Jak wygląda feministyczne porno?

Powszechne wśród feministek stało się stwierdzenie, że pornografia „uprzedmiotawia” kobiety. I słusznie, bo w wielu przypadkach rzeczywiście tak się dzieje. Większość (czystej) pornografii przedstawia współczesne kobiety jako zwykłe przedmioty pozbawione własnych uczuć i pragnień.

Jedyna rola jaką może odegrać kobieta w porno show to pożywka dla fantazji i zachcianek mężczyzny, który kompletnie nie zwraca uwagi na jej potrzeby, nie mówiąc już o jej pragnieniach. Ale nie to jest najgorsze.

Feminist_Porn_cover
Pornografia, w dużej części, jest dumnie mizoginiczna.

Kobiety są źle traktowane, upokarzane, używane i znieważane, a wszystko to przedstawiane jest jako „normalne” i stosowne. Fakt, że całość ma z założenia być atrakcyjna dla mężczyzny jest przerażający. Ale porno może uprzedmiotawiać kobiety nie będąc obraźliwe wprost. Większość pornografii przedstawia głównie męską perspektywę. Reżyserzy to przeważnie mężczyźni, a większość pornografii jest stworzona dla mężczyzn. W rezultacie, kamera często odtwarza tzw „męskie spojrzenie”; zagląda tam, gdzie zajrzałby mężczyzna (mowa o stereotypowym heteroseksualnym mężczyźnie). Znowu, kobiety prezentowane są wyłącznie jako przedmioty pożądania, nigdy jako te, które doświadczają przyjemności. To właśnie dlatego mężczyźni są dziwnie nieobecni w zwykłej pornografii, nie licząc ich odcieleśnionych penisów. Łatwo można zauważyć tu, jak kiedyś nazwał ją w „Slate” J. Bryan Lowder, „dziwną formę odwróconego uprzedmiotowienia”.   

Lowder widzi bardzo prostą przyczynę sytuacji: większość pornografii dla mężczyzn stworzona jest w sposób pozwalający widzowi zobaczyć  siebie samego w danej scenie. Kobieta zaprezentowana jest jako dostępna dla każdego mężczyzny, który pragnie jej użyć. Penis musi być obecny, ale mężczyzna, do którego jest on przytwierdzony, już niekoniecznie. Mężczyzna nie ma być w centrum uwagi, aby widz nie był posądzony o homoerotyzm. Oglądana ma być wyłącznie kobieta, która jest tam dla przyjemności widza – mężczyzny. Podobnie, uwaga w najmniejszym stopniu nie jest nakierowana na przyjemność odczuwaną przez kobietę. To nie są jakieś udawane jęki. To po prostu udawany seks. Jasne, miło gdy facet schodzi w dół kobiety po tym jak najpierw ona była na dole. Ale z mojego doświadczenia, gwarantuję wam, to co w większości porno jawi jako cunnilingus (pozycja 69 lub miłość oralna), nikomu nie daje przyjemności.

Facet jest zazwyczaj tak zaaferowany by nie blokować kobiecych genitaliów, że ma minimalny kontakt z jej łechtaczką.

Porno nie musi tak wyglądać, chociaż w większości tak jest.   

Nie ma powodu, dla którego filmy nie mogą jednocześnie wyraźnie mówić o seksie i przedstawiać kobiety jako jednostki zasługującej na szacunek – nawet jeżeli jest rozebrana. Tak samo, ma ona prawo do odczuwania seksualnego pożądania, przyjemności i satysfakcji. Nie zapożyczajmy od Jaclyn Friedman i Jessici Valenti twierdzenia, że porno nie może prezentować kobiety jako seksualnego wspólnika/kolaboranta mężczyzny, a jedynie jako jego seksualny kontekst. Pornografia, która nie przedstawia kobiety i mężczyzny jako równych sobie partnerów, mówiąc seksualnym żargonem – taka, która przedstawia seks jak coś co mężczyźni robią kobietom, a kobiety robią dla mężczyzn – jest niebezpieczna. Odzwierciedla i tym samym wzmacnia wypaczony obraz seksu i leży u podstaw kultury gwałtu.

