Do przyjaciół-klasistów

Ishbel Szatrawska – dramatopisarka, teatrolożka, studiowała amerykanistykę w Krakowie i w Münster. Publikowała m.in. w „Dialogu” i w wydawnictwach akademickich UJ i SWPS.


Ledwo skończyło się liczenie głosów, ledwo podano wyniki, a już widzę na fejsie, kto jest mądry, kto jest głupi, że ludzie z podstawowym wykształceniem wybrali nam dyktaturę, że wieś wybrała quasi-faszystów, że ja mam wyższe wykształcenie, jestem człowiekiem z miasta i głosowałem słusznie.

Ilustracja Patricija Bliuj-Stodulska

Jadę właśnie na pogrzeb kogoś bliskiego z rodziny, kto pochodził ze wsi i nie łasił się ani do władzy, ani do kościoła. Nie znałam w życiu większego antyklerykała i człowieka, który, jeśli chodzi o władzę, starałby się tak bardzo unikać jej wpływu na swoje życie. Poznałam za to całą masę wypieszczonych dzieci krakowskich profesorów pławiących się w ciepełku mieszczaństwa stojącego pod znakiem całowania biskupa w pierścień. Więc nie pierdolcie mi, moi mili, że wieś wybrała, że wybrali starzy i biedni. To UJ wykształcił Andrzeja Dudę, Jarosława Gowina i im podobnych. To w mieście daje się populistom oręż do tego, by tych biednych ze wsi mamili swoimi obietnicami. To w mieście się ich kształci i to oni stają się potem tubą populizmu, dzieląc i radykalizując ludzi.

Robią to oni, nie jakiś lokalny gaduła Staszek z Koziej Wólki. Staszek i jego rodzina mogą masowo głosować na PiS właśnie dlatego, że ktoś tych Dudów, Gowinów, Ziobrów wykształcił i przyjął do grona, w którym mogli się piąć po szczeblach kariery.

A teraz spójrzcie sobie w lustro, nieskalani pomyłkami, wspaniali i sprawiedliwi i powiedzcie sobie sami przed sobą uczciwie:

• czy kiedykolwiek broniłeś/broniłaś status quo, bo uważałeś/uważałaś, że nie ma co „jątrzyć” i Polska nie jest gotowa na zmiany?

• czy kiedykolwiek mówiłeś/mówiłaś, że kościół katolicki jest ostoją wolnej Polski?

• czy kiedykolwiek w twojej argumentacji padło słowo „Bóg” albo „tradycja”?

• czy imponowało Ci towarzystwo patriarchalnych zgredów i przymykałeś/przymykałaś oko na ich czasem żenujące wypowiedzi, bo imponowali Ci swoim dorobkiem, statusem społecznym, domniemaną inteligencją i oczytaniem, więc myślałeś/myślałaś: „Prywatnie z niego kutas, ale jednak wielki człowiek”?

• czy kiedykolwiek protestowałeś/protestowałaś, choćby w formie mailowej, kiedy uczelnia, w której zdobyłeś/zdobyłaś wykształcenie, na różne okazje związane z życiem akademickim organizowała mszę świętą i wysyłała na nią zaproszenia? (Niezależnie od tego, czy na nią poszedłeś/poszłaś, czy nie)?

• czy kiedykolwiek oburzyłaś/oburzyłeś się, gdy ktoś okazywał brak szacunku do hierarchii (niezależnie od tego, czy świeckiej, czy religijnej) albo kwestionował sam jej sens?

• czy kiedykolwiek, na zarzut osoby trzeciej, że coś się nie mieści w standardach tzw. Zachodu, niezależnie od tego, czy to były seksistowskie żarciki, wycieranie sobie w kółko gęby Bogiem, honorem i ojczyzną, czy zblatowanie instytucji z kościołem odpowiedziałaś/odpowiedziałeś: „Ale tu jest (przykładowo): Polska / Kraków / taka tradycja / mój szef i ma do tego prawo, bo jest właścicielem lub dyrektorem firmy / UJ / takie środowisko / nie moja sprawa”?

• czy kiedykolwiek skonstatowałaś/skonstatowałaś ze zdumieniem, że znany/znana ci profesor, nieważne, czy znany/znana z telewizji, czy realnie, jest idiotą/idiotką i czy masz świadomość, że jeśli Cię to zdumiało, oznacza to, że podświadomie zakładasz, że osoba wykształcona nie może, a przynajmniej nie powinna być idiotą? Czy pojmujesz, jak niebezpieczne jest myślenie w takich kategoriach i z czego to niebezpieczeństwo wynika?

• czy kiedykolwiek imponowali Ci konserwatyści na tyle, aby puszczać mimo uszu ich wypowiedzi godzące w wolności obywatelskie innych ludzi?

• czy kiedykolwiek, powtórzę to słowo: kiedykolwiek, mimo tego, że jest ci nie po drodze z władzą, ubiegałeś/ubiegałaś się o stanowisko władzy podlegające lub wspierałeś/wspierałaś bliską Ci osobę, aby takie stanowisko uzyskała, tłumacząc sobie, że proponowana pozycja jest na tyle istotna, że warta kompromisu?

Wielka tajemnica Trzeciej Rzeszy to nie jest zagadka, czy Hitler popełnił samobójstwo, czy zbiegł, wielką tajemnicą Trzeciej Rzeszy nie jest ani bursztynowa komnata, ani złote zęby w watykańskim banku.

Wielka tajemnica Trzeciej Rzeszy polega na tym, że trybikami systemu stają się wszyscy, biedni i bogaci, chłopki, mieszczanki i fabrykanci. Wielka tajemnica Trzeciej Rzeszy polega na tym, że ci, którzy mają środki finansowe i zaplecze intelektualne, aby populizm i dyktaturę zwalczać, tak bardzo się boją, że swoje zasoby stracą, że zaczynają się w tej dyktaturze wygodnie mościć. Wielka tajemnica Trzeciej Rzeszy polega na tym, że siedzimy w tym wszyscy i że w dyktaturze, prędzej czy później, każdy z nas pójdzie na kompromis. Na tym polega trwałość dyktatury.

Wstawiajcie sobie dalej te statusy o tym, jak to polski „wieśniak” wybrał nam władzę. Przypomnijcie sobie moje słowa, kiedy służbowo będziecie sobie robić fotkę z biskupem, prawicowym samorządowcem, członkiem konserwatywnego think-thanku, jakimś Zybertowiczem, Glińskim, czy kim tam. Sami profesorzy. Skądże, ach skądże się oni wzięli?

design & theme: www.bazingadesigns.com