Kobiety zwracają uwagę na ciemniejszą stronę podróżowania

W lutym 2013 r., pomiędzy wypalonymi przez słońce krzakami a pozostałościami bizantyjskich murów miejskich Stambułu, policja znalazła ciało amerykańskiej turystyki, Sarai Sierry. Sierra, mieszkanka Nowego Jorku, która pierwszy raz podróżowała za granicą, mimo niemal nieustannego kontaktu z rodziną zniknęła na dwa tygodnie. Nie wiadomo do końca, jaka była przyczyna jej śmierci, jednakże pewien turecki mężczyzna przyznał się ponoć do jej zamordowania, po tym, jak odmówiła mu pocałunku.

2-kolorIlustracja Patricija Bliuj-Stodulska

Nie jest to kwestia znalezienia się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiedniej porze. Sierra nie zboczyła z głównego szlaku. Nie zachowywała się w sposób ryzykowny. Według doniesień mediów, pojechała na wycieczkę, ponieważ chciała doskonalić swoje umiejętności w zakresie fotografii. To jeszcze jeden wstrząsający dowód na to, co może przytrafić się kobietom podczas zagranicznych podróży.

Od momentu jej śmierci w 2013 r. docierały do nas kolejne wiadomości o napaściach na turystki. Włoska turystka została zgwałcona przez meksykańskich policjantów w tym samym miesiącu, w którym znaleziono ciało Sarai Sierry. W czerwcu 2013 r. amerykańska turystka padła ofiarą gwałtu w sklepie w Izraelu. Norweżka została zgwałcona w Dubaju (a następnie aresztowana za „bezprawną czynność seksualną”; kilka miesięcy później tak ona, jak i mężczyzna oskarżony o napaść na nią, zostali ułaskawieni). 15 stycznia 2014 r. 51-letnia obywatelka Danii zgłosiła, że podczas pobytu w New Delhi padła ofiarą gwałtu i grożono jej nożem. Relacjonowała, że podeszła do siedmiu lub ośmiu mężczyzn, żeby zapytać o drogę do hotelu, po czym została przez nich zaatakowana. W marcu 2014 r. Brytyjka została zgwałcona przez ochroniarza w luksusowym hotelu w Egipcie.

Czy to autobus w New Delhi, czy hotelowy kompleks w Acapulco, ryzyko napaści wydaje się wszechobecne, jeżeli przyjmiemy, że głośne przypadki gwałtów w omawianych miejscach wskazują na ogólny stan zagrożenia dla samotnych turystek. Tego rodzaju informacje są alarmujące dla wielu kobiet, które podróżując, poruszają się po mniej znanych obszarach i które coraz częściej poszukują wyjątkowych, indywidualnych doświadczeń, które daje podróżowanie.

Na jednej szali kładziemy naszą integralność cielesną, na drugiej nasze pragnienie poznawania świata. Dla nas, kobiet, turystyczna mapa świata wygląda inaczej: do niej zmuszone jesteśmy dostosowywać długość naszych spódnic, wcięcia naszych bluzek, pory dnia, w których możemy się bezpiecznie poruszać, oraz miejsca, które uznajemy za „bezpieczne”.

Jak jednak wygląda rzeczywistość przemocy wobec kobiet w miejscach, które chcemy odwiedzić i czy powinnyśmy całkowicie unikać niektórych miast z powodu czyhających tam na nas zagrożeń, tak jak robią to inne kobiety? Jak kształtuje się rzeczywiste ryzyko dla podróżujących kobiet w porównaniu z tym, jak je widzimy? Rozmawiałam ze statystykami i statystyczkami oraz działaczkami i działaczami na rzecz praw kobiet, odwiedziłam także kilka krajów, w których miały ostatnio miejsce tego typu wypadki, aby zrozumieć, jak kształtuje się w nich rzeczywista sytuacja.

170301
Sarai Sierra, mieszkanka Nowego Jorku, zniknęła w Turcji na początku 2013 r. podczas swojej pierwszej podróży zagranicznej. Zdjęcie z albumu rodzinnego, udostępnione przez Associated Press.

