Drozda: Gender ubiera się w Reserved

Wydarzenie medialne ostatnich miesięcy to „ideologia gender”. Znajomy zwrócił mi uwagę, że pojawienie się tej wrzutki antypostępowych obsesji nie wynika tylko z tego, że Kościół stara się odwrócić uwagę od tematu trapiącej go pedofilii. Ludzie po prostu zaczynają się traktować po partnersku, a fakt, że ostatnie badania wykazują 28-proc. wiarę społeczeństwa w piekło i raptem o 10 pkt. wyższą w niepokalane poczęcie, pokazują jaki wpływ na narodową duchowość mają ciemnoodziani dżentelmeni. Samo trucie jednak działa.

76846_500672413380970_1991132494_n

Bogu ducha winny paradygmat naukowy określany mianem „ideologii” to nie znak tego, że zmagamy się z postmodernizmem zamiast neoliberalizmu, ale sygnał, że szczucie działa. To wspaniały temat do rodzinnych dyskusji przy okazji minionych świąt, gdzie po harówce wyzwolonych kobiet zagrożonych genderowym zniewoleniem uwielbiamy zabijać się o kontrowersyjne tematy, a potem pokornie wracać do swoich kredytowych mieszkań w oczekiwaniu na codzienne wykonywanie dzieła przez 30 dni na 12 miesięcy kolejnych lat. Spokojnie przyjmujemy tę technikę szczucia w jej wszelkich rodzajach: uduchowionych moralnie mediów liberalnych rozkochanych w tworzeniu wyżej wzmiankowanych dzieł albo ich konserwatywnych odpowiedników zwalczających genderowego potwora. Tym, co łączy naszych ulubieńców jest wiara, że głównym problemem społecznym są kwestie obyczajowe. Głupie lewaki zajmują się takimi bezsensami jak obyczajówka? To dlaczego sami nawijacie o gender. Nie ma różnicy, czy czytamy „liberalne” naTemat z Tomaszem „nie ubezpieczam swoich pracowników, ale ubolewam nad niedolą przedsiębiorców” Machałą czy nurzamy się w rozmaitych wGłupotach „solidarnych” braci Karnowskich.

Tymczasem, kiedy jedna z moich ulubionych partii, Solidarna (popieramy gospodarkę wolnorynkową) Polska organizuje zespół ds. zwalczania gender, powitaliśmy już nowy rok. Wielu z nas podejmuje przy tej okazji rozmaite postanowienia: z tej okazji i ja chciałbym jedno z nich zasugerować.

Do mediów trafiła właśnie informacja o dumie polskiej przedsiębiorczości, gdańskiej firmie LPP. Genialnie zdolni przedsiębiorcy od lat święcą tryumfy zbierając pochwały za polski sukces, którego wyrazem jest m.in. korzystanie z bangladeskich fabryk, w których opłacani głodowo ludzie giną od czasu do czasu pogrzebani żywcem w liczbie tysiąca, w walących się fabrykach reprodukujących estetyczne szczęście pierwszego świata. Teraz geniusze z LPP postanowili w większym stopniu wykorzystać „kreatywne planowanie podatkowe”, tworząc spółki na Cyprze i w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. W Polsce, dzięki hojności Leszka Millera mają 19 proc. CIT, a w tych kolejnych państwach odpowiednio 12,5 i 0 proc. LPP postanowił skorzystać z pewnego myku, oddając własne marki spółkom-córkom założonym w tych rajach podatkowych. Od tej pory ciuchy sprzedawane w Polsce będą jedynie na licencji udzielonej LPP przez jej własną spółkę. Gdańscy kreatorzy mody zarobili w ubiegłym roku rękami bangladeskich robotnic i polskich sprzedawczyń tworzących comiesięczne dzieła 4,11 mld zł, co oznacza wzrost o 28 proc. w skali roku. Czysty zysk wyniósł z tego 355 mln zł. „51-letni prezes firmy Marek Piechocki (…) według „Forbesa” z majątkiem 670 mln zł zajmuje 30. miejsce na liście 100 najbogatszych Polaków, i jego kolega z politechniki, a dziś prezes rady nadzorczej 52-letni Jerzy Lubianiec, 56. miejsce z majątkiem 380 mln zł”.

Trudno oprzeć mi się wrażeniu, że panowie Piechocki i Lubianiec należą do elitarnego grona najbardziej podłych ludzi na świecie, daleko wyprzedzając bardziej medialnego Jana Kulczyka, autora bon motu o tym, że wyrazem patriotyzmu nie jest płacenie podatków w Polsce. Jedynie moje lewicowe, a więc z gruntu genderowe i niewątpliwie antypolskie poglądy pozwalają wierzyć, że nie mam pojęcia co to patriotyzm. I dlatego zapewne niesprawiedliwie oceniam panów Piechockiego i Lubiańca.

Moim postanowieniem noworocznym jest to, że nigdy w życiu nie kupię więcej ani sobie ani nikomu innemu żadnego produktu takich firm jak: Reserved, Mohito, Cropp, House, Sinsay i PromoStars, czyli arabsko-cypryjsko-bangladeskich ubrań z Gdańska. I wszystkim polecam to samo, są przecież jakieś granice bezczelności. Można mówić, że wszystkie odzieżówki to w gruncie jedna mafia, ale np. taki Inditex (Zara, Pull & Bear, Oysho, Bershka i Stradivarius) przynajmniej stosuje staroświecki wynalazek umowy o pracę, a jako dodatek oferuje ubezpieczenie zdrowotne. Jako lewicowcowi, zdarzało mi się ileś razy w życiu słyszeć kpiące komentarze o tym jak mogę coś kupować od transnarodowej korporacji. Mogę, bo dzisiejsza rzeczywistość jest na tyle anty-fairtrade’owa, że trudno żyć tak etycznie, jakby należało sobie tego życzyć. A fakt, że czasem zaśmiejemy się z lewicowego znajomego to zaprawdę płytkie rozgrzeszenie dla tego, kto i przy innych zapatrywaniach na świat podskórnie czuje, iż wyzyskiwanie innych jest nie do końca w porządku. Chęć ładnego wyglądania czy korzystania z dobrodziejstw elektroniki to prawo dostępne nie tylko tym, których nie obchodzi cierpienie innych. Ale mimo tego, możemy starać się szkodzić im trochę mniej.

Przy okazji, drobne przypomnienie: wyprzedaże nie zaczynają się po świętach. Jeżeli za marynarkę z aktualnej kolekcji chcecie zapłacić 150, a nie 600 zł, to prawdziwych okazji szukajcie dopiero po 15 stycznia. Świat się od tego nie zawali, za to ktoś być może nieco mniej się na nas obłowi. A wy, drodzy poszukiwacze genderowego diabła usiłującego zwalczać seksualizację naszych dzieci, zamiast snuć bzdurne pomysły, które stanowią waszą odpowiedź na fakt zmiany roli kobiety z mebla wiktoriańskiego wnętrza i/lub przedmiotu seksualnego zaspokojenia, powinniście raczej zastanowić się dlaczego pan Piechocki ma 670 mln, a ubezpieczenie zdrowotne stanowi szkodę dla gospodarki.

Łukasz Drozda

*politolog, magistrant w Instytucie Nauk Politycznych UW i student Międzywydziałowych Studiów Gospodarki Przestrzennej SGGW. Członek zespołu Lewica.pl i współpracownik „Le Monde Diplomatique”. Pracuje nad książką o historii polskiego „lewactwa”.

design & theme: www.bazingadesigns.com