Żbikowska: Feministki, feminiści z wyższej półki

 Znacie to?:

– Ta dziewczyna strasznie mi się podoba, ale nie podbijam, to nie moja półka. 

Albo:

– Tak, wiem, że się podobam Y, ale zakręcić z X to by dopiero było… Y to jednak trochę niższa półka. 

10682857_10205148058328993_526778435_oMyślę, że większość z was dobrze wie o czym mowa i sami/e nie raz tak mówiliście/łyście, niezależnie od tego, że uważacie się za feministów/ki. Może byłabym w stanie zrozumieć tego typu gadki ze strony jakichś kolonialistów, albo snobo-szlachciców, którzy tak bardzo lubią narzucać sobie wszelkiej maści ograniczenia i bariery myśląc, że dodaje to jakości ich życiu. Ale w ustach feministów/ek brzmi mi to jednak jakoś dziwnie.

Gdy kiedyś próbowałam zmienić zdanie swojego ówczesnego rozmówcy w tej kwestii usłyszałam argument, że: „przecież wszyscy i tak wiedzą, że tak jest, że jedni są z wyższej półki, inni z niższej, i kto jest z której, i ty możesz w ten sposób o nikim nie mówić, ale to niczego nie zmieni”. Generalnie mogę nic nie robić wychodząc z założenia, że nic się nie zmieni, ale jednak jakoś mnie denerwują te momenty, w których czuję ogarniające mnie poczucie niesprawiedliwości. A tym jest właśnie stawianie ludzi na półkach.

Po pierwsze zastanówmy się czym ta półka w ogóle jest. Kto może na niej być? Ktoś, kto jest mądrzejszy? Ładniejszy? Lepszy w łóżku? Ma fajniejsze cycki/lepszą klatę? Jest bogatszy? Wszystko na raz? Ok., ale od kogo? Od Ryana Goslinga? Od Scarlett Johansson? A może od króla Ugandy? Przewodniczącego Chińskiej Republiki Ludowej? Inuita z Grenlandii? Tu się pojawia pierwszy problem z półkami. W zależności od kręgu kulturowego, w którym funkcjonujemy półki są postawione w zupełnie innych miejscach. Mam koleżankę, która w Europie jest chyba na wyższej półce, stwierdzam to po ilości znajomych, podrywów i te pe. Ale, gdy pojechała do Ameryki Łacińskiej wszyscy przychodzili ją sobie obejrzeć, bo miała fryzurę jak chłopiec i była nieestetycznie koścista. Nie sądzę, żeby tam była na górnej półce. Wszyscy żyjemy w przeświadczeniu, że półka jest jedna i uniwersalna. A tymczasem, jest zależna od kręgu kulturowego. Jest to pierwsze kłamstwo półki. 

Mimo, że wszyscy wiemy, że jest jakaś tam półka i ktoś tam na niej stoi, niezbyt często kierujemy się tym dobierając realnych partnerów. Pamiętacie słowa mamy? „Tak, ona jest taka chuda i neurotyczna, ale w rzeczywistości faceci lubią mieć się do czego przytulić”. Oczywiście nie jest to do końca prawda, bo gusta są różne, ale przekaz jest zdrowy: „przestań dążyć do ideału z gazety, bo w prawdziwym życiu nie wszystko jest jak w gazecie”. Na świecie jest mnóstwo ludzi i całe szczęście, mimo terroru kanonu piękna, wciąż jeszcze kręci nas różnorodność i nasze gusta są zindywidualizowane. Jedni ludzie lubią chudych ludzi, inni mądrych, jeszcze inni bogatych, a niektórzy to tylko takich, którzy mają obsesję na punkcie łóżka. Są tacy, dla których liczą się pieniądze oraz tacy, dla których rodzina i poczucie bezpieczeństwa. Wymieniać można by długo. Sedno tkwi w tym, że nasze gusta są zindywidualizowane, a półka jest jedna dla wszystkich. To jest drugie kłamstwo półki.

Kolejna sprawa. Koleżanki lewaczki i koledzy lewacy, zdaje się, że wszyscy lubimy równość społeczną. Dlaczego więc prywatnie wciąż stawiacie się na tej cholernej półce? Przecież półka jest diablo hierarchiczna. Generalnie większość osób widzi się gdzieś na niższej półce, a swoje „ideały” na wyższej półce. Ci z przerostem ego widzą siebie i swoje ideały na wyższej, a „przegranych” na niższej. Osoby z niskim poczuciem własnej wartości pewnie widzą i siebie, i swoich partnerów na niższej. Tak, czy siak, jak mamy być z kimś z wyższej półki, skoro sami jesteśmy na niższej (i na odwrót)? Myślicie, że da się stworzyć szczęśliwy związek, gdy się go buduje na hierarchii? Serio? 

No właśnie, europejska półka jest bardzo hierarchiczna. I bardzo mi się kojarzy z czasami, w których czarna, biedna pani marzyła o tym, żeby być bogatą, białą panią. Albo brudna, niezdarna chłopka, marzyła, żeby być bogatą i elokwentną panią z dworku. A może jeszcze pamiętacie, jak to było, co? Kuba Szela twarda sztuka, za swe krzywdy pomsty szukał | Pierwszy panom się zbuntował i dużo ich wymordował… Chrzanić te wszystkie ładniejsze panie i lepszych panów. 

Może się zastanowimy, kto wymyślił klasy… eee… przepraszam, półki. Jak myślicie? Ci z dolnej, czy ci z górnej? Hm… Niech pomyślę… 

Myślę, że jednak ci z górnej. Ale dla tych z dolnej, półka ma jedną ważną zaletę, która sprawia, że dają się nabrać. Dorwanie kogoś z wyższej może im dodać parę punktów do półkowego rankingu, dzięki czemu mogą poczuć się ze sobą lepiej. Masz problemy z poczuciem własnej wartości? Spróbuj uderzyć do kogoś z górnej półki! Jak ci się przypadkiem uda go/ją wyrwać, to znaczy, że nie jest z tobą tak źle, bo przecież musi w tobie coś być, skoro chciał cię ktoś z górnej. Czyli udajemy nerdów i narzekamy, że jesteśmy z niższej, a potem używamy kogoś innego do poprawienia sobie poczucia własnej wartości. Trochę to krzywdzące dla drugiej osoby. Niezbyt wyrafinowane. Mało w tym równości.

Proponuję wam powalczyć z zero-jedynkowym sposobem myślenia i spróbować zacząć traktować potencjalnych/e partnerów/ki bardziej po ludzku. Pamiętajcie, że jak bardzo idealni nie wydawaliby się wam na pierwszy rzut oka, to tylko ludzie, którzy mają swoje zalety i mają też swoje wady, które mogą sprawić, że wcale nie będziecie chcieli/ały z nimi być. Albo będziecie z nimi, ale czar pryśnie, bo byliście/łyście wcześniej zaślepieni ideałem, a nagle się okazuje, że ideał jest tylko człowiekiem. Albo oni/e sami/e wcale nie chcą być uważani za idealnych/e, bo zaczynają przez to czuć presję, że właśnie tacy/kie mają być i nie mogą czuć się przy was swobodnie. Idealna to niech sobie będzie błękitna krew arystokratów. A wy zejdźcie z tych głupich półek.

Bibi Żbikowska

design & theme: www.bazingadesigns.com