Milion odszkodowania dla ofiary księdza pedofila zapłaci Kościół. Sąd podtrzymał wyrok!

Iga Dzieciuchowicz


Sprawę porwanej przez księdza Romana i gwałconej przez wiele miesięcy 13-letniej Katarzyny opisała w „Dużym Formacie” Justyna Kopińska. Rodzice Katarzyny mieszkali w małej wsi, nadużywali alkoholu. Ksiądz przekonał ich, że zabierze ich córkę do szkoły z internatem. W rzeczywistości przetrzymywał ją przez kilka miesięcy w mieszkaniu swojej matki w innej miejscowości, gwałcił ją też na zakrystii. Sąd skazał go w 2010 roku na cztery lata więzienia, jednak po wyjściu na wolność ksiądz nadal odprawiał msze w podpoznańskim Puszczykowie i miał kontakt z dziećmi. Reportaż wstrząsnął opinią publiczną. Wyrok w sprawie przyznania odszkodowania jego ofierze zapadł w poznańskim sądzie okręgowym. Wydała go sędzia Anna Łosik.

„Gdyby ksiądz nie uczył religii, gdyby nie był księdzem, to do jego spotkania z pokrzywdzoną w ogóle nie doszłoby. Gdyby nie wykorzystał swojej funkcji księdza do zdobycia zaufania pokrzywdzonej, szkoda nie zostałaby wyrządzona” – to fragment uzasadnienia wyroku poznańskiego sądu, który nie jest jeszcze prawomocny.  Sąd przyznał Katarzynie milion złotych odszkodowania i dożywotnią rentę w wysokości 800 zł. Katarzyna to dziś dorosła kobieta, od wielu lat uczęszczała na terapię, z trudem  próbowała odnaleźć się w rzeczywistości. Po publikacji tekstu Kopińskiej do pomocy zgłosili się obcy ludzie z propozycjami wsparcia finansowego i pracy.

Ksiądz Roman zostaje skazany w marcu 2010 roku przez Sąd Rejonowy w Stargardzie: „Działając w wykonaniu z góry powziętego zamiaru, w krótkich odstępach czasu, wielokrotnie, co najmniej kilkadziesiąt razy, nadużywając zaufania wynikającego z pełnionej funkcji kapłana katolickiego, obcował płciowo z małoletnią, wówczas w wieku 13-14 lat, w ten sposób, że rozbierał ją i odbywał stosunek seksualny, wprowadzając członka do pochwy małoletniej oraz wielokrotnie doprowadzał do poddania się innym czynnościom seksualnym i do wykonywania takich czynności w ten sposób, że dotykał wyżej wymienioną po piersiach i po kroczu, całował ją po piersiach i po kroczu, kazał małoletniej dotykać swojego członka, przy czym tego dopuścił się, mając ograniczoną w stopniu znacznym zdolność kierowania swym postępowaniem”.

Ksiądz Roman należał do Towarzystwa Chrystusowców, zrzeszających ok. 500 księży. W imieniu Katarzyny Towarzystwo Chrystusowe i Dom Zakonny Towarzystwa Chrystusowego pozywa mecenas Jarosław Głuchowski. Są trzy przypisy, na które mecenas może się powołać. Sędzia Łosik uznaje, że zastosowanie ma artykuł 430 kodeksu cywilnego: „Kto na własny rachunek powierza wykonanie czynności osobie, która przy wykonywaniu tej czynności podlega jego kierownictwu i ma obowiązek stosować się do jego wskazówek, ten jest odpowiedzialny za szkodę wyrządzoną z winy tej osoby przy wykonywaniu powierzonej jej czynności”. W skrócie: pracodawca odpowiada za czyny pracownika.

Najważniejsze było to, by udowodnić, że do przemocy seksualnej dochodziło w trakcie powierzonych księdzu zadań duszpasterskich. Sędzia wskazuje, że ksiądz zajmował się „duszpasterstwem młodzieży”, do przemocy seksualnej dochodziło w salce katechetycznej i na terenie plebanii, ksiądz zyskał zaufanie rodziców Katarzyny z racji spełniania konkretnej funkcji publicznej, pojawiał się w sutannie, a zakonnice nie reagowały, gdy spędzał czas w pokoju z 13-latką – w końcu był księdzem. Prawnicy chrystusowców podkreślali z kolei, że ksiądz „realizował cel osobisty”, a więc nie można łączyć jego czynów z Kościołem, ksiądz miał emocjonalną więź z pokrzywdzoną (sędzia uznała, że może być to tzw. syndrom sztokholmski). Sędzia uznała jednak, że Towarzystwo Chrystusowe miało za zadanie wybrać do posługi duszpasterskiej młodzieży właściwe osoby, a ksiądz wykorzystywał swój autorytet i pozycję osoby zaufania publicznego. Profesor Mirosław Nesterowicz, na którego opracowania w sprawach pedofilii w kościele powoływała się sędzia Łosik, wskazuje, że z inną sytuacją mamy do czynienia, gdy ksiądz prowadzi podwójne życie i działa w ukryciu jako zwykły obywatel – tu powinien odpowiadać za swoje czyny jako osoba prywatna.

Sędzia uznała też, że Towarzystwo Chrystusowe w żaden sposób nie weryfikuje przydatności kandydatów do spełnianej funkcji,  nie ma procedur, które wykryją osobę z zaburzeniami. Mogłaby być to wówczas linia obrony pozwanego podmiotu, jednak takich procedur nie ma. Ponadto ksiądz nie został wydalony ze zgromadzenia zakonnego, jest wciąż na utrzymaniu Towarzystwa Chrystusowego – zdaniem sędzi nadal może liczyć na wsparcie Kościoła. „W tych okolicznościach nie sposób przyjąć, że powódka ma jakiekolwiek realne możliwości uzyskania zadośćuczynienia od sprawcy”- uzasadnia w wyroku.

Chrystusowcy zaskarżyli wyrok. Wydali też oświadczenie, w którym twierdzą, że nie mogą wziąć odpowiedzialności:

„Czyny karalne, których dopuściły się osoby duchowne są haniebne i winny być ścigane, a ich sprawcy ukarani. (…) Na gruncie obowiązujących przepisów prawa w Polsce, nie można przenosić odpowiedzialności za te czyny (w tym cywilnej odszkodowawczej) ze sprawcy na kościelne osoby prawne. Sprawcy tych czynów dopuszczają się ich na własny rachunek i ponoszą osobistą odpowiedzialność przed ofiarami, które skrzywdzili oraz przed prawem”.

Rozprawa apelacyjna odbyła się 20 września. Kilka dni temu okazało się, że sąd podtrzymał wyrok – Kościół został zobowiązany do wypłaty miliona zł odszkodowania i 800 zł dożywotniej renty Pani Katarzynie. Gratulacje dla Pani Katarzyny, Justyny Kopińskiej, prawników/prawniczek i wszystkich, którzy sprawili, że sprawiedliwość zwyciężyła.

*Artykuł według tekstu Piotra Żytnickiego Kościół płaci za pedofilię. Rewolucyjny wyrok polskiego sądu: milion odszkodowania i renta z 17 września 2018 r, opublikowanego w ” Dużym Formacie”, dodatku „Gazety Wyborczej”.

design & theme: www.bazingadesigns.com