Uważaj, jakie masz emocje związane ze swoją aborcją – możesz tym urazić Olgę Frycz. Będzie jej kurewsko przykro

Po dziennikarzach i dziennikarkach przyszedł czas na histeryczne głosy celebrytów i celebrytek. Z gorączkowych wpisów Olgi Frycz wynika, że nie wie, po co szła w Czarnym Proteście, ale chciała mieć pamiątkowe selfie z modnego marszu. 

Olga Frycz na swoim profilu Instagram i portalu Noizz.pl (link): To jedna z najobrzydliwszych okładek jakie widziałam. Do teraz myślałam, że to tylko jakaś prowokacja a hasło z ich koszulek to głupi żart. Później pomyślałam, że temat aborcji jest tak poważny i tak trudny, że nikomu o zdrowych zmysłach nie przyszłoby do głowy z tego żartować. Okładka okazała się prawdą a sympatyczne panie uśmiechające się do nas w kiosku ruchu to aborcyjny dream tram. WTF ??? Dawno nie czytałam takich bzdur. Dawno nic mnie tak nie oburzyło. Dawno nic nie sprawiło mi takiej przykrości. Tak! Jest mi kurewsko przykro. Brałam udział w czarnych protestach. Walczyłam i głośno krzyczałam jak ważne dla mnie są prawa kobiet i prawo wyboru. Walczyłam o to żeby aborcja była całkowicie legalna dla kobiet które zostały zgwałcone, mają uszkodzony płód, płód/dziecko ma genetyczną wadę, ciąża zagraża życiu kobiety albo jeśli w ciąże zachodzi dziewczynka, która do tej pory myślała, że to bocian przynosi dzieci albo, że dzieci rosną w kapuście bo edukacja seksualna w szkołach praktycznie nie istnieje a w większości domów sex to nadal temat tabu. Chciałam żebyśmy nadal miały prawo do badań prenatalnych i żeby w momencie podejmowania tej (jak myślę) najokropniejszej decyzji jaką jest aborcja nie stał nad nami prokurator ani żaden inny frajer tylko żebyśmy miały prawo do kontaktu z psychologiem. Nie znam ANI JEDNEJ KOBIETY, która po przeprowadzonej aborcji krzyczałaby że Aborcja jest Ok i że z dupy lecą jej konfetti i różowy puder. Nigdy nie chciałabym być identyfikowana z kobietami, które jak ja szły w marszach kobiet a które krzyczą przez megafon, że aborcja jest Ok, że ma kolor różowy i świeci się brokatem. I generalnie to w dupie mam wasz aborcyjny drim tim. Jolo. XD ! #czarnyprotest #prawakobiet #ratujmykobiety

To jedna z najobrzydliwszych okładek jakie widziałam. Do teraz myślałam, że to tylko jakaś prowokacja a hasło z ich koszulek to głupi żart. Później pomyślałam, że temat aborcji jest tak poważny i tak trudny, że nikomu o zdrowych zmysłach nie przyszłoby do głowy z tego żartować. Okładka okazała się prawdą a sympatyczne panie uśmiechające się do nas w kiosku ruchu to aborcyjny dream tram. WTF ??? Dawno nie czytałam takich bzdur. Dawno nic mnie tak nie oburzyło. Dawno nic nie sprawiło mi takiej przykrości. Tak! Jest mi kurewsko przykro. Brałam udział w czarnych protestach. Walczyłam i głośno krzyczałam jak ważne dla mnie są prawa kobiet i prawo wyboru. Walczyłam o to żeby aborcja była całkowicie legalna dla kobiet które zostały zgwałcone, mają uszkodzony płód, płód/dziecko ma genetyczną wadę, ciąża zagraża życiu kobiety albo jeśli w ciąże zachodzi dziewczynka, która do tej pory myślała, że to bocian przynosi dzieci albo, że dzieci rosną w kapuście bo edukacja seksualna w szkołach praktycznie nie istnieje a w większości domów sex to nadal temat tabu. Chciałam żebyśmy nadal miały prawo do badań prenatalnych i żeby w momencie podejmowania tej (jak myślę) najokropniejszej decyzji jaką jest aborcja nie stał nad nami prokurator ani żaden inny frajer tylko żebyśmy miały prawo do kontaktu z psychologiem. Nie znam ANI JEDNEJ KOBIETY, która po przeprowadzonej aborcji krzyczałaby że Aborcja jest Ok i że z dupy lecą jej konfetti i różowy puder. Nigdy nie chciałabym być identyfikowana z kobietami, które jak ja szły w marszach kobiet a które krzyczą przez megafon, że aborcja jest Ok, że ma kolor różowy i świeci się brokatem. I generalnie to w dupie mam wasz aborcyjny drim tim. Jolo. XD ! #czarnyprotest #prawakobiet #ratujmykobiety

Post udostępniony przez Olga Frycz (@tojafrycz)

Olga Frycz z pewnością nie sięgnęła po WO, bo pisze o tym, co w jej mniemaniu czują kobiety po aborcji. Nie musi zgadywać – wystarczy przeczytać tekst w tygodniku. Warto też wiedzieć, po co się uczestniczy w demonstracjach i jakie są ich idee, by nie pisać, że walczy się o prawo wyboru, ale tylko dla zgwałconych nastolatek (właśnie dla takiej kobiety aborcja może być OK!) i przy okazji stawia hasztag Ratujmy Kobiety.

Pani Olgo, jeśli przychodzi Pani na demonstracje tylko dlatego, że to modne i fajnie wrzucić selfie na Insta, to dziękujemy, nie jest nam potrzebny emocjonalny szantaż. Będziemy mówić o tym, co czujemy po aborcji nawet, jeśli sprawi to Pani kurewską przykrość. Fajnie jest pójść z koleżankami z planu na demonstrację, ubrać się na czarno i zapozować do zdjęcia, by w portalach społecznościowych zyskać opinię postępowej aktorki, która odcina się od “pisowskiego motłochu”, broni wartości europejskich, chce żyć w “cywilizowanym kraju”. Chce Pani walczyć o wolny wybór, ale nie rozumie znaczenia hasła. Daje sobie Pani prawo do oceniania cudzych decyzji dotyczących przerywania i kontynuowania ciąży oraz emocji z nimi związanych.

Z kolei wypowiedź Mateusza Damięckiego wywołuje pobłażliwy śmiech – być może aktor nie wyszedł jeszcze z roli w „Przedwiośniu”, bo pisze coś o akcji dywersyjnej i kontrwywiadzie, i tylko zdjęcie przekreślonej czarnym krzyżykiem okładki WO zdradza temat jego bełkotliwego monologu. Palące pytanie do Mateusza Damięckiego: Co autor miał na myśli? „Ten zorganizowany ruch samopodpierdalaczy, wodę piętrzący na młyn tych, którym rzekomo chce ją odciąć, przypomina w tym wypadku świetnie przemyślaną i zaplanowaną odpowiednio wcześniej akcję dywersyjną służb kontrwywiadowczych wewnątrz struktury uszytej na miarę tych, którzy przodem, tyłem, z góry, z dołu, z prądem i pod prąd idą po swoje”.

Za to aktorka Maja Bohosiewicz publikuje swoją fotografię w ciąży pisząc o tym, jakiego równego traktowania chciałaby dla córki, ale nie jest to na pewno prawo do własnego sposobu przeżywania doświadczenia aborcji.


zdjęcie główne: zrzut z Noizz.pl [link]

design & theme: www.bazingadesigns.com