Czołówki gazet w Indiach
Od grudnia 2012 r., gdy zapytamy o państwo, w którym mają miejsce przypadki gwałtów na turystkach lub innych kobietach, większość osób pomyśli o Indiach. Brutalny gwałt zbiorowy oraz zabójstwo młodej studentki medycyny w autobusie pewnego grudniowego wieczoru w New Delhi zszokowało wielu ludzi na całym świecie. W całych Indiach i poza ich granicami wybuchły wielotysięczne protesty, zaś komisja rządowa przyjrzała się sposobowi traktowania sprawców przemocy seksualnej przez aparaty państwowe. Jednak niedługo potem w New Delhi miały miejsce trzy kolejne przypadki napadów na kobiety w Indiach, które znów znalazły się na czołówkach gazet. Wszystkie trzy ofiary były cudzoziemkami: Szwajcarka podróżująca z mężem po stanie Madhya Pradesh w środkowych Indiach w marcu 2013 r., wkrótce potem Brytyjka zgwałcona w swoim pokoju hotelowym w Agra, następnie 30-letnia Amerykanka zaatakowana w kurorcie Manali.

Napaści te były wystarczająco wstrząsające, aby wywrzeć wpływ na sektor turystyczny. Associated Chambers of Industry and Tourism, organizacja z siedzibą w New Delhi, poinformowała, że w ciągu trzech miesięcy po ataku na kobietę w autobusie, liczba podróżujących kobiet spadła o 35%. Mimo tego istnieją kraje jeszcze bardziej niebezpieczne dla kobiet niż Indie. Z braku dokładnych statystyk dotyczących przemocy wobec turystek najbardziej zbliżoną miarą jest skala przemocy wobec miejscowych kobiet – według ekspertów znacznie przekraczająca skalę nagłośnionych napaści na turystki.

„Faktem jest, że odsetek gwałtów w Meksyku jest wyższy niż w Indiach” – twierdzi Carlos Javier Echarri Cánovas, profesor demografii na El Colegio de México, który bada zjawisko przemocy wobec kobiet. Według statystyk rządowych, w 2010 r. zgłoszono w Meksyku 15 000 przypadków gwałtu i mniej więcej taką samą liczbę w 2011 r. Echarri informuje, że w Indiach, w pierwszym kwartale 2012 r. zarejestrowano 18 539 przypadków gwałtu, wedle Krajowego Biura Rejestru Przestępczości. Należy jednak pamiętać, że populacja Meksyku stanowi jedną dziesiątą populacji Indii.

Statystyki te nie są przekonujące. Zgłaszanie przypadków gwałtu jest w wielu krajach utrudnione ze względu na korupcję oraz kulturowo warunkowaną tendencję do ignorowania przemocy, postrzeganej jako „coś normalnego”, nawet jeśli występuje w pobliżu miejsca zamieszkania. Wedle istotnej narracji, skoro więcej kobiet z kultury Zachodu podróżuje coraz dalej, tym większemu podlegają ryzyku. Trudno jednak udowodnić ten proces statystycznie. Można tu zadać pytanie, dlaczego tak niewiele osób nawołuje do zajęcia się kwestią bezpieczeństwa kobiet podróżujących po Europie Zachodniej lub Stanach Zjednoczonych – kraju o ponad 300 milionach mieszkańców. Według Departamentu Sprawiedliwości, w 2010 r. około 270 000 kobiet padło ofiarą gwałtu i molestowania seksualnego w USA. (Departament zgromadził dane na podstawie wywiadów przeprowadzonych w gospodarstwach domowych, co oznacza, że liczby te obejmują zgłoszone lub niezgłoszone na policję przypadki gwałtu.) Przeszukując sieć natrafiłam na nieliczne artykuły dotyczące napaści na kobiety na tych kontynentach: jeden artykuł z lipca 2013 r. dotyczący turystki z Georgii, utrzymującej, że została zgwałcona w Nowym Jorku oraz artykuł z kwietnia 2013 r. o Kanadyjce, która twierdzi, że padła ofiarą gwałtu ze strony kilku policjantów w Paryżu. Głównie jednak poszukiwanie artykułów w sieci na temat przypadków gwałtu na cudzoziemkach w Stanach Zjednoczonych dawało lustrzane odbicie – historie przemocy wobec amerykańskich kobiet zagranicą. Nie oznacza to jednak, że na Zachodzie dochodzi do mniejszej liczby napaści tego typu.

Eksperci zauważają, że przypadki te są nagłaśniane przez media, co sprawia, że pojedyncze incydenty stają się częścią szerszej tendencji. „Uśredniając, przypadki napaści na białe kobiety na całym świecie przyciągają więcej medialnej uwagi niż napaści na kobiety o innym kolorze skóry” – twierdzi Cristina Finch, dyrektorka Women’s Human Rights Program, realizowanego przez Amnesty International USA.

