Kaleta: Starsza pani

Społeczeństwo często infantylizuje intruzów: jeśli jesteś niepełnosprawny, chory albo stary to na pewno jesteś intruzem i najłatwiej traktować  cię jak dziecko, wtedy jesteś niegroźny. Ale co się tak naprawdę dzieje pod pastelowym płaszczykiem staruszki? Może kryje się tam ktoś kompetentny?

starszapani

Osoba starsza doświadcza nieodwracalności czasu w pełnym wymiarze. Uczłowieczona, nawarstwiona, masa czasowa – jak to nazywa belgijski pisarz Jean Amery – w nas, niestarych, budzi lęk – lęk wysokości. Mieć za sobą całe życie to jak patrzeć w dół z najwyższego piętra. Amery poświęcił starości całą książkę i właściwie każdy aspekt życia w obliczu starości i zbliżającej się śmierci wymaga, według niego, przedefiniowania. Amery oddaje się dekadenckiej starości, pełnej metafor, poezji i celebracji odczucia straty. Wpisuje się idealnie w  dekadencki stosunek do starości, który swoje korzenie ma w pismach starożytnych Greków.  Jako społeczeństwo nowożytne nadal oddajemy się nostalgii Arystotelesa i wierzymy w apollińską doskonałość młodego ciała i ducha. Boimy się starości bardziej niż samej śmierci.Potrzebujemy nowego spojrzenia. Starość, która może wymknąć się schematom to współczesna awangarda, która przyczyniłaby się do społecznego przetasowania.

Starsza Pani na przystanku autobusowym, ubrana w miękki  płaszcz, wełnianą spódnicę za kolano i beret, spod którego wystają platynowe albo bordowe loczki – efekt  popularnej w tym przedziale wiekowym trwałej – wydaje się być niegroźnym, miękkim abiektem. Nieseksualnym, niepolitycznym i nieciekawym. Starsze panie  znajdują się u zmierzchu elegancji. Intensywne kolory płowieją, sukienki się wydłużają, lśniące i ładne materiały zastępuje wełna. Popkulturowa kobiecość  ze starszych pań wietrzeje, jak stare perfumy. Przeszłość jest jedyną treścią starości.

Starsi ludzie często żyją  umieraniem, nie rozumieją już świata, funkcjonują na obrzeżach rzeczywistości, są chorzy, niesamodzielni, zdziecinniali. Jeśli starsza pani nie jest naszą rodziną konfrontujemy się z nią tylko w obliczu miejsc siedzących w autobusie. Ubrana w płaszczyk i beret, starsza pani siedząca na przystanku, jest symbolem starości w dzisiejszym świecie. Wydaje się, że starsze panie wiedzą mniej o życiu niż wskazywałaby na to ich metryka. Zostały wyrzucone na obrzeża kapitalizmu, gdzie dotyczą ich tylko reklamy leków.  W  przekazie medialnym  starsza pani funkcjonuje  jako  kochana babunia lub wredna teściowa, albo zła i zgorzkniała wiedźma. Chociaż wtedy zalicza się już do przedziału „stara baba”.

Z ekonomicznego punktu widzenia starość to okres poprodukcyjny, więc poza kapitałem społecznym (w kategorii rodzinnej), typowa babcia rzadko jest postrzegana jako przedstawicielka konkretnego zawodu, choćby wykonywała go przez ostatnie 40 lat swojego życia. Czy to nie jest zwyczajne marnotrawstwo wiedzy i doświadczenia? Dlaczego tak rzadko widzimy w firmach stanowisko senior managerki albo senior finansistki?

Jedną z najskuteczniejszych metod deprecjonowania we współczesnym społeczeństwie jest infantylizacja. Każdą starszą kobietę nazywamy potocznie babcią, babunią, babinką i babuszką. Babuszka nie uprawia seksu, babunia nie może mieć poglądów, a babcia kocha wszystkie dzieci.  Odseksualizowana kobieta staje się przytulanką dla wnuków, opiekunką najmłodszych. Słowo starość posiada chyba najwięcej synonimów w języku polskim:  wiek podeszły, jesień życia, druga młodość, późna młodość, trzeci wiek, wiek starczy, nobliwy albo emerytalny. I jeszcze  wiekowa, leciwa, sędziwa, pani lub pan.

Co tak naprawdę dzieje się  pod pastelowym płaszczykiem staruszki? Co wiemy o starości ? Czy to, co wiemy, to wiedza zastępcza ? Starość została skompromitowana, a my, niestare, może straciłyśmy szanse na kontakt z mędrczyniami.

Spójrzmy  na staruszkę przekornie jak na osobę kompetentną w każdym wymiarze społecznym, politycznym i seksualnym. Jeśli starość przestanie być chorobą może stać się etapem kluczowym dla naszego rozumienia swojego życia. Może przywrócić wynaturzonemu kapitalistycznemu systemowi trochę autentyczności za sprawą akceptacji innego modelu niż prześladowczej apolińskiej doskonałości.   Ruch na rzecz starości pozbawiony infantylności i fałszywej troski może okiełznać największe tabu naszej kultury – prawdziwą śmierci.

Ewa Kaleta

design & theme: www.bazingadesigns.com