Desperak: Twoje ciało, twoja sprawa [POLEMIKA]

Iza Desperak

Sławomir Sierakowski opublikował tekst, w którym lewicowo zachwyca się papieżem Franciszkiem w przededniu jego przybycia do Polski. Po chwili (pełnej zniesmaczenia wielu kobiet) ciszy odpowiedziała mu Kinga Dunin. Jej odpowiedzi towarzyszyła informacja, że odpowiedź Sierakowskiego wkrótce. No cóż, nie jest to jedno z wielu medialnych niemainstreamowych mordobić, które pragnę wam zrelacjonować. Nawet nie bardzo mnie tekst Sierakowskiego zszokował, nie na tyle, by dać temu wyraz. Jednak na ową odpowiedź czekałam niemal z zapartym tchem, doczekałam się i mam, co chciałam.

13901714_10210456832077524_1636002012_o

Po pierwsze, Sierakowski wydaje się nie rozumieć, co Dunin pisze, i odpowiada obok. A przecież sam w swoim tekście zaznaczył, że nie ma złudzeń w kwestiach dotyczących… no właśnie, czego? Kobiet? Czy to nadal są sprawy kobiet, które powinny w gronie własnym, ewentualnie z udziałem jakiejś wiedźmy, po swojemu, kobiecemu rozwiązywać? „Tak, wiem, że Franciszek ani nic jeszcze specjalnie nie zmienił w doktrynie Kościoła, ani nie przestał wyznawać zamordystycznych poglądów pro-life, których wciąż trzyma się Kościół Katolicki, a polski się wręcz w nich wyspecjalizował” – pisze Sierakowski. I mimo to się nim zachwyca. I nie rozumie, że Dunin się nie zachwyca. Jestem kobietą, nie rozumiem, jak można łączyć lewicową identyfikację z ignorowaniem kwestionowania praw kobiet, opiewać demokratyczne wartości i nie zauważać, że od 1993 roku polskie prawo nakazuje wszystkim polskim obywatelkom przestrzegać dekalogu (a przynajmniej jednej z interpretacji jednego z przykazań). No, ale ja jestem (tylko) kobietą.

Niestety, to, czego nie rozumie on i duża część tak zwanej lewicy, to kwestia praw reprodukcyjnych, niby przysługujących obojgu płciom praw do decydowania, czy, kiedy i ile dzieci chcą mieć. W polskim kontekście prawa te sprowadzają się do prawa do wyboru, zwanego czasem wprost prawem do aborcji, i choć dla mnie, Kingi Dunin i masy kobiet jest to ważne, nieważne jest dla Sierakowskiego, który jakoś nie odbiega od większości mężczyzn w tym temacie, wszystko jedno, czy z lewicy, prawicy, czy znikąd.

To, że Sierakowski używa terminu pro-life, dowodzi, że jak większość przejął język ruchu przeciw wyborowi, nie dziwi więc, że brnie dalej. Tak, tak właśnie działa przegrana wojna o język.

Od ćwierćwiecza kobiety w tym kraju próbują używać ponadkobiecych i ponadindywidualnych argumentów, przekonując, że niemal zupełny zakaz przerywania ciąży nie tylko godzi bezpośrednio w te z nas, które zajdą w nieplanowaną ciążę, nie tylko we wszystkie kobiety prawem siostrzeństwa, które jak wiadomo nie istnieje, tylko w demokratyczną obietnicę, która nie da się nijak pogodzić z totalitarną kontrolą reprodukcji. Próbują bezskutecznie budować sojusze, w których nie będzie chodziło o jedną konkretną kobietę i nie tylko o kobiety. W tym czasie jedni klepią o leżącym u podstaw naszego niby-demokratycznego porządku rzekomego kompromisu (episkopatu z rządem), inni zaś niestrudzenie próbują okazać się jeszcze bardziej zaciekłymi obrońcami wartości i zaostrzyć i tak niebywale radykalne przepisy ograniczające dostęp do aborcji (oraz antykoncepcji, edukacji seksualnej, a także zapłodnienia in vitro). W sejmie już leżą kolejne podpisy za zaostrzeniem, a my zwijamy się, by zebrać chociaż te sto tysięcy, żeby „uratować kobiety”.

Jak widać, nie tylko przed skrajną prawicą ramię w ramię z Kościołem, ale i przed lewicą, która kobiet po prostu nie zauważa, na sztandarach hołubiąc tradycyjnie wolność, równość i braterstwo, siostrzeństwo pozostawiając na manify.

Kolejne wizyty Jana Pawła II w Polsce zaowocowały wzmocnieniem sojuszu tronu z ołtarzem, pozostawiły po sobie tysiące pomników i ustawę z 1993 roku, wyraz sejmowego hołdu i poddania pełnoprawnemu partnerowi politycznej zmiany. Wizyta Franciszka na Światowych Dniach Młodzieży zapewne wzmocni tych, którzy chcą zaostrzyć, kolejnym posłom i biskupom doda wiatru w żagle, i może jeszcze parę aptek ogłosi klauzulę sumienia, a parę województw odmówi wykonywania legalnych aborcji. A Sierakowski, cóż, jak nie tak dawno Żakowski w kontekście alimentów, mówi kobietom, że liczy się przecież coś innego.

Sierakowskiego porównywano po tym tekście do Michnika z jego „Kościół, lewica, dialog”. Tamten też przekonywał, że wizyta papieska nie wzmocni sojuszu tronu z ołtarzem. W latach siedemdziesiątych Adam Michnik napisał książkę, w której nie ma kobiet, a kwestie związane z płcią, a raczej płciowością czy raczej płodnością pojawiają się razy dokładnie j e d e n:  w odniesieniu do „procederu przerywania ciąży”. W 2016 roku Sławomir Sierakowski też nie zauważa żadnych kobiet i nie jest w tym na lewicy odosobniony. A kobiety jak zwykle muszą radzić sobie same.


Korekta: Michalina Pągowska

design & theme: www.bazingadesigns.com