Żbikowska: Kto zgwałci(ł) polskie kobiety?

Bibi Żbikowska
Korekta: Michalina Pągowska

Co do tego chyba nikt nie ma wątpliwości: narodowcy rosną w Polsce w siłę. Począwszy od Facebooka (np. 20 tysięczny fanbase stron takich, jak „ONR Obóz Narodowo-Radykalny”, „Polacy Przeciw Imigrantom”, czy choćby 5 tysięczny strony „Nie dla muzułmańskich imigrantów”), przez coraz bardziej zatrważające akcje społeczne i protesty, jak np. spalenie kukły Żyda (co Żydzi mają wspólnego z muzułmańskimi imigrantami?!) we Wrocławiu.

1aIlustracja Patricija Bliuj-Stodulska

Radosny chór absolwentów kibolistyki na katedrze muzykologii śpiewa zawzięcie, że „płacze Anglia, płacze Francja, tak się kończy tolerancja”, czy że „Nie islamska, nie laicka, tylko Polska katolicka”, albo, że „Nie potrzeba nam islamu, terrorystów muzułmanów” i „Islam won z polskich stron”. Nie wiem, dlaczego policja nie zareagowała na szerzącą się tam mowę nienawiści. Nie wiem, jak ślepym i niedouczonym trzeba być, żeby utożsamiać wszystkich wyznawców islamu z terrorystami. Widzieliście_ałyście film „Misja”? Niezły był, chyba jakieś Oscary nawet dostał. Chcecie powtórkę z wypraw krzyżowych, czy co?! Nie wiem, dlaczego tolerancja, otwartość i empatia mogą skończyć się dla kogoś źle. Nie wiem jak dzielenie się z kimś tym, co nasze, czyli chyba to, czego uczy Biblia (ale co ja tam mogę wiedzieć, w końcu jestem ateistką i nawet ochrzczona nie byłam, więc dla mnie i mojej opinii miejsca w Polsce i tak pewnie nie ma) może być złe. Nie rozumiem, jak można życzyć komuś śmierci i nigdy tego nie zrozumiem. I wkurza mnie to, ale jeszcze bardziej wkurza mnie dziś coś innego.

Koledzy narodowcy strasznie przejmują się losem polskich kobiet. Konkretniej tym, że polskie kobiety zostaną zgwałcone. Przez muzułmanów, rzecz jasna, no bo Polacy przecież nie gwałcą. A może jednak? Statystyki mówią bezlitośnie, że Polakom też się to zdarza. I to nie tak znowu rzadko. Przemocy na tle seksualnym doświadcza rocznie 16,5 proc. kobiet. Zgwałconych zostaje 3,2 proc. Oczywiście te liczby nie są dokładne, bo większość (konkretniej: 75 proc.) kobiet nie zawiadamia policji, choćby dlatego, że jest przekonana o nieskuteczności jej działań, czy w obawie przed zemstą gwałciciela (dodam jeszcze tylko, że w większości przypadków kobiety doświadczają przemocy na tle seksualnym ze strony partnerów, krewnych, przyjaciół czy osób uważanych za bliskie).

Nie poznałam jeszcze narodowca, który popierałby przyjęcie Konwencji o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet. Nie poznałam żadnego, który odbierałby telefony linii interwencyjnej Feminoteki. Ale ok, ogólnie nie znam ich dużo, może są i tacy, którzy działają na rzecz zmiany powyższych statystyk. Starają się strasznie, tylko coś im ciągle nie wychodzi, bo rumiane Polki ciągle klecą to masło z cyckami na wierzchu, jak w klipie Donatana, i tak ciężko się niektórym powstrzymać.

Drodzy narodowcy: gdybyśmy rzeczywiście przyjęli tych 7 tys. imigrantów, byłyby wśród nich również kobiety i dzieci. Byłyby w tej grupie osoby starsze, byliby nieletni, byliby zapewne także geje czy mężczyźni aseksualni. Około 50 proc. muzułmańskich uchodźców stanowiłyby kobiety. Około 15 proc. dzieci poniżej 15 roku życia. Byłyby wśród nich osoby, które bardzo, bardzo nie chciałyby ryzykować złamania prawa tylko po to, aby zaspokoić swoją nagłą potrzebę użycia przemocy. Byłoby wśród nich bardzo mało osób, które można by uznać za osoby bliskie ofierze. Ciężko jest wyliczyć, ilu potencjalnych gwałcicieli mogłoby do Polski przyjechać. Ale nawet, gdyby rzeczywiście znaleźli się wśród nich jacyś przestępcy, to ofiarą zgwałcenia przez rodaków pada rocznie w Polsce 2500 kobiet (nie zapominajmy, że jest to tylko ¼ faktycznej liczby, o czym było wyżej), natomiast 12600 z nich pada ofiarą przemocy na tle seksualnym. Polskim kobietom z pewnością bardziej opłaciłoby się, gdyby w pierwszej kolejności wyeliminować tego typu czyny popełniane przez ich rodaków.

Szastanie terminem „gwałt” tylko po to, by wyrazić swoją niechęć i swój lęk przed wyznawcami innej religii, wydaje mi się obrzydliwym wykorzystywaniem kobiet do własnych celów. Bagatelizowanie poważnego problemu przemocy, nieporadności policji i społecznego przyzwolenia na stosowanie przemocy na tle seksualnym jest skandaliczne. Sięganie po termin oznaczający jedno z najcięższych przestępstw, którego ofiary żyją z traumą do końca życia, jest równie nieludzkie, jak grożenie śmiercią. I chciałabym milczeć, gdy widzę te transparenty, gdy słyszę takie slogany. Naprawdę chciałabym zacisnąć zęby i iść dalej, udając, że tego nie widzę. Jednak szlag mnie trafia, naprawdę trafia mnie szlag, gdy słucham o dobrych narodowcach strasznie przejętych losami polskich kobiet. JAK NIE CHCECIE GWAŁTÓW W POLSCE, TO NAJPIERW SAMI PRZESTAŃCIE GWAŁCIĆ. A potem włączcie się w działania prewencyjne. I zauważcie, że żadna z poważanych organizacji działających na rzecz zapobiegania przemocy wobec kobiet nie ma w swoim programie punktu: „Trzymać się jak najdalej od muzułmanów”.


*dane, na które się powołałam pochodzą z książki Zofii Nawrockiej „Gwałt”, opublikowanej przez Instytut Wydawniczy Książka i Prasa (Warszawa, 2013)

design & theme: www.bazingadesigns.com