Spoglądając na liczby
Eksperci, z którymi rozmawiałam, informowali mnie, że nie są w stanie dobitnie stwierdzić, czy liczba napaści na podróżujące kobiety rzeczywiście wzrasta. Trudno ustalić dokładne liczby. Żadna z poniższych grup – UN Women, agencja skupiająca się na równouprawnieniu płci, Departament Stanu USA oraz organizacje pozarządowe – nie gromadzi danych na temat przemocy wobec turystek. Jednakże brytyjskie ministerstwo spraw zagranicznych publikuje statystyki na temat liczby Brytyjek zgłaszających się w celu uzyskania opieki konsularnej po doświadczeniu napaści na tle seksualnym. W latach 2010–2013 310 kobiet potrzebowało takiej pomocy: 138 zgłaszało gwałt, 172 molestowanie seksualne – co stanowiło wzrost o odpowiednio 9 i 12% w skali roku, według danych zgromadzonych w „British Behaviour Abroad Report”.

Te liczby to jednak nie wszystko. Kilkoro ekspertek i ekspertów powiedziało mi, że możliwy jest wzrost skali przemocy, częściowo dlatego, że więcej kobiet decyduje się na samotne podróżowanie oraz na zbaczanie z głównych szlaków turystycznych.

Same liczby mogą dać odpowiedź, jeśli weźmiemy pod uwagę, że niespełna 25 lat temu w obiegu znajdowało się siedem milionów amerykańskich paszportów, mówi John Whiteley, rzecznik Departamentu Stanu. Dziś liczba ta wynosi 118 milionów. Jednakże Whiteley nie jest pewien, czy dostrzegł jakąkolwiek tendencję w zakresie przemocy wobec turystek.

„Wiemy, że na przestrzeni lat zaczęto więcej mówić i dokładniej dokumentować przemoc wobec kobiet” – uważa Cristina Finch z Amnesty International USA. Zgodziła się ona, że nie ma sposobu, aby sprawdzić, czy rzeczywista skala przemocy wobec podróżujących kobiet wzrasta.

Dina Deligiorgis, rzeczniczka UN Women, twierdzi że od 5–10 lat przykłada się większą wagę do przypadków przemocy wobec kobiet i dziewczynek. Dzieje się tak z wielu powodów, w tym wskutek przyjęcia różnych rezolucji ONZ oraz rozpoczęcia kampanii Sekretarza Generalnego ONZ „UNiTE to End Violence Against Women”.

Jak bezpieczne są miejscowe kobiety?
Każda ekspertka lub ekspert, z którą_ym rozmawiałam, czy to w Indiach, Meksyku, Brazylii, czy gdzie indziej, stwierdził_a, że przypadki przemocy wobec zagranicznych turystek nie tylko znacznie częściej umieszczane są na pierwszych stronach gazet, lecz także istnieją większe szanse, że sprawcy doczekają się wyroków sądowych adekwatnych do czynu, inaczej niż w przypadkach dotyczących miejscowych kobiet.

6 lutego 2013 r. sześć hiszpańskich turystek zostało zgwałconych w Acapulco. Tydzień później prokurator generalny Meksyku, Jesus Murillo Karam, poinformował, że sprawa została rozstrzygnięta.

Teresa Inchaustegui, dyrektorka rządowego Instytutu Badań na rzecz Rozwoju Kobiet i Równouprawnienia Płci w Meksyku, powiedziała, że mimo faktu, iż tę sprawę rozpatrzono niezwłocznie, każdego roku mają miejsce tysiące przypadków gwałtu na miejscowych kobietach, które nie zostają rozstrzygnięte przez sąd. Zauważyła również, że w pierwszej chwili burmistrz Acapulco próbował bagatelizować napaść na turystki, mówiąc że oskarżenia takie niszczą wizerunek miasta, a tego rodzaju przypadek przemocy mógł się zdarzyć „gdziekolwiek indziej na świecie”. (Przeprosił później za te uwagi.)

„Bez wątpienia mamy do czynienia z podwójnymi standardami” – podsumowuje rządowe reakcje na przypadki gwałtów na turystkach, odmienne niż reakcje na gwałty dokonane na miejscowych kobietach, Laura Carlsen, dyrektorka amerykańskiego programu non-profit Instytutu Polityki Międzynarodowej. Z często cytowanej statystyki wynika, że w Meksyku 98% sprawców przestępstw pozostaje bezkarnych.

