Susdorf: Gawiedzi nadwiślańskiej kilka słuw o móndialu (3)

„Gawiedzi nadwiślańskiej kilka słuw o…” to projekt literacki (oparty na wykorzystaniu najczęściej anonimowych komentarzy zalewających internet) mający na celu przejęcie prawicowego języka nienawiści, śmiesznego, powtarzalnego, irracjonalnego, absurdalnego, i poprzez doprowadzenie go do aberracji – wywrócenie go, pokazanie jego miałkości i kliszowości. Choć można się zastanawiać, ile w tej literackiej dewiacji rzeczywistego języka i planów polskiej prawicy…

Wielki kryzys i wielka smuta w całym kosmosie, w całym znanym nam man’s world, bo się mundial skończył, a czas mundialu to taki klawy czas dla męskiej części populacji jest, dla naszej braci, można go nazwać takim samczym karnawałem Bachtina, jeśli primo wiedzą Państwo, co znaczy i co może znaczyć przymiotnik „samczy”! Chłopcy, proszę sobie wyobrazić, grają tu w piłkę, więc mogą być nazywani piłkarzykami: biorą nomen omen skórzaną kulę wypełnioną powietrzem i kopią ją między sobą, podczas gdy ich fani kopulują ze sobą w radości wspólnej wygranej i tłuką się ze sobą w nienawiści wspólnej przegranej. Kobiety nie interesują się sportem, ponieważ są kobietami. Lubią natomiast przesiadywać nad brzegiem lustra i wpatrywać się w jego toń, narcyzy to kwiaty kobiet i są jak one żółte z zazdrości. Kobiety w ogóle nie przepadają za rywalizacją, wolą za to zmywać naczynia i przygotowywać różne wymyślne potrawy (np. kawę). Co niektóra dobrze otwiera piwo, więc warto się żenić, panowie, jeśli się postaracie to dużo wpływów z małżeństwa mieć będziecie, wpływów tj. pożytku. 

mundialmen

Taki mundial – co to za cud od Boga! Piłkę z chłopakami pokopać można, poprzytulać się wreszcie oficjalnie w męskim gronie można, podotykać się nawzajem i pomacać, popodziwiać męską siłę, poczuć zew samczej zwierzęcości, na męskie potrzeby posprowadzać sobie kobiety zza wschodniej granicy: więcej ruchu w tym biznesie, to i ceny samic niższe, dla mnie bomba i dwa razy na tydzień taki mundial powinni organizować! Wreszcie chłopaki mogą się razem spotkać wieczorem przed pudłem z plastiku, wewnątrz którego biegają inne chłopaki i podają sobie piłkę. Gdy strzelą gola, piłkarzyki cieszą się, przytulają się nawzajem, łapią się za swoją męskość, potem ściągają koszulki i pokazują rzeźbione w marmurach patriarchatu torsy, reklamując androcentryzm do najdalszych zakątków świata dzięki nowej technologii, takiej jak telewizja and internet. Ich celem jest wygrana, ale w tym sporcie oraz za te pieniądze i przegrani są wygranymi, wiadomo. 

Polityka i wojna to sport mężczyzn: chłopaki mają swoje barwy klubowe, tak jak żołnierze mają swoje mundury, są tu godła i flagi, herby i szaliki i w ten sposób można się zdrowo się napierdalać – dzięki czemu mężczyźni mogą sprawdzić swoją męskość i potem ją pielęgnować, żeby wyrosła zdrowa and okrąglutka. Chłopaki sprawdzają to, czy są mężczyznami, poprzez pieprzenie kobiet (czyt. uprawianie miłości) lub pieprzenie mężczyzn (tj. konflikty zbrojne). Ale wróćmy do sportu, ponieważ po co mamy cały czas kogoś zabijać (umówmy się, jest to bardzo meczące), skoro można sobie od tego zrobić przerwę i pobiegać za piłką. Chłopcy uganiają się za piłką lub uganiają się za sukienkami – taki jest żywot chłopaka na świecie, jego los i przeznaczenie. Chłopcy są aktywni, dlatego lubią siedzieć przed telewizorem, pić piwo i oglądać mecze. Kobiety natomiast są pasywne, dlatego siedzą w kuchni, otwierają kolejne puszki piwa, zmywają naczynia i robią popcorn. Taki układ gry życia jest bardzo naturalny, podobnie jak ubieranie chłopców w kolor niebieski (odcień nieba) i dziewczynek – w kolor różowy (któremu bardzo blisko do barwy krwi miesięcznej), to chyba oczywiste, że tak jest, z dupy się to nie wzięło, tylko z natury pod tytułem „zawsze tak było”. Chłopcy wolą też samochody, a dziewczynki bawią się lalkami, z racji tego że jutro to one będą niańczyć przyszłe pokolenia, podczas gdy chłopaki będą spierdalać jak najdalej od tego burdelu pt. „rodzina” samochodem szybkim: szybkim, drogim i dużym. Dlatego oswajajmy chłopców od noworodka do samochodu, a już w okresie przedszkolnym pozwalajmy wybiegać się na boisku, połączmy to dodatkowo z ich zamiłowaniem do bójek i poczuciem obowiązku chrystianizacji: najlepszym sportem byłoby zatem ganianie za piłką z krzyżem w jednej i z bronią w drugiej dłoni. 

No ale nie zapomnijmy również dodać, że ciało kobiety (in. puchu marnego) jest obowiązkowe (pol. obligatoryjne) na meczach i innych w tym stylu orgiach. Nie może go zabraknąć! Można sobie takim ciałem dupę swojego męskiego ego podetrzeć, poza tym względy wizualne także są na tego typu (bądź co bądź sportowych) imprezach ważne, a takie ciało kobiece, zgodzicie się, dobrze się komponuje na tle piłki i logotypów marek typu cola&pepsi&sprite.

Zatem żeby wszyscy (czyt. panowie) byli zadowoleni, to wszyscy (czyt. kobiety) muszą dać z siebie jak najwięcej, bo mundial raz na cztery lata się tylko wydarza, więc chyba korona cierniowa kobietom z głowy nie spadnie, jeśli otworzą kolejne piwo i swoja waginę dla swojego mężczyzny, tzn. fana piłki nożnej, tj. mężczyzny, czyt. fana piłki nożnej, żeby z tego piłkarskiego męskiego święta wyciągnął dla siebie jak najwięcej rożnego rodzaju rozkoszy feat. pożytku. To przecież samo dobro przynosi, a przede wszystkim podtrzymuje męskość w naszych mężczyznach. Bo czy może ich spotkać coś lepszego?

Marek Susdorf – rocznik 1985, studiował slawistykę na Uniwersytecie Gdańskim i serbskim Uniwersytecie w Nowym Sadzie; z wyróżnieniem ukończył gender studies PAN; od kilku lat związany ze stołecznym środowiskiem teatralnym; autor feministycznego „Dziennika znalezionego w piekarniku”.

design & theme: www.bazingadesigns.com