Czy męskie wzorce są niezbędne?

Jednym z głównych argumentów wytaczanych przeciwko małżeństwom jednopłciowym jest teza, że brak męskich wzorców uniemożliwi chłopcom właściwą socjalizację płciową i doprowadzi do psychologicznego i społecznego nieprzystosowania, a może nawet i do orientacji homoseksualnej. Tezę tę mogą zakwestionować niedawno przeprowadzone w The Williams Instutute badania pt. „Adolescents of the U.S. National Longitudinal Lesbian Family Study: Male Role Models, Gender Role Traits, and Psychological Adjustment” („Nastolatki w amerykańskim długookresowym studium nad rodzinami lesbijskimi: męskie wzorce płciowe, cechy ról płciowych i przystosowanie psychologiczne”).

Pomysłodawczyni badania, Henny Bos z University of Amsterdam wraz ze swoim zespołem stwierdzili/ły, że „obawa, że dzieci z jednopłciowych rodzin odnoszą uszczerbek z powodu niewłaściwej socjalizacji płciowej opiera się na błędnym założeniu, że dzieci te wystawione są na wpływ dorosłych wyłącznie jednej płci” i że ważne jest, by wziąć pod uwagę również przystosowanie psychologiczne dzieci, które – mimo posiadania dwóch matek, były w stanie się przystosować i stworzyć więzi z innymi osobnikami płci męskiej w czasie swojego interesującego życia na tej jakże zróżnicowanej, wyjątkowej planecie.

107430017

Zespół zainteresował się tym tematem również ze względu na przeprowadzone w 2007 roku badania zatytułowane: „Lesbian mothers’ ideas and intentions about male involvement across the transition to parenthood” („Założenia i intencje matek-lesbijek wobec męskiego wkładu w wychowanie dzieci”) (Goldberg & Allen), w ramach których przeprowadzono rozmowy z 30 parami lesbijskimi w okresie ciąży oraz 3 miesiące później i stwierdzono, że ponad dwie trzecie matek było zaniepokojonych brakiem męskiego wzorca w życiu swojego dziecka.

 – Zawsze ubliżała mi „konieczność” wprowadzenia w życie chłopców męskich modeli płciowych – mówi Laneia, matka-lesbijka dwóch chłopców. Dzieci Lanei spