Wójcicki: Dość prawicowego gnoju!

W poniedziałek 11 listopada w Warszawie odbył się „marsz niepodległości”. Specjalnie napisałem z małej litery, bo nie szanuję ideologii, jaka mu towarzyszy. Pomijając bezmyślne burdy i demolowanie miasta, „marsz” kroczył w aureoli przemocy i nietolerancji. W aureoli, bo organizatorzy są „samonamaszczeni”, a uczestnicy i uczestniczki namaszczeni i namaszczone przez organizatorów (o żadnej organizatorce nie słyszałem).

DSC_1046

To, że bandy zamaskowanych półgłówków najpierw brutalnie zaatakowały skłot Przychodnia w śródmieściu, potem podpaliły Tęczę na pl. Zbawiciela, a na koniec podłożyły ogień pod ambasadą Rosji dewastując przy okazji część miasta, to tylko czubek góry lodowej. Trzon tej góry stanowi ideologia nienawiści i podsycania strachu przed mitycznym „Innym”. Nienawiść do każdej osoby, która nie mieści się w kategoriach ideologów „marszu niepodległości” jest paliwem skrajnej prawicy. Paliwem, dorzucanym do pieca lęku przed tymi, którzy i które nie spełniają norm społecznych tradycyjnie narzuconych kobietom i mężczyznom. Nie wspominając o osobach o niedookreślonej płci, które dla radykalnie prawicowego ciemnogrodu po prostu nie istnieją. Są jedynie wymysłem diabelskiej propagandy gender.

Tego dnia, i przez kilka następnych, różni ludzie, przechodnie, sąsiedzi i sąsiadki, dziennikarki i dziennikarze pytali i pytały mnie, czy z zasady nie popieram postulatów „marszu niepodległości”? Czy ten patriotyzm jest aż taki straszny? Dlaczego się wściekam na radykalnych narodowców samemu będąc radykalnym lewakiem? Czyżbym podważał sedno demokracji, w której wszyscy mamy prawo głośno mówić o swoich przekonaniach? Czy, wreszcie, chcę narzucić lewacką dyktaturę, w której każdy „odchył” na prawo będzie prześladowany?

No więc nie. Moja odpowiedź brzmi: nie! Dlaczego? To za chwilę, bo krew mi buzuje i czekam aż wysadzi korki bezpieczeństwa. Głos środowisk wolnościowych przebija się delikatnym sopranem słyszalnym dla nielicznych. W zderzeniu z żołnierskim barytonem strażników norm społecznych i betonowym basem obrońców tradycyjnej obyczajowości, kruchy falset wolności i tolerancji ma nikłe szanse. Ktoś mi może zarzucić, że zbyt surowo oceniam możliwości i działania ruchów wolnościowych. Okej. Dwadzieścia lat temu panowała Wielka Cisza. Na hasło LGBT reagowano poprawiając, że mówi się NKWD. Nikt nie miał wątpliwości, że „pedalstwo” było chorobą, „żydostwo” wstydem, „murzyn” małpą, a miejsce baby jest przy garach. Dziś, tysiące Polek i Polaków nie ma wątpliwości, że takie myślenie jest poniżające i krzywdzące. Lecz nadal, ich krzyk jest zaledwie piskiem wolności wśród jazgotu opresyjnych norm i stereotypów siłą podtrzymywanych przy życiu przez prawicę.

