Ukazał się pierwszy zeszyt „ABC kapitalizmu”

Od ponad roku, w każdy poniedziałek o 8 rano, Balcerowicz.com publikuje infografiki, które za pomocą kilku danych obnażają propagandę kapitalistycznego sukcesu. Zeszyt „ABC Kapitalizmu” idzie o krok dalej – dostarcza narzędzia do polemiki z dominującym dyskursem, tłumaczy zjawiska, przywołuje pomijane fakty.
abc_okladka_int
W pierwszym zeszycie autorzy_rki na nowo tłumaczą powszechnie rozumiane pojęcia (Słownik Kapitalizmu, część pierwsza), opisują istotę współczesnego kapitalizmu (Kapitalizm kognitywny jako ideologia), dowodzą, że walka klas jest ponadczasowa (Kapitalizm i strzałka czasu) oraz pokazują, że świadczenia społeczne do których przywykliśmy, nie pojawiły się w formie prezentu dla ludu, lecz są efektem walki o godne życie (Prawa wywalczone). Zeszyt zamykają punktując systemowe wady kapitalizmu.

Przedstawiamy wstęp z pierwszego zeszytu „ABC kapitalizmu”:

Rok 1989 był rokiem przełomowym. Tę frazę słyszymy od ponad 26 lat w kółko i na okrągło. Tamten czas, teraz, po tylu latach wydaje się jak magiczny okres: oto 4 czerwca 1989 w dniu wyborów wszystko się zmieniło. Ot tak – czary mary i się zmieniło. Ale jeśli przyjrzeć się temu bliżej, popatrzeć na ciąg wydarzeń, to okazuje się, że nic wtedy nie działo się ot tak, że po prostu „samosięzrobiło”. Z dzisiejszej perspektywy widać, że jednym z kluczowych wydarzeń tamtego okresu był przyjazd do Polski dwóch panów: Jeffreya Sachsa i Davida Liptona. Pierwszy był wówczas „tylko” profesorem z Harvadu, drugi „tylko” doradcą z Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Sachs był już znany na świecie: miał za sobą doradzanie m.in. rządowi Boliwii w wychodzeniu z kryzysu. Boliwia tak skutecznie wychodziła z kryzysu, że tysiące ludzi wpadło w skrajną nędzę.

Obaj panowie mają słabą wiedzę o Polsce i o tym co tutaj się dzieje. Sachs wie tylko tyle, że jego żona jest z pochodzenia Czeszką, a to kraj sąsiadujący z Polską. Po przybyciu do Warszawy najpierw spotykają się z szefem działu ekonomicznego świeżo powstałej Gazety Wyborczej, Grzegorzem Lindenbergiem (tak, to ten, który kilka lat później stworzył Super Express). Lindenberg organizuje im spotkanie z Bronisławem Geremkiem i Jackiem Kuroniem. Przy wódce rozmawiają o katastrofalnej sytuacji ekonomicznej Polski i planach wyjścia z kryzysu. A w zasadzie o braku planu. Po kilku godzinach Sachs wreszcie wypala: ja mam plan! Jeszcze tej samej nocy jadą do jedynego dostępnego komputera (znajdującego się w redakcji Wyborczej) i spisują zarys reform gospodarczych dla Polski.

W ciągu najbliższych kilku dni Sachs i Lipton odbędą jeszcze parę spotkań. Jedno z nich z Adamem Michnikiem, ówczesnym redaktorem naczelnym Gazety Wyborczej, będącym równocześnie posłem na Sejm. Swoim rozmówcom prezentują swój pomysł reform. Niektórzy z nich kompletnie nie rozumieją tego planu, inni nie są zainteresowani (jak np. Lech Wałęsa) – ale wszyscy go akceptują (sic!). 3 miesiące później, dokument przygotowany przez Sachsa i Lipmana, już jako cały pakiet reform wchodzi w życie. Powszechnie jest znany jako „Plan Balcerowicza”.

Cała ta historyjka pokazuje jak banalnie i prosto było wprowadzić w prawie 40 mln kraju gigantyczną zmianę społeczną. Ale nie o tą banalność tutaj chodzi. Najbardziej uderza sposób, w jaki te gigantyczne reformy zostały wprowadzone. Czy ktokolwiek podjął jakąkolwiek debatę nad ich sensownością? Czy ktokolwiek szukał alternatywy? Czy którykolwiek z jej autorów zdawał sobie sprawę z negatywnych konsekwencji tych zmian? I ostatnie pytanie: Czy Sachs i Lipman byli choć trochę uczciwi i powiedzieli wprost: nasze reformy wpędzą miliony ludzi w biedę a nierówności społeczne w Polsce zwiększą się dwukrotnie?

Wersja PDF dostępna jest bezpłatnie tutaj.
Aby otrzymać wersje papierową (jeden lub więcej egzemplarzy) należy napisać do autorów_ek.

Zachęcamy do rozpowszechniania dalej.

design & theme: www.bazingadesigns.com