To jest rdzeń feministycznej krytyki pornografii i jest on absolutnie słuszny. Ale idąc tym tropem, pornografia, która pokazuje seks jako coś, co dwoje równych sobie ludzi robi razem, ucieleśnia i propaguje pozytywny model, zdrowe podejście do seksualności, a już z pewnością, do płci.

Legenda porno Nina Hartle napisała kiedyś, że określony rodzaj pornografii może „przemienić męskie i kobiece podejście na najgłębszym neurobiologicznym poziomie”.   

Jako bonus, dostajemy realną szansę na to, że pornografia będzie pociągająca nie tylko dla heteroseksualnych kobiet, ale i dla mężczyzn, którzy kochają je i traktują na równi. Może ona zaoferować heteroseksualnym parom radość bez wględu na ich poglądy.

Jak zaangażowanie w sprawę seksualnej równości może być pokazane na ekranie? Oczywiście, zarówno występujący mężczyźni, jak i występujące kobiety mają być traktowani/e na równi. Zasada powinna być taka, że taka samą wagę przykłada się do jej i jego przyjemności. My widzowie, powinniśmy czuć, że mężczyzna naprawdę dba o to, czy wspólne doświadczenie daje przyjemność partnerce, i co więcej, dba o nią. I że ona dba o jego przyjemność, o niego samego. Jeżeli tak się nie dzieje, powinniśmy poznać jakąś przyczynę.

Po drugie, męsko – damski seks nie powinien być pokazany jako coś, co penis robi waginie (lub innemu otworowi).

Seks to coś, co robią ludzie, a ludzie kochają się całymi swoimi ciałami. Dlatego powinniśmy widzieć całe ciała występujących osób. Kobiety nie powinny być pokazywane jako instrument z cyckami i otworami, a mężczyźni jako odcieleśnione fiuty. To, co pozwala nam naprawdę stwierdzić, że ludzie uprawiają seks, to ich twarze, które cudownie wyrażają co ludzie czują. Aby zbliżyć się do postaci jako ludzi, którzy uprawiają seks, musimy widzieć ich twarze. Nie tylko jej, ale również i jego.

Po trzecie, seks to coś, co ludzie robią, przynajmniej przez większość czasu, w kontekście ważnego związku. Dlatego seks na ekranie powinien odzwierciedlać daną relację pomiędzy postaciami. Jeżeli są parą, można oczekiwać, aby wyrażali względem siebie uczucia. Jeżeli są przyjaciółmi, którzy w końcu konsumują swoją długoletnie zauroczenie, oczekujemy, że będą podekscytowani tym co zaraz ma się wydarzyć. Może to być nawet troche niezdarne. Będą mówić sobie jak długo czekali na tą chwilę I jak bardzo siebie wzajemnie pragnęli. Jeżeli są w związku małżeńskim, ale nie ze sobą, to seks również powinien odzwierciedlać ten fakt. I tak dalej.

Po czwarte, pocałunki, dotyk i pieszczoty są ważne, bo to jest to, co prawdziwi kochankowie lubią.

To one, jak nic innego, wyrażają pasję, czułość i troskę. Wielu kobietom miękną kolana, gdy na porno ludzie trzymają się za rękę podczas pieprzenia. To zrozumiałe. To jest „hot”.

W końcu, seks to nie coś co pary robią dla innych ludzi, a dla siebie. Więc ich seksualna interakcja powinna być pokazana jako sytuacja, która cieszy. Oczywiście, że ludzie uprawiający seks to performerzy, a pozycje, które przyjmują są czasem korzystniejsze dla oka kamery, niż dla nich samych. To zrozumiałe.

Ale jeżeli cała scena wygląda na wyreżyserowaną, jeżeli nikt nie sprawia wrażenia naprawdę zadowolonego, ale kogoś kto przechodzi z jednej pozycji do drugiej – cóż – doświadczyłem dużo takiego seksu w moim pierwszym małżeństwie i naprawdę nie chcę tego wspominać!

