Jak zostałem Chrystusowym feministą

Listopad 2013, Micah J. Murray

Kiedy miałem dziewiętnaście lat, jakieś dziecko zapytało mnie, kto to jest feministka. „Feministka to kobieta z problemami autorytetu i władzy”- odpowiedziałem.

Wówczas bowiem świat wydawał się mi się czarno-biały, a ja znałem odpowiedzi na wszystkie pytania (bo wyczytałem je z książki) i nie bałem się ich udzielać (bo miałem dziewiętnaście lat).

Byłem ostatnią osobą, która mogłaby kiedykolwiek zostać feministą.

feminism02

///

Świat, w którym dorastałem, oparty był na czystym patriarchacie.

Żony i córki podlegały „zwierzchnictwu” mężczyzn- żadna decyzja nie mogła być podjęta bez zezwolenia męża lub ojca. Wypowiedziane głośno poglądy kobiet na temat planów rodzinnych, dalszej edukacji czy dodatkowego zatrudnienia nie były mile widziane; miejsce kobiety było przy kuchennym stole, by tam dawała domowe lekcje gromadce posłusznych dzieci.

Kiedy miałem szesnaście lat, powiedziałem mojemu koledze, że nie widzę żadnego powodu, dla którego dziewczyny miałyby iść na studia. W końcu po co iść na studia, jeśli i tak zostaniesz w domu i będziesz wychowywać dzieci przez resztę swojego życia?

Myślałem, że kiedy dorosnę zostanę pastorem i miałem nadzieję, że pewnego dnia znajdę idealną żonę pastora: dziewczynę, której największą ambicją będzie wychowywanie naszych dzieci i wspieranie mnie w moim powołaniu. Wcześniej ustalę szczegóły naszego związku z jej ojcem, a ona wówczas będzie cierpliwie czekała na moje zaloty wcześniej przez niego zaaprobowane.

///

Zanim rozpocząłem studia, porzuciłem ultra-patrarchialne zakątki zdominowane przez konserwatywny ruch nauki w domu i dołączyłem do nurtu popularnego wówczas konserwatywnego ewangelicyzmu. Choć nie tak ekstremalne, część założeń się powtarzała:: mężczyzna miał zapewniać byt i przewodzić, a miejsce kobiety było w domu.

Kiedy byłem w pracy słuchałem kazań na moim iPodzie na temat tego, co to znaczy być „prawdziwym mężczyzną”. Męstwo, o którym słyszałem w kazaniach było ekscytujące- wspaniałe, zaszczytne, zdecydowane, potężne. Wyrzekało się zniewieściałego mężczyzny „z dwiema lewymi rękoma” oraz typów ojca zostającego w domu. Zadaniem mężczyzny była ciężka praca, która zapewni byt jego rodzinie, kobiety natomiast opieka nad domem i dziećmi oraz zawsze być ochoczo gotową na seks.

To była wizja męskości doskonale dobrana dla mojego perfekcyjnie zaprojektowanego  czarno-białego świata.

///

Sara i ja chodziliśmy wtedy ze sobą i czytaliśmy chrześcijańskie książki małżeńskie, które wzmacniały binarne stereotypy płciowe. Mężczyźni potrzebują szacunku, kobiety miłości. Mężczyźni dają miłość w zamian za seks, a kobiety dają seks za miłość. Mężczyźni chcą walczyć o kobiety, kobiety chcą być ratowane. Mężczyźni chronią kobiety i zapewniają im byt, kobiety pocieszają mężczyzn i im gotują. Jednak tuż po naszym ślubie, zaczęliśmy zdawać sobie sprawę, że nie pasujemy do tych schludnych kategorii, często zalecanych przez pastorów czy książki. Nie tylko mieliśmy wrażenie, że przypisane nam role płciowe nie są tak wąskie i sztywne, jak sobie kiedyś wyobrażałem, ale także „biblijna męskość” i „biblijna kobiecość” nie były takie oczywiste i monolityczne jak myślałem.

///

Przez większość tych lat byłem wielkim konserwatystą- miałem naklejkę z McCainem na zderzaku i słuchałem Rusha Limbaugh każdego dnia w pracy.

Słyszałem te same informacje na temat feminizmu w radio, jakie słyszałem na podwórku dorastając: Feminizm nienawidzi mężczyzn i dzieci. Feministki są nieposłuszne i niebezpieczne. Feministki były odpowiedzialne za odrzucenie męskości. Feministki, razem z liberałkami, gejami, imigrantami, muzułmankami i ateistami, miały zapoczątkować upadek Ameryki. 

Byłem nieświadomy swojej uprzywilejowanej pozycji jako heteroseksualnego, białego mężczyzny. Dorastałem blisko albo poniżej granicy ubóstwa… jaki przywilej mogłem mieć, którego nie mieli inni? Jak te głosy, które słyszałem w radio, wierzyłem, że każdy i każda jest panem i panią swojego losu. Zresztą, czy to nie piękno Ameryki, że jest państwem możliwości i równych szans? Nie byłem w stanie i nie chciałem dostrzec mojego własnego seksizmu, mojego własnego rasizmu, mojej własnej homofobii: tego, że byłem uprzywilejowany.