W maju 2013 r. postanowiłam pojechać do Meksyku, gdyż od dłuższego czasu kraj ten znajduje na liście miejsc niebezpiecznych: szaleństwo przemocy związanej z wojną narkotykową, przejawiające się w bezgłowych ciałach podrzucanych na ulice, oraz niepokojące wskaźniki przemocy wobec miejscowych kobiet. Od 1993 r. w północnym mieście Ciudad Juárez setki kobiet zostało pozbawionych życia lub porwanych.

Departament Stanu USA ostrzega, że kobiety nie powinny pozostawać same w tym kraju, „zwłaszcza na odludnych obszarach oraz w nocy”, a także, iż przypadki gwałtów i molestowania seksualnego „nadal stanowią poważny problem w kurortach”.

Ogólnie rzecz biorąc, kilkoro meksykańskich studentów gender studies wyraziło podobne przekonanie, co Carlos Echarri z Colegio de México: „Mamy tu do czynienia z patriarchalnym i mizoginistycznym społeczeństwem, w którym przekonanie, że kobiety są własnością mężczyzn jest szeroko rozpowszechnione”. Wydaje się, że może to prowadzić do aktów przemocy seksualnej – czy to molestowania, czy napaści – a cudzoziemki, co łatwe do przewidzenia, skupiają przyciągają większą uwagę.

Obywatelka Holandii, Rachel de Joode, mieszkała w Meksyku dwa lata temu i stwierdziła, że faktycznie istniały powody, dla których, jako kobieta, musiała stosować większe środki ostrożności „tylko na podstawie tego, co słyszałam w mediach i dookoła mnie”. Stwierdziła, że nigdy nie odważyłaby się wyjść sama z domu po 21:00, nie znając dobrze okolicy i nie korzystając z „bezpiecznej taksówki” (zamawianej telefonicznie w firmie mającej dobrą renomę, nie zaś łapanej bezpośrednio na ulicy). Władze Mexico City niedawno rozpoczęły wdrażanie środków zapobiegawczych, wprowadzając w 2008 r. autobusy tylko dla kobiet – wagony metra dla kobiet zostały wprowadzone już wcześniej – dzięki którym miejscowe kobiety i turystki mogły czuć się bezpieczniej. Jednakże mimo tego, iż Rachel de Joode pamięta kilkakrotne przypadki obmacywania w meksykańskim metrze, to jednak, wedle jej słów, ma za sobą nawet gorsze doświadczenia na ulicach Berlina i Amsterdamu.

Lonely Planet, przewodnik dla nieco bardziej odważnych backpackerów, również wydaje się nieco bagatelizować problem: w wersji online można przeczytać, że „mimo częstych alarmujących doniesień w mediach, Meksyk jest ogólnie bezpiecznym krajem do podróżowania; należy jedynie stosować pewne środki ostrożności, w celu zminimalizowania ryzyka napotkania problemów”. W trakcie moich sześciu podróży do Meksyku nigdy nie doświadczyłam jakiejkolwiek poważnej formy molestowania seksualnego. Natomiast zdarzyło się, że policjanci zażądali ode mnie łapówki.

Niektórzy obwiniają ofiarę
Jeśli chodzi o zestawienie opinii z rzeczywistością, pomocna może okazać się podróż do Turcji. Ostatnio pojechałam do Stambułu, aby wziąć udział w konferencji na temat przeciwdziałania zbrodniom. Chodziłam tymi samymi ulicami, co Sarai Sierra i nie czułam czającego się niebezpieczeństwa, poza ryzykiem oparzenia skóry przez gorejące słońce. Jednakże, gdy w hotelowej recepcji pytałam któregoś wieczoru o drogę do pewnej części miasta, aby spotkać tam znajomych, zostałam ostrzeżona: „Uważaj na tamtejszych mężczyzn”.

Tak jak wiele dużych miast, tak i Stambuł również nie jest wolny od przestępczości. Lecz to, co było najbardziej złowrogie w tym ostrzeżeniu, to fakt, że nie kazano mi uważać na kieszonkowców lub oszustów, czy nawet przemoc związaną z rozszerzającymi się protestami antyrządowymi. Ostrzeżono mnie, abym uważała na mężczyzn. Mimo tego organizatorzy wycieczek, z którymi rozmawiałam w Stambule twierdzą, że zabójstwo Sarai Sierry miało niewielki wpływ na turecki sektor turystyczny. Dane podawane przez tureckie władze wskazują na to, że liczba cudzoziemców odwiedzających Turcję w maju 2013 r. wzrosła o 18% w porównaniu z sytuacją przed rokiem.

