dr Serafińska: Duchy przeszłości w debacie nad płcią przedszkolaków, cz.1

Jesienią zeszłego roku przez polskie media przetoczyła się gorąca dyskusja nad kondycją polskich przedszkoli. Wrzesień to skądinąd miesiąc, w którym opinia publiczna pochyla się nad losami dzieci posyłanych właśnie do publicznych placówek opieki, kształcenia i wychowywania nowych pokoleń. W szczególności podnoszą się głosy zatroskanych rodziców, pełne niepokoju o to, jak polskie dziewczynki i polscy chłopcy odnajdą się w rzeczywistości naszego rodzimego systemu oświatowego i – przede wszystkim – jak odbije się on na ich funkcjonowaniu w przyszłości.


Rodziców dzieci przedszkolnych z pewnością absorbują w ostatnich miesiącach zmiany
jakim uległy prawno – organizacyjne reguły funkcjonowania instytucji przedszkola. Chodzi o kontrowersyjne, jak się okazało, obniżenie przez Ministerstwo opłat za przedszkole oraz idące w ślad za tym obostrzenia odnośnie zasad finansowania tzw. zajęć dodatkowych. Są to kwestie niezwykle dezorientujące dla większości rodziców, a także dyrektorów i kadry przedszkolnej. Spróbujmy jednak pochylić się nad sprawą w tym kontekście drugoplanową, choć – jak się okazało – równie bulwersującą przynajmniej część opinii publicznej, mianowicie pomysłem na tzw. przedszkole równościowe. Ściślej mówiąc, przyjrzyjmy się dyskusji nad ideą przedszkola, w którym podejmowane mają być próby uwrażliwiania dzieci na kwestię płci i nierówności płciowych. Zobaczmy, jak w dyskusji tej głos krytyki podnoszą ci, których uznać by można za duchy zamierzchłej przeszłości, jak padają w niej argumenty rodem z wiktoriańskich powieści, odkurzone sprzed wieku, wydawało by się przebrzmiałe, a jednak groźne (dla niektórych być może przerażające) niczym głos z zaświatów.

Przedszkole równościowe – płeć zdetronizowana

Pomysł na wprowadzanie idei równości płci do polskiego przedszkola stanowi niejako aplikację wieloletnich rezultatów badań naukowych nad płcią i różnicami płciowymi. W sposób oczywisty wypływa również z refleksji i tradycji feministycznej. Idea ta, uwzględniona w programie Równościowe przedszkole. Jak uczynić wychowanie przedszkolne wrażliwym na płeć, autorstwa Anny Dzierzgowskiej, Joanny Piotrowskiej i Ewy Rutkowskiej, koncentruje się wokół budowania wśród dzieci, a także nauczycieli, świadomości treści i oddziaływania stereotypów płciowych (w wielu aspektach krzywdzących, prowadzących do uprzedzeń, dyskryminacji, stygmatyzacji oraz intra- i interpersonalnych konsekwencji z tym związanych) oraz uczenia dzieci swego rodzaju elastyczności względem konwencjonalnie rozumianych ról płciowych. Autorki na wstępie podkreślają, że ma on charakter metaprogramu, odwołuje się do idei równości płci. Szczególną uwagę zwracają na wszechobecność stereotypów płciowych, którymi posługują się rodzice, nauczyciele i dzieci. Piszą też: „Zwracamy uwagę na szkodliwość powielania stereotypów płciowych w edukacji przedszkolnej, na propozycje zabaw, ćwiczeń i zajęć przełamujących owe stereotypy, jak również podajemy wskazówki dla nauczycielek przedszkolnych, jak w swych działaniach edukacyjnych stereotypy te przełamywać i ich nie powielać” (s. 4 – 5). Autorki w wielu miejscach podkreślają szkodliwy charakter stereotypowych treści z punktu widzenia możliwości kształtowania u dzieci tych cech i zachowań, które w przyszłości mogą przekładać się na osiąganie tzw. sukcesu w nauce, życiu prywatnym i zawodowym.