///

Choć pewnie czułbym się urażony taką sugestią, trzeba przyznać, że miałem ograniczone poglądy- byłem przekonany, że to, w co wierzyłem było prawdziwe, choć nigdy tak naprawdę tego nie sprawdziłem. To była życzliwa arogancja- to taki rodzaj arogancji, która pochodzi z zapamiętywania poprawnych odpowiedzi, bez prawdziwego kwestionowania własnego światopoglądu.

Podczas studiów miałem tak zwany kryzys wiary (co opisałem tutaj i któregoś dnia napiszę jeszcze więcej), w następstwie czego odnalazłem siebie zadającego pytania, których nigdy wcześniej nie pozwoliłem sobie zadać. Okazało się, że nie tylko nie znalazłem na nie odpowiedzi, ale uświadomiłem sobie, jak mało odpowiedzi w ogóle znałem.

I to w braku odpowiedzi odnalazłem empatię.

Powoli zacząłem sobie zdawać sprawę z tego, jak egocentryczny był mój świat- nie chodzi o to, że nie martwiłem się o innych, ale że bardzo rzadko tak naprawdę próbowałem spojrzeć na świat z innej perspektywy niż moja własne. Nieporadnie, zacząłem próbować zastąpić nienawiść zrozumieniem.

 ///

Do tego momentu przeczytałem Biblię przynajmniej pół tuzina razy, po jakimś czasie wszystko zaczęło się zamazywać. Postaci zmniejszyły się do rozmiarów kropek; rozdzierające serce sprawy/kwestie zostały zebrane i skreślone z listy.

Wtedy byłem w szoku, gdy czytałem te historie jak gdyby po raz pierwszy i myślałem sobie, co musiały znosić kobiety w Starym Testamencie. Porwania, gwałty, morderstwa, których obfite zatrzęsienie możemy znaleźć w całej Biblii.

I po raz pierwszy, zdałem sobie sprawę, że może powinniśmy czuć jakieś współczucie dla tych kobiet złapanych w ten tragicznie okrutny system, gdzie wszyscy za często traktowali je jak własność albo polityczne pionki.

Przez tak długi czas trzymałem się punktów, interpretowania teologii, analizowania kontekstu, że nawet przez chwilę nie zastanowiłem się nad człowieczeństwem kobiet, których życie i śmierć została zanotowana na tych stronach.

///

To było wtedy, kiedy natknąłem się na pierwsze  „Chrystusowe Feministki„.

Na początku była Rachel. Później Sarah, Emily, Suzannah, Preston i Hannah.

Na początku byłem zdezorientowany. Nie wydawały się nienawidzić Boga i mężczyzn albo niszczyć rodziny czy Amerykę. Ale pojawiło się słowo „feministka”. Ta etykieta, której byłem nauczony się wystrzegać.

Kochały Biblię. Kochały swoich mężów i dzieci. Kochały Jezusa.

Ale nazywały się „feministkami.”

Słuchając głosów spoza mojego relatywnie wąskiego kontekstu, czytając Biblie z innej nowej perspektywy, zauważyłem jak wiele błędnych założeń zdążyłem zaakceptować.

Zauważyłem, że “ewangelico-scentralizowane męstwo”  promowane przez wielu przywódców, nie zawsze miało wiele wspólnego z Ewangelią. Zdałem sobie sprawę, że brutalne męstwo, które podziwiałem, nie było zgodne z nauczaniem Jezusa, który pokazał, że Bóg może krwawić.

///

“Powinnaś zostać feministką” powiedziałem do mojej żony, po trosze żartując.

W jej ustach to słowo brzmiało równie dziwnie jak w moich, ale myślałem, że język feminizmu da jej słowa do wyrażenia rzeczy, których doświadczyła, ale nigdy tak naprawdę nie byłą w stanie powiedzieć.

O tym, jak milczała. O tym, jak zaczęła wierzyć, że Bóg przemówił do mężczyzn, ale nie do niej. O tym jak wierzyła, że musi wyrzec się swoich pasji i marzeń dla wspólnego dobra.

Myślę, że obydwoje znaleźliśmy w tych rozmowach wolność. W odrzuceniu tradycyjnych ról płciowych narzucanych przez kaznodziejów, których przestałem słuchać lata temu. W doświadczaniu rzeczywistości z dala od uogólnień, do których nigdy tak naprawdę nie pasowaliśmy.

Co jeśli ona chciałaby iść do pracy, a ja chciałbym zostać w domu ? Co jeśli ona byłaby silna i mądra, a ja opiekuńczy i współczujący? Co jeśli ona chodziłaby do siłowni każdego rana i dźwigała ciężary, kiedy ja kąpałbym dzieci, podawał im śniadanie i mył naczynia?