Biuro Istanbul Tour Services informuje, że po śmierci Sarai Sierry nie zaobserwowano przypadków anulowania wycieczek lub spadku liczby rezerwacji. Hakan Haykiri, lat 51, właściciel sklepu z pamiątkami w okolicy, w której Sierra została znaleziona martwa, zgadza się, że ta sprawa nie ma wpływu na jego działalność, i utrzymuje, że przemoc jest zbyt powszechnym problemem na całym świecie, żeby mieć większe znaczenie.

„To samo dzieje się wszędzie indziej i nie ma to wpływu na turystykę” – stwierdził Haykiri. Ale do tego dodał: „Jeśli kobieta nie flirtuje, wówczas mężczyzna nie będzie próbował czegokolwiek, jakiejkolwiek formy molestowania. Wszystko zaczyna się od kobiety”.

Zrzucanie winy na ofiarę nie jest niestety rzadkością wśród mężczyzn, z którymi rozmawiałam w Turcji. Erkan Turkan, lat 30, menadżer w agencji Volare Tour w Stambule, przerwał moje pytanie dotyczące tego, czy zabójstwo Sarai Sierry miało wpływ na sektor turystyczny, mówiąc: „Sama prosiła się o kłopoty”.

Obwinianie ofiar to nie tylko problem Turcji. Sara Benson, autorka przewodników Lonely Planet od 1999 r., opisała napaść, którą przeżyła w Malezji, gdy podróżowała w celu uaktualnienia przewodnika. Jadąc na starym, rozpadającym się rowerze, zauważyła nagle, że jest śledzona i prowokowana przez mężczyznę na motocyklu.

„Śmiał się ze mnie, cmokał i wykonywał gesty naśladujące masturbację” – opowiada Benson. „Gdy ponownie zawrócił, zaczęłam rzucać w niego kamieniami”. Zdenerwowana pojechała na posterunek policji oddalony o kilka wsi. Policjanci skwitowali jej relację jedynie śmiechem. Pamięta słowa policjanta: „Jesteś białą kobietą podróżującą samotnie. Dostałaś to, na co zasłużyłaś”.

W jaki sposób zminimalizować ryzyko
Jakie więc środki ostrożności stosować w podróży? Minimalizacja ryzyka, czy to w mieście za granicą, czy we własnym kraju, czy jesteś kobietą, czy mężczyzną, jest przejawem zdrowego rozsądku. Jednym z prostych sposobów jest wejście na stronę Departamentu Stanu, dotyczącą ostrzeżeń dla podróżujących przed planowanym wyjazdem. Strona jest regularnie aktualizowana i zawiera ostrzeżenia przed, przykładowo, przypadkami uprowadzeń w Meksyku lub przemocy związanej z płcią w Egipcie. Jeśli chodzi o porady dla kobiet, istnieją grupy dyskusyjne, również na Lonely Planet. Nie zaszkodzi również noszenie ze sobą kartki z numerem telefonu do hotelu, w którym się zatrzymujecie i do lokalnego komisariatu policji.

Według badania World Health Organization z 2013 r., jedna na trzy kobiety padnie w swoim życiu ofiarą wykorzystania fizycznego, seksualnego lub innego rodzaju. Julia Drost, pracowniczka Amnesty International USA działająca na rzecz polityki i uwrażliwiania na kwestie przemocy, uważa, że „przemoc nie zna granic państwowych i kulturowych”.

Nasuwa się więc następujące pytanie: czy tego rodzaju przemoc – rzeczywista czy wyolbrzymiona – powinna powstrzymywać nas od doświadczania świata?

Podsumowując powszechne przekonania wielu turystek, z którymi rozmawiałam, Jocelyn Oppenheim, architektka z Nowego Jorku, która podróżowała po różnych zakątkach Indii, stwierdziła: „Nieprzyjemne sytuacje mogą się zdarzyć, ale mogą one też mieć miejsce, gdy jedziemy taksówką przez Nowy Jork”.

Lauren WOLFE

Lauren Wolfe jest publicystką Foreign Policy oraz szefową Women Under Siege, projektu dziennikarskiego Women’s Media Center.

Tłumaczenie Grzegorz Stompor

design & theme: www.bazingadesigns.com