Piłkarki klubu Kotwica Kórnik ujawniają, że były molestowane przez trenera. Najmłodsza miała 12 lat
Iga Dzieciuchowicz
Trener żeńskiego klubu piłkarskiego Kotwica Kórnik Łukasz J. został oskarżony przez młode piłkarki o molestowanie seksualne. Dwa lata temu mężczyzna został odsunięty z funkcji trenera na wniosek zawodniczek, jednak wciąż utrzymywał kontakty z młodymi dziewczętami z racji zajmowania stanowiska członka zarządu. Zawodniczki opowiedziały o niewłaściwym zachowaniu trenera – nagabywaniu, dotykaniu w miejsca intymne, klepaniu w pośladki. – Jechaliśmy autem, wyszło tak, że już nie było wolnego miejsca i musiałam usiąść trenerowi na kolanach. Nagle zaczął dotykać mnie w miejsca intymne. Nie wiedziałam, co się dzieje, nie mogłam się ruszać – mówi jedna z zawodniczek.
Najmłodsza poszkodowana miała 12 lat, trener odwożąc ją do domu zatrzymał auto i namawiał ją do „przytulania”. Inną nagabywał wielokrotnie o wysłanie zdjęć: „Przyślij mi foty jęzora, bo chciałbym cię wygilgotać. Nikt się o tym nie dowie. Można gdzieś się spotkać”. Dziewczynka, do której były kierowane te słowa, miała wówczas 14 lat. O wiadomościach od trenera powiedziała rodzicom dużo później. Z kolei zawodniczka, którą trener dotykał w aucie w miejsca intymne zdecydowała się po wielu miesiącach na konfrontację z trenerem, napisała też do niego list, w którym wyznała, że bardzo ją skrzywdził i krzywdzi inne dziewczęta. – W rozmowie i w liście poprosiłam go, by sam odszedł z drużyny. Nie zrobił tego – mówi.
Zawodniczki twierdzą, że trener był wielokrotnie pod wpływem alkoholu, w trakcie rozmów bywał agresywny, walił rękoma w stół. – Nie miałyśmy do niego żadnego zaufania – przyznają piłkarki. W drużynie była duża rotacja, dziewczęta odchodziły, za co trener obwiniał zespół. Jedna z zawodniczek powiedziała wówczas na forum, że „to trener najlepiej wie, dlaczego zawodniczki rezygnują i może opowie o swoich zboczonych preferencjach”.
Zawodniczki mówią, że ich wniosek o odsunięcie trenera spotkał się z negatywnymi komentarzami ze strony członków zarządu (komentowali, że „nigdy jeszcze się z czymś takim nie spotkali i na pewno im tego nie zapomną”). Od tamtej pory atmosfera pomiędzy zarządem, a zawodniczkami była coraz gorsza. Kilkanaście dni temu na stronie klubu pojawiło się ogłoszenie, że kadra zarządzająca z niewiadomych przyczyn wycofuje żeńską drużynę piłki nożnej z rozgrywek I ligi. Dziewczęta twierdzą, że jest to kara za to, że odważyły się „przeciąć relacje z trenerem Łukaszem”.
Zawodniczki były zaskoczone decyzją zarządu. – Nie rozumiem sposobu, w jaki zarząd nas traktuje. Dochodziło do sytuacji, które nigdy nie powinny mieć miejsca, wiele razy zwracano się do nas bez szacunku – komentują dziewczęta.
12 stycznia w mediach społecznościowych pojawiło się oświadczenie jednej z zawodniczek, że klub nie zasługuje na to, by reprezentować drużynę, ponieważ w swoich szeregach ma osobę, która „podejmując pracę trenerską, traktuje swoje podopieczne jako kandydatki do romansu, nachalnie próbując nawiązać zdecydowanie niesportową zażyłość. Nie ma zgody na takie zachowania”. Zarząd odpowiedział 21 stycznia – w oświadczeniu sugeruje, że zarzuty wobec trenera to forma odwetu za wycofanie drużyny:
„Jesteśmy zaskoczeni i zażenowani informacjami przytoczonymi przez jedną z zawodniczek odnośnie traktowania ich przez trenera jako kandydatek do romansów. Martwi fakt, że o całej sprawie dowiedzieliśmy się z mediów społecznościowych, ponieważ do tego czasu żadna z zawodniczek trenujących w naszym klubie nie zasygnalizowała, żeby trener pierwszej drużyny posuwał się do praktyk zarzucanych mu w mediach społecznościowych. Zastanawia fakt, że takie zarzuty pojawiły się dopiero, gdy zarząd podjął decyzję o wycofaniu pierwszej drużyny z rozgrywek. Oczywiście, sprzeciwiamy się takim praktykom, natomiast nie posiadamy żadnych dowodów na to, że miały miejsce w naszym klubie. Skoro zawodniczki posiadają dowody świadczące o rzekomej przemocy seksualnej, powinny skierować tę sprawę do odpowiednich instytucji” – brzmi oświadczenie.
Zawodniczki przekonują jednak, że już wcześniej informowały szefostwo o sytuacji w drużynie. W środę same skierowały sprawę do prokuratury. Trener Łukasz J. szkolił podopieczne od początku istnienia żeńskiej drużyny piłkarskiej.