Juchacz: „Kobiecość”, która brzydzi

Ola Juchacz

„Kobiecość” nie może być głupkowata. „Kobiecości” nie przystoi fizjologia, nie ma w niej miejsca na obrzydliwość, na wpadki, na niedopilnowanie pewnych spraw.„Kobiecość” ma być na tip top, zawsze i wszędzie. Przecież od kondycji „kobiecości” zależy komfort estetyczny sporej części populacji. W większości mężczyzn.

Jestem w stanie zrozumieć mężczyzn, których klip poznańskiej Manify bulwersuje: tyle obrazów od dawien dawna przekonuje ich, że świat jest spreparowany pod ich spojrzenie. Nagłe odwrócenie kierunków może wywołać szok. Ale oburzenie kobiet? Na co, tak naprawdę? Na włosy pod pachami – przecież zanim je zgolisz, też je masz. Na plamę po okresie – nie uwierzę, że nigdy nie zdarzyło ci się go dostać niespodziewanie. Na ślinę – ile litrów jej wymieniłaś w przypadkowych pocałunkach?

Dorastamy w poczuciu, że nasza cielesność jest czymś obcym, niepotrzebnym. Że można ją eksplorować w ukryciu. Dziewczyny przez wiele lat nie przyznają się do masturbacji, nawet przed sobą nawzajem. W miejscach publicznych kilkadziesiąt razy na godzinę poprawią włosy, zwilżą usta, ale żeby poprawić rajstopy schowają się w najciemniejszy kąt. O podpaskę pytamy szeptem, żeby przypadkiem kogoś nie urazić. Dzieci karmimy w ukryciu, bo pierś kobieca to coś obrzydliwego.

Wydawało mi się, że nurt feminizmu traktujący o wizerunku kobiety w mediach nie jest nam już potrzebny. Że to jakaś prehistoria, wsteczniactwo, temat banalny i opatrzony.

Organizując Manify obrałyśmy konkretną drogę ideologiczną: solidarność walk, działania ponad podziałami, podejmowania kwestii prekarnych, antykapitalistycznych. Coś, co w Stanach zostałoby nazwane „intersectional feminism”, a u nas nie ma jeszcze satysfakcjonującego odpowiednika. Współpracujemy z wieloma grupami dyskryminowanymi, tworzymy sojusze, organizujemy się oddolnie na zasadach kolektywnych i włączających. Na każdym kroku staramy się uwzględniać przekaz, który dotrze do jak największej ilości osób – dlatego jest różnicowany, posługuje się odmiennymi narracjami, wykorzystuje różne narzędzia komunikacji. Wypuszczamy mnóstwo postów – tych traktujących o kwestiach socjalnych, herstorycznych, rozwijających manifest i tegoroczne postulaty, filmy poparcia od różnych grup społecznych, treści dotyczące restrykcyjnego prawa aborcyjnego i dostępu do antykoncepcji.

Nic nie wzbudza takich emocji jak dziewczyna, która się wygłupia przed kamerą z kilkoma koleżankami.

Film, który wypuściłyśmy jako nieszkodliwą z naszej perspektywy, lekko kampową reklamę tegorocznej Manify, obnażył specyficzną kondycję naszego społeczeństwa. Mężczyźni boją się „brzydkiej” strony kobiet. Kobiety boją się „brzydkiej” strony kobiet. To, co naturalne, jest obrzydliwe. Te, które decydują się to pokazać, są zdegenerowane.

To, kim kobieta ma być, jest jasno określone. I nie ma w tych wytycznych miejsca na brak powagi.

design & theme: www.bazingadesigns.com