Nietrudno się domyśleć, że w pomysł na równościowe przedszkole spotkał się z wyraźnym sprzeciwem i ostrą krytyką ze strony części opinii publicznej. Po stronie przeciwników znalazło się wielu wyznawców Polski konserwatywnej i prawicowej. Na forach internetowych i w komentarzach pod artykułami przeczytać można było głosy rodziców, zdruzgotanych faktem, iż ich dzieci miałyby doświadczać rzeczywistości wykoślawionej, nieuporządkowanej, gdzie ich płeć metrykalna mogłaby ulec zagrażającej destrukcji. Natknęłam się nawet na – dość kontrowersyjne z punktu widzenia płci autorki – stwierdzenie, iż wcielanie się chłopców w role dziewczynek jest poniżej ich godności. Posypały się również bardziej zinstytucjonalizowane reakcje (artykuły w czasopismach prawicowych, pismo zaniepokojonych rodziców do MEN czy obietnice prawicowych posłów o składanych wkrótce interpelacjach) na, wprowadzony już w niektórych placówkach, program przedszkola równościowego. Problem wylał się niczym mleko z rozbitej szklanki. Dyskusja trwa. Zwyczajowo dla polskiej debaty publicznej na drugim planie jest meritum sprawy i argumentacja ad rem. Mamy stronę rewolucyjną i – dbającą o stary dobry porządek społeczny – polską prawicę, ze swoją argumentacją ad personam na podorędziu. Na szczęście dla komentatorów prawicowych, program zaproponowany został przez środowisko feministyczne. Jest zatem do czego się odnosić. Można z łatwością skorzystać z hasła: feministka i uzyskać dostęp do całego asortymentu cech, który pozwoli na zdyskredytowanie jego autorek i zwolenników. Można wreszcie swobodnie próbować zmieść pomysł z publicznego dyskursu pod hasłami dbałości o właściwe wychowanie i zdrowie psychiczne przyszłych pokoleń. Miejmy nadzieję, że to ostatnie jednak się nie wydarzy.

Wróćmy jednak do samego programu przedszkola równościowego. Autorki sporo miejsca poświęcają tam kwestii stereotypów płciowych. Z punktu widzenia nauk społecznych są to pewne kategorie czy też katalogi (coś na kształt tych, którymi posługujemy się w pracy z komputerem), same w sobie w pewnym sensie neutralne. Powstają w naszym umyśle, byśmy mogli orientować się i sprawnie poruszać w rzeczywistości. Problem polega na tym, co zawierają, jaka treść zapisuje się w nich na drodze naszych doświadczeń kulturowych (czyli wszystkich). Rozległe, najczęściej przytaczane w literaturze przedmiotu,  badania Williamsa i Best, opublikowane z początkiem lat 90 – tych XX wieku, dotyczące treści stereotypów płciowych wskazują, że w katalogu kobieta większość z nas zakodowane ma m. in. takie cechy jak: uległa, zależna od innych, słaba i bez ambicji, choć wrażliwa, rozumiejąca i przebaczająca. Katalog męskość z kolei zawiera m. in. takie cechy jak: agresywny, arogancki, zarozumiały i niemiły, choć stanowczy, przedsiębiorczy i krzepki. Tak mniej więcej widzimy kobiety i mężczyzn. Oczekujemy też, że będą zachowywać się zgodnie z wymienionymi cechami. Treść stereotypów płciowych wlewa się przy tym do naszych umysłów w sposób zupełnie bezrefleksyjny. Nasiąkamy nią niczym gąbka wodą. Z czasem okazuje się, że niemal wszystko wokół staje się upłciowione – stroje, kolory, zabawki, zabawy, zainteresowania, ale też sposób poruszania się, wyrażania emocji, nawiązywania kontaktów z ludźmi, wybory życiowe, osiągnięcia szkolne czy potem zawodowe. Lista jest znacznie dłuższa. Jeśli kategoria płci jest wyrazista (a zazwyczaj dbamy, żeby taka była), interpretujemy zachowania danej osoby zgodnie z nią. Jeśli płacze dziewczynka, myślimy, że pewnie jest jej smutno. Jeśli chłopczyk – na pewno dlatego, że jest zły. Jeśli pierwsza uderza dziewczynka – ojej! jest jakoś dziwnie agresywna. Jeśli robi to chłopczyk – dajmy mu spokój, musi ćwiczyć się na przyszłość.

