XX Manifa: To my jesteśmy rewolucją. Dość litości dla przemocowych gości!

Porozumienie Kobiet 8 Marca


W tym roku ulicami Warszawy Manifa przejdzie po raz dwudziesty. Jednak od wielu lat Manifa to także Łódź, Wrocław, Lublin, Rzeszów, Toruń, Kielce, Poznań, Katowice, Trójmiasto, Bydgoszcz, Kraków i każda miejscowość, w której protestujemy. Organizujemy się oddolnie, działamy wspólnie, międzypokoleniowo i międzymiastowo, wymieniamy się doświadczeniami, dzielimy wiedzą i zasobami. Wspólnie też będziemy kontynuować walkę o nasze życie.

Ilustracja Asia Bordowa, Lan Pham

Dlaczego potrzebujemy rewolucji?

Dlatego że państwo to największy, patriarchalny, legalny system opresji, w którym na ochronę mogą liczyć przede wszystkim osoby uprzywilejowane i działające na rzecz kapitalistycznego układu wykluczenia. Każdego dnia, na każdym kroku spotykamy się z nadużyciami wynikającymi z władzy. Wyzysk, dyskryminacja, wykluczanie mają się świetnie, a lata proszenia i upominania się o podstawowe rzeczy nie przyniosły żadnych realnych zmian dla grup opresjonowanych.

Dlatego że polityka to nieuzasadnione kompromisy – jedno osiągnięcie dla jednej grupy to jednocześnie cofnięcie dla dziesięciu innych. I na te cofnięcia nie mamy zgody. Nie godzimy się na prawo, które nas tłamsi i upokarza. Takie, które chroni sprawców przemocy i sprawia, że boimy się prosić o pomoc w aborcji i o niej mówić oraz potrzebujemy szczególnego poczucia bezpieczeństwa, żeby opowiedzieć o doznanej krzywdzie.

Dlatego że nie mamy zgody na to, jak państwo traktuje osoby starsze, nieheteronormatywne, samodzielne matki, osoby z niepełnosprawnościami, osoby eksmitowane z mieszkań, wyzyskiwane w pracy i wiele innych.

Dlatego że rewolucja sama się nie zrobi.

Dlaczego nie czekamy na państwo, tylko się samoorganizujemy?

Bo tylko pomoc wzajemna, samoorganizacja i wspólne działania oddolne prowadzą do rewolucyjnych zmian społecznych i chronią jednostki przed systemową przemocą i wykluczeniem. Mamy dość wszechobecnej, bezsensownej nienawiści i dyskryminacji.

Bo mamy dość czekania na zmianę, gdy odbierane są resztki naszych praw. Już dość czekania aż system nam coś da. Chcemy realnej zmiany i wiemy, że nikt nie zrobi jej za nas, a ta zmiana nie może odbywać się w ramach i zgodnie z regułami systemu, który jest źródłem opresji. Ten system trzeba rozwalić od środka. Wierzymy, że tylko rewolucją jesteśmy w stanie to zmienić.

I wierzymy, że się uda. Pokazujemy, że równość to nie puste hasło. To praktyka codziennego życia – korzystanie z łazienki u sąsiadek, gdy nie ma się ogrzewania, lekcje rosyjskiego na oddolnym uniwersytecie zamiast drogiej szkoły językowej. Pomagamy sobie we wszystkim, również przy zdobywaniu pigułki „po”, podczas aborcji, po doświadczeniu przemocy seksualnej. Będziemy to robić na własnych zasadach, czasem wbrew przepisom, które są po to, żeby nas zastraszyć, uciszyć i zawstydzać. Zmiana zaczyna się od nas samych i to my mamy wpływ na świat, w którym żyjemy.

Bo nasze ciała to nasza sprawa. Bo nie ma żadnej instytucji, punktu czy poradni dedykowanej osobom, które doświadczyły przemocy seksualnej ani w dużych miastach, ani tym bardziej na wsiach.

Bo wprowadzenie zmian na poziomie państwowym trwa długo i nie ma pewności, że te zmiany w ogóle nadejdą. Władza troszczy się jedynie o zachowanie swojej pozycji, starając się coraz bardziej ograniczać nasze prawa. Nie interesują nas polityczne rozgrywki, tylko realne doświadczenia prawdziwych osób.

Bo turbokapitalizm razem z turbopatriarchatem zniszczą ziemię. Feministyczna opowieść potrafi pokazać, jak łączą się ze sobą różne formy opresji – od zabijania kobiet zakazem aborcji po zabijanie ziemi, od niegodziwych warunków pracy w szwalniach, po niegodziwe traktowanie osób migrujących, od dawnych zbrodni kolonializmu po dzisiejsze zbrodnie neokolonializmu, dokonywane na ludziach, zwierzętach i roślinach. Świat stoi na krawędzi i jego problemów nie rozwiąże kartka wyborcza wrzucona do urny. Potrzebna jest radykalna zmiana.

Dlatego stajemy po swojej stronie, udzielamy sobie wsparcia i pomocy oraz zachęcamy do tego inne osoby, szczególnie te z grup nieuprzywilejowanych.

Rewolucja dzieje się tu i teraz, w nas, naszych domach, szkołach, pracach, ale również na ulicach. Między innymi dlatego Manify co roku wychodzą na ulicę, żeby głośno mówić o wyzysku, dyskryminacji, opresyjnym systemie. Nie boimy się wykrzyczeć naszego wkurwienia. Mamy dość proszenia. Robimy rewolucję, nawet jeśli nazwiecie nas przestępczyniami. Wszystkie i teraz. Wszystko i już.


Tekst znajduje się w tegorocznej Gazecie Manifowej.

design & theme: www.bazingadesigns.com