiesz, że z taką opowieścią nie masz szans na wygraną. Sprawca chodzi bezkarny.

1 na 5 kobiet w Polsce padła ofiarą gwałtu (link). 87% kobiet doświadczyło molestowania. Większość z tych kobiet nie otrzymała wsparcia, kiedy go potrzebowała. Tylko dlatego, że to świat, który uwielbia złudzenie kontroli. A gwałt i molestowanie to maksymalne pozbawienie tego złudzenia.

To teraz fakty: fałszywe oskarżenia o gwałt wynoszą 2-10% (link). To oznacza, że opowieść kobiety jest prawdziwa w co najmniej 90% przypadków. To jej opowieść jest tą, której powinniśmy wysłuchać i wierzyć. Mimo iż jest niewygodna.

Nie wszystko jest w naszych rękach. Żyjemy w złym systemie, który premiuje zachowania przemocowe i nadużywanie władzy. Molestowanie i wyzysk wydarzają się codziennie, są niewidzialne i normalizowane. I dopiero gdy się z tym zmierzymy, będziemy mogli to zmienić. Nie w ramach kariery od pucybuta do milionera, tylko jako ruch od ofiar do twórczyń systemu.

Akcja #MeToo pokazała, że istotniejsza niż deklaracje rzekomej równości jest wrażliwość na istniejące nierówności.

Możemy żyć w lepszym świecie, ale nie przez wygodne uleganie złudzeniom, lecz przez solidarną walkę z nimi. Nie przez fetyszyzowanie indywidualnej kontroli, tylko przez wspólne przejęcie tej kontroli. Wszystko jest w naszych rękach – gdy sprzeciwimy się powszechnej zmowie milczenia i oskarżania osób za przemoc, której doświadczyły. Gdy zaczniemy trzymać stronę kobiet. Dopiero wtedy będziemy mogli wreszcie czuć się bezpiecznie – realnie, nie przez złudzenie.

design & theme: www.bazingadesigns.com