Dodatkowo sami stajemy się nosicielami stereotypów płci. Patrzymy przez pryzmat płci na innych, ale i na siebie również. Stereotypy płciowe stają się naszym wrogiem, naszą kulą u nogi na drodze nieskrępowanego uczenia się i poznawania rzeczywistości. Bardzo szybko dowiadujemy się od rodziców, dziadków, wujków czy z pierwszych książeczek, co wypada dziewczynce, a co chłopcu, co jest dla dziewczynek, co dla chłopców. W psychologii społecznej znane jest zjawisko zagrożenia stereotypem. Jako jeden z pierwszych wykazał je Steele wraz ze współpracownikami (rok 1997): nasze funkcjonowanie i związane z nim osiągnięcia mogą być deformowane przez stereotyp płci w sposób dla nas niekorzystny. Wypadamy gorzej niż moglibyśmy, bo tak zakłada stereotyp. Fenomen ten dość dobrze przebadano w odniesieniu do kobiet. Okazuje się, że jeśli wśród badanych kobiet aktywizowano informacje o tym, że zwyczajowo (stereotypowo) wypadają one gorzej od mężczyzn w testach matematycznych, uzyskiwały one wyniki gorsze niż kobiety, którym takiej informacji nie podawano. Zatem przypisywane kobietom w sposób stereotypowy niższe zdolności w zakresie nauk ścisłych czy zdolności prowadzenia samochodu mogą wynikać nie tyle z faktycznie posiadanych umiejętności w tym zakresie (stereotypowo niższych), ale z faktu autodopasowywania się do poziomu wykonania stereotypowo zakładanego. W myśl porzekadła: głową muru nie przebijesz. Siła stereotypów płciowych jest tak wielka, że jedynie pojedynczym kobietom udaje się je faktycznie przełamać (to te, które są na szczycie w swojej dziedzinie). Jak pokazują wyniki badań, dzieje się to często kosztem sympatii ze strony otoczenia. Na swój sposób podziwiamy kobiety osiągające sukces, przykładowo te, zarządzające wielkimi firmami czy robiące karierę w nauce, ale czy lubimy je, czy nie jesteśmy surowi w ich ocenach?

Psychologowie społeczni opisali przez lata wiele zjawisk i prawidłowości odnoszących się do samospełniającego się charakteru stereotypów, w tym stereotypów płciowych. Stanowią one efekt badań, niekoniecznie mających cokolwiek wspólnego z poglądami i ideami feministycznymi. Nie sposób omówić ich w tym miejscu choćby skrótowo. Ważne natomiast wydaje się uświadomienie sobie, szczególnie przez zaciekłych krytyków programu równościowego przedszkola, jakie są ich oczekiwania względem własnych dzieci albo dzieci w ogóle i – co istotne – czy te oczekiwania mogą być spełnione w kontekście wychowania w oparciu o tradycyjny podział ról płciowych. Myślę, że większość rodziców, także tych o konserwatywnych i prawicowych poglądach, zgodziłoby się ze mną, że pragniemy dzieci ciekawych świata, chcących uczyć się go i poznawać. Chcemy, aby rozwijały w sposób nieskrępowany swoje talenty, doskonaliły się, zdobywały szczyty. Któż z rodziców nie marzy (bardziej lub mniej skrycie) o dziecku, które zajdzie daleko i podbije cały świat. Któż nie chce, aby mu się poszczęściło, by miał zdrowie, piękne życie i pieniądze. Ale zaraz… Jeszcze jest płeć. Ten ciasny kaganiec, który konserwatywna opinia publiczna pragnie nałożyć na dzieci od najmłodszych lat. Skafander nakazów i ograniczeń, w którym dziecko musi nauczyć się poruszać. Jeśli jesteś dziewczynką – polub tańce i kolor różowy. Jeśli chłopcem – zakładaj strój Supermena. Dla dziewczynek są opowieści o zamiatających podłogę bohaterkach, czekających na księcia z bajki. Dla chłopców – plucie i rozładowywanie się na słabszych. Dziewczynki (czyż to nie oczywiste!), stworzone są przecież do humanistyki, chłopcy (skądże!) mają umysły ścisłe. Dziewczynki są z Wenus, chłopcy z Marsa.