Czas na odpowiedź „dlaczego?” z poprzedniego akapitu. Jeśli ktoś się niepokoi, że wysadzi mi korki bezpieczeństwa, to niepotrzebnie. Bo już dawno czas je odbezpieczyć i ruszyć całą na przód! I tu nie chodzi o podważanie demokracji ani wprowadzanie czerwono-czarnej dyktatury. Tu chodzi o najzwyklejszą niezgodę na twardogłowy świat proponowany przez stowarzyszenie „marsz niepodległości”. Przechodnie, sąsiedzi i sąsiadki, mieszkańcy i mieszkanki świata, dziennikarki i dziennikarze, odpowiedzmy sobie na pytanie, czy takiego świata chcemy? Świata, w którym opluwa i poniża się osoby innej od twojej orientacji seksualnej? Gdzie gardzi i pomiata się osobami innej od twojej narodowości i innego od twojego pochodzenia? W którym kobieta nie ma prawa decydować o sobie i swoim ciele, a seksizm i mizoginia są jej „naturalnymi” towarzyszami? Świata, w którym dziecko „nie ma głosu”, a rodzice są jego/jej „posiadaczami”? Gdzie przemoc mężczyzn wobec kobiet i słabszych jest społecznie akceptowana, bo takie są „odwieczne prawa natury” i „wola boska”? W takim świecie chcemy żyć i wychowywać nasze dzieci? Gdzie rządzi mowa nienawiści, homofobia, antysemityzm, rasizm, seksizm i dyskryminacja? NIE! I po stokroć nie!

Przesadzam? Być może, ale czasami potrzeba lupy albo mikroskopu, żeby dojrzeć na pozór nikły detal. Wiem, że wiele i wielu z was chce świata pełnego zabobonów i krzywdzących stereotypów, bo tak bezpieczniej, łatwiej. Bo innego świata się nie zna. Karmieni od dziecka patriarchalną ideologią strachu i zakłamania nie potrafimy wyobrazić sobie świata bez granic, wolnego od ucisku i dyskryminacji. Na szczęście jest to odwracalne. Ale jest również cała masa ludzi, którzy chcą świata bez barier, wolnego od uprzedzeń, równościowego, z poszanowaniem odmienności i indywidualności każdego człowieka. Są nas tysiące. Prowadzimy organizacje, zasiadamy na ważnych stanowiskach w państwie, jesteśmy szanowanymi osobami w życiu publicznym. Mamy autorytety i prestiż. Jesteśmy liderami i liderkami. Działamy w kolektywach i nieformalnych grupach, organizujemy się oddolnie. Dysponujemy umiejętnościami i fachową wiedzą. Posiadamy niezliczone talenty, zasoby i możliwości. Mamy marzenia i pragnienia. Umiemy współpracować i dzielić się swoją wiedzą. Łączy nas idea równości. W organizacji, logistyce, planowaniu i analizowaniu nie ustępujemy faszyzującym ideologom nienawiści i przemocy. Więcej, jesteśmy o krok do przodu, bo idea społeczeństwa czystej krwi, jednolitego religijnie, obyczajowo i narodowo jest nie do obronienia. Szczególnie, jeśli przemoc, uprzedzenia i dyskryminacja zaczyna dotyczyć ciebie albo twoich najbliższych. Wtedy dostrzegamy, że narodowo-konserwatywny kolos stoi na glinianych nogach, które łatwo podciąć.

Nie dajmy się! Jest nas za dużo, żeby narodowcy mogli grać nam na nosie organizując debaty publiczne, antyszczyty, wystąpienia, pokazy czy akcje, w których utrwalane są opresyjne wizerunki mężczyzn i kobiet, a przemoc, dyskryminacja i mizoginia są przedstawiane jako nieodzowne atrybuty życia codziennego. Dosyć tego gówna! Mamy siłę powiedzieć STOP! Świat należy do nas. Dlatego jestem przekonany, że nasz wspólny potencjał pozwoli nam uruchomić takie działania i przedsięwzięcia, aby w przyszłym roku 9 listopada, w Międzynarodowy Dzień Walki z Faszyzmem i Antysemityzmem, w dniu, kiedy 25 lat temu rozpoczęło się burzenie muru berlińskiego, zburzyć mur nietolerancji wychodząc tysiącami na ulice! No Pasaran!

Łukasz Wójcicki

design & theme: www.bazingadesigns.com