Nie twierdzę, że pornografia ma być tak cukierkowa, że aż nudna. Ale jeżeli dwoje ludzi ma uprawiać ostry seks na ekranie, to chcę wiedzieć o nich tyle, aby móc uznać, że jest on konsensualny i przyjemny. Nie chę być świadkiem seksualnego upokorzenia. „Ostra seria” (org. „Rough Series”)  autorstwa Tristany Taorminos udowadnia, że można pokazać ostry seks bez poniżenia.

Każdą scenę rozpoczyna od długiego wywiadu z obojgiem performerów, którzy wyjaśniają dlaczego ostry seks wydaje im się pociągający. Dopiero potem obserwujemy jak zaczynają go uprawiać, ale do tego czasu, mamy ukazanych wiele kontekstów tego, co się dzieje. Wiemy też, że w gruncie rzeczy dbają oni o siebie nawzajem. Dobrze się bawią, nawet jeżeli ta zabawa zawiera ugryzienia, klepnięcia i różne inne rzeczy. Tak samo jest w przypadku każdego innego rodzaju seksu.

Trójkąty mogą być fajne, ale nie jeżeli dwójka mężczyzn po prostu wykorzystuje kobietę albo gdy koleś dla osiągnięcia własnej przyjemności używa dwóch kobiet.

Lub posługując się innym przykładem, w wideo „Terapeuta dla Don Juana, ze Słodkiego Grzesznika” nasz współczesny Don Juan uwodzi kolejne kobiety, ale sytuacja zawsze obraca się przeciwko niemu. Uprawiają seks, ale to ona traktuje go jako zwykłe narzędzie stworzone dla jej przyjemności. Heteroseksualna pornografia, która aspiruje do modelu przedstawionego powyżej to rodzaj feministycznej pornografii. Feministyczna pornografia to jednak o wiele szersze pojęcie zawierające między innymi: autentyczną lesbijską pornografię, np. serię „Crash Pad” czy artystyczne wideo wypuszczone przez Juicy Pink Box, a wyprodukowane przez Jincey Lumpkin.

Ale prawdziwe feministyczne hetero porno nadal należy do rzadkości. Choć różne studia nagraniowe podejmowały próby stworzenia porno „dla par”, to rzadko kiedy były to próby udane. Pornografia „dla par” zazwyczaj oznaczała niewiele więcej niż „żadnego seksu analnego i oralnego”.

Jednak w ostatnim czasie kilka studio nagraniowych zaczęło produkować feministyczne produkcje albo przynajmniej zaczęło próbować. Wysiłki nie zawsze zwieńczone są sukcesem, ale nawet gdy sukces jest sporadyczny, to i tak duże osiągnięcie, którym należy się nie tylko delektować, ale chwalić i wspierać.

Pornografia odgrywa kluczową rolę w kształtowaniu kultury seksualnej, dlatego im bardziej odzwierciedla ona feministyczne spojrzenie na seks, tym mądrzejsi w tej materii będziemy.

Jeżeli chcesz się dowiedzieć więcej, możesz zacząć od obejrzenia filmów, które zdobyły nagrodę na Rozdaniu Nagród dla Feministycznych Filmów Pornograficznych. Są również przeglądy feministycznego porno na FeminiPorn i przeglądy filmów porno dla kobiet oraz dla mężczyzn na Hot Movies for Her.

Autor:
Russell O’Connor (to nie jest jego prawdziwe nazwisko) mieszka w Nowej Anglii. Jest ojcem, mężem, feministą, lewicowcem, radykalnym chrześcijaninem i wielkim fanem zarówno baseballu jak i seksu. Uważa się za „dwurodzajowego/niejednoznacznego rodzajowo”, choć jest jednolitym ginefilem? 

Tłumaczenie: Ania Karnaś

design & theme: www.bazingadesigns.com