A gdyby tak nieco inaczej. Jak w wierszyku, który stanowi motto programu równościowego przedszkola: Bawię się z kim chcę, robię to, co chcę, płeć nie ogranicza mnie/Czy jestem dziewczynką, czy jestem chłopakiem, mogę być pilotką, mogę być strażakiem/

Czy jestem chłopakiem czy jestem dziewczynką, bawię się lalkami i olbrzymią piłką/

Bawię się z kim chcę, robię to, co chcę, płeć nie ogranicza mnie! Gdyby nieco poluzować te ścisłe reguły gry w płeć. Współczesna rzeczywistość nie przystaje przecież do sztywnego podziału ról płciowych, na którego straży z jakichś powodów stoi prawicowa część naszego społeczeństwa. A co, gdybyśmy mieli dzieci nieskrępowane stereotypami płciowymi? Przebojowe, asertywne i ambitne dziewczynki albo chłopców, którzy potrafią wyrażać emocje niekoniecznie uciekając się do podwórkowej agresji, a w przyszłości być może do alkoholu i przemocy. Czy rzeczywiście tak niepokojącym obrazkiem jest chłopiec pchający z czułością wózek z lalką? Albo inny, który z zainteresowaniem przygląda się kolorowym kucykom na półkach sklepowych? Czy budzi lęk dziewczynka biegająca z zapałem za piłką po boisku? Lub taka, która ściga się z chłopakami, kto pierwszy dojedzie rowerem do największego drzewa w parku? Czy to sprawi, że zaprzepaści ona swoją płeć? Rezultaty badań nad elastycznością względem stereotypów płciowych wskazują, że kształtuje się ona od wczesnego dzieciństwa i ma związek z postawami rodziców oraz najbliższego otoczenia dziecka. Elastyczność względem płci nie jest tym samym co zaburzenia tożsamości płciowej (!). Wyraża się w tym, że dziecko ma szanse w przyszłości na przejawianie cech, emocji czy zachowań niejako niezależnie od swojej płci metrykalnej. Chłopiec może stać się wrażliwym i rozumiejącym chirurgiem. Dziewczynka niezależną i zaradną matką. Im mniej dziecko narażone jest na przekaz, którego treścią są stereotypowe przekonania odnośnie płci, tym bardziej dostrzega, że płeć to jedynie różnica biologiczna, nie determinująca jej życia w całości.

