Rębosz: Depresja w czasach kapitalizmu

Sylwia Rębosz, Warszawska Komisja Środowiskowa OZZ IP


Jesteśmy wychowankami systemu kapitalistycznego. Od najmłodszych lat słyszymy, że aby zarabiać więcej niż średnią krajową, musimy wstawać skoro świt niczym Jan Kulczyk lub, jak głosi motto Amazona, pracować ciężko, bawić się pracą i tworzyć historię. Wtedy możemy być pewne, że nasz trud zostanie nagrodzony jedzeniem awokado codziennie na śniadanie oraz życiem pełnym satysfakcji. Wróćmy jednak do rzeczywistości. Pracujemy więcej, nasza produktywność nie wzrasta, wracamy do domów bardziej zmęczone niż kiedykolwiek wcześniej, a to się odbija na naszym zdrowiu psychicznym.

W ramach mojej „kariery zawodowej” nie byłam zatrudniona na etat w ani jednym miejscu pracy. Mimo to musiałam być obecna w konkretnym miejscu w stałych godzinach. Pamiętam jak raz, podczas standardowej wizyty kontrolnej, moja ówczesna lekarka zaproponowała mi wystawienie zwolnienia na dwa tygodnie. Byłam wtedy mocno przygnieciona atmosferą w pracy, która nasiliła objawy mojej depresji. Odmówiłam, bo wiedziałam, że muszę zarobić na przysłowiowy chleb, zacisnąć zęby i wrzucić piąty bieg, aby udowodnić, że zasługuję na comiesięczne przedłużanie umowy. Parę tygodni później zostałam zwolniona, co poważnie odchorowałam.

Mimo deklarowanej w wielu miejscach pracy otwartości, osoby z zaburzeniami psychicznymi nadal drżą, że współpracownice_y przypną im „odpowiednią” łatkę. Raz byłam świadkinią, jak osoba kierująca działem zastanawiała się przy nas, czy etyczne jest zadanie podczas rekrutacji pytania o zaburzenia psychiczne.

Obawiała się, że zatrudniona osoba będzie zaniedbywać swoją pracę i nagminnie brać wolne dni. Tymczasem z rozmów z moimi koleżankami wiem, że gdy zdarzają się dni, podczas których najchętniej nie wychodziłyby z łóżka, zazwyczaj idą do pracy albo, jeśli już biorą dzień wolny, tłumaczą się prozaiczną dolegliwością, np. przeziębieniem albo zatruciem. Boją się, że w chwili, kiedy w zakładzie pracy zrobią depresyjny coming out, spotkają je konsekwencje w postaci m.in. zwolnienia. Inną formą dyskryminacji osób z zaburzeniami psychicznymi bywa mobbing, który może dodatkowo nasilić objawy choroby.

Pracodawczynie_cy często stosują subtelne formy przemocy, które nie są łatwe do udowodnienia przed sądem. Biorąc pod uwagę koszta finansowe i emocjonalne procesów, spora część osób, które dotknęło zjawisko mobbingu, woli odpuścić niż toczyć batalię z byłymi przełożonymi. Prowadzi to do błędnego koła, w którym firma zatrudniająca jest bezkarna.

Ostatnio zetknęłam się ze stwierdzeniem, że dla osoby z zaburzeniami lepsza jest praca na umowie śmieciowej, mimo braku poczucia bezpieczeństwa, niż bezrobocie. Jest to fałszywa optyka mająca na celu pogłębianie podziałów klasowych wśród pracownic_ków. Jedynie pomoc wzajemna, organizowanie się w zakładzie pracy oraz konsekwentne mówienie o tym, z czym się zmagamy, pozwoli odtabuizować zaburzenia psychiczne.


Tekst znajduje się w tegorocznej Gazecie Manifowej.

design & theme: www.bazingadesigns.com