///

Przestałem słuchać mężczyzn w garniturach i ich karmionych strachem przed dniem ostatecznym założeń dotyczących feminizmu. Zamiast tego, zacząłem słuchać wypowiedzi feministek i feministów o tym, co feminizm znaczy dla nich.

To co słyszałem to nie była ani nienawiść, ani gorycz, ani złość czy arogancja. Słyszałem odważne, silne głosy. Słyszałem serce skierowane w stronę miłości i sprawiedliwości:

„Określam feminizm jako proste założenie, że kobiety to też ludzie. Rdzeń feminizmu jasno zakłada, że bronimy godności, praw, odpowiedzialności i chwały kobiet jako równych godności, prawom, odpowiedzialności i chwale mężczyzn, i że odrzucamy dyskryminację wobec kobiet. To tyle.” Sarah Bessey.

///

Istnieje kilka wyrażeń w Piśmie Świętym, które od razu przychodzą mi do głowy, kiedy mowa o feminizmie- słowa dotyczące pełnienia sprawiedliwości i miłosiedzia [1]. Słowa mówiące o tym, iż sąd nawalnie popłynie, jako woda, a sprawiedliwość jako strumień gwałtowny [2]  Ale przede wszystkim te słowa, które mówią o tym jak podniosą się wszystkie doliny, a wszystkie góry i wzgórza obniżą.[3]

Przez długi czasu, mężczyzna cieszył się górą przywilejów, kiedy kobieta była zdegradowana do dolin.

Ale w Królestwie Pana, Ci wyniośli będą musieli odstąpić od swoich przywilejów i podnieść tych którzy są nisko. To właśnie dlatego równość ma dla mnie znaczenie. To właśnie to przywołuję, kiedy się modlę. ”Niech przyjdzie królestwo Twoje; niech Twoja wola spełnia się na ziemi, tak jak i w niebie.” [4]

W sercu praktykowania mojej wiary jest Jezus nauczający o tym, że mam kochać bliźniego jak siebie samego. Jak mogę kochać innego jak siebie samego, jeśli trzymam krótko przywileje, z których inni nie mogą się cieszyć? Czy miłość nie domaga się dobra dla innych? Czy miłość nie przedkłada życia przyjaciół nad swoim?

I tak, to nie zajęcia ze studiów feministycznych czy teoria intersekcjonalności spowodowały, że stałem się feministą, ale te proste, znane słowa ze Starego Testamentu:

„Kochaj bliźniego, jak siebie samego”

 ///

Próbowałem etykiety feministy, zwyczajnie, na chwilę. A potem ona do mnie przyległa.

Jeśli feminizm mówi o sprawiedliwości i równości kobiet, nazywajcie mnie feministą.

Ale ta etykieta to nie to, co tak naprawdę się dla mnie liczy. To, co ma tak naprawdę znaczenie, to umiejętność oddania moich przywilejów i słuchanie silnych, odważnych głosów moich sióstr.

Jakiś tydzień temu napisałem post w Internecie kwestionujący założenie, że mężczyźni stają się zniewieściali przez feminizm. Chciałem rzucić światło, by pomóc nam uświadomić sobie wszystkie sposoby, na jakie wciąż korzystamy z systemu przechylonego na naszą stronę.

W ostatnim tygodniu zauważyłem jak bardzo potrzebujemy feminizmu. Wciąż słyszałem historie kobiet, których głosy i zdolności były przemilczane z powodu ich płci. I niestety, słyszałem wiele gniewnych słów od mężczyzn zdecydowanych nie ustępować ze szczytu gór.

Wciąż jestem pośrodku tego bałaganu. Wciąż mam więcej pytań niż odpowiedzi- o to jak rozumieć Biblię, o rodzinne i kościelne przywództwo, o płeć, męstwo i kobiecość, o to jak wychowywać moich chłopców, tak by stali się silnymi kochającymi mężczyznami.

Nazywajcie mnie feministą jeśli chcecie, ale proszę nie nazywajcie mnie ekspertem. Wciąż się uczę. I wciąż mam przed sobą długą drogę.

Napisałem coś, co wiele osób chce czytać, ale teraz wołałbym usiąść i słuchać.

Dlatego, że kobiety zaczęły mówić i to jest czas, żeby ich głosy zostały usłyszane. 

Tłumaczenie: Karolina Papież
Korekta: Katarzyna Siemasz


[1] Księga Micheasza 6:8 Powiedziano ci, człowiecze, co jest dobre. I czegoż żąda Pan od ciebie, jeśli nie pełnienia sprawiedliwości, umiłowania życzliwości i pokornego obcowania z Bogiem twoim? (Stary Testament)

 [2] Księga Amosa 5:24 (Stary Testament)

[3] Księga Izajasza 40: 5 (Stary Testament)

[4] Księga Mateusza 6:10 (Nowy Testament)

design & theme: www.bazingadesigns.com