Rzecz kolejna. W ostatnich kilkudziesięciu latach wypracowano na gruncie psychologii społecznej kilka koncepcji, w ramach których wskazuje się na możliwości przełamywania stereotypów. Jedną z nich jest teoria kontaktu międzygrupowego, zaproponowana w 1954 roku przez Allporta, rozwijana potem z powodzeniem przez wielu innych badaczy. Zakłada ona, że najlepszym sposobem redukowania skutków stereotypowego myślenia jest bezpośredni, osobisty kontakt przedstawicieli grup stereotypizowanych. Kontakt działa w tym kontekście szczególnie kojąco, gdy zawiera w sobie elementy wzajemnej współpracy, przebiega w warunkach równości, wzajemnego szacunku i zrozumienia. Równie dobrze udokumentowanym pomysłem na osłabianie siły stereotypów jest subtelne nakłanianie ludzi do tego, aby zmieniali swój sposób myślenia o innych. Inspirowanie ich, aby dokonywali rekategoryzacji (ona jest takim samym człowiekiem jak ja) lub dekategoryzacji (ona to nie tyle dziewczyna, co ktoś, kto dobrze gra w piłkę i ma poczucie humoru). Wiele wskazuje na to to, że zmieniając sposób myślenia o innych tak, by stereotyp nie wybijał się na plan pierwszy, można wyeliminować treści z nim związane. Edukowanie dzieci od najmłodszych lat w duchu patrzenia na siebie nie przez pryzmat płci (lub chociaż nie jedynie), może przynieść namacalne korzyści każdemu z nich. Wiele z tych pomysłów aplikowane jest do rzeczywistości społecznej. Znajdują one również odzwierciedlenie w zaproponowanym programie przedszkola równościowego. Jego autorki znają wyniki przytoczonych badań. Świadomie korzystały z nich przy jego konstruowaniu.

Idea przedszkola równościowego wyrasta w sposób oczywisty z wypracowanych przez ostatnie kilkadziesiąt lat na gruncie nauk humanistycznych i społecznych ustaleń odnośnie płci i różnic płciowych. Jej przeciwników nie przekonuje jak sądzę zaplecze akademickie, przede wszystkim empiryczne, pomysłu na tak rozumiane przedszkole. Jak się okaże dalej, jest to w pewnym sensie zrozumiałe – głos ich jest czymś na kształt wyznania wiary, nie może zatem posługiwać się argumentacją względnie racjonalną. Z drugiej strony, ci sami przeciwnicy tzw. przedszkoli równościowych powołują się w innych miejscach na doniesienia ze świata nauki, choćby te, odnośnie psychospołecznego rozwoju dziecka. Można zatem mówić o swego rodzaju deformacji zaufania względem nauki, między innymi psychologii. Dopuszcza się wiele, poza fanaberiami niektórych środowisk związanymi z kwestią płci. Jakiekolwiek majstrowanie z płcią wydaje się niedopuszczalne i pociąga za sobą silną dezaprobatę. Cenzurowanie przez część opinii publicznej rezultatów wieloletnich badań nad płcią jest niczym innym, jak wyrazem irracjonalności wyrażanych przez nią przekonań.

Na koniec osobista refleksja matki dwójki dzieci. Moje zdumienie względem rodziców, wyrażających histeryczną niemal, podszytą lękiem krytykę względem idei edukacji równościowej. Tych samych rodziców – jak mniemam – którzy dbają o emocjonalny i intelektualny rozwój swoich dzieci. Pragną, aby ich dzieci mogły bez skrępowania uczyć się, wyrażać siebie i budować zdrowe relacje z innymi ludźmi. Z drugiej strony wyrażają poglądy i opowiadają się po stronie wpychania dzieci od najwcześniejszych lat w ramy przebrzmiałych dziś, archaicznych schematów płci. Wydają się nie brać pod uwagę przemocowego wręcz charakteru egzekwowania płci od dziecka, które nieustannie dawać musi świadectwo własnej płci. Bądź dziewczynką. Bądź chłopcem. Bądź mężczyzną. Bądź kobietą. Czy nie brzmi to jak zabobony?

dr Katarzyna Serafińska, Instytut Psychologii Uniwersytetu Wrocławskiego 

Program przedszkola równościowego dostępny na: http://maleprzedszkola.pl/content/download/22683/72769/file

design & theme: www.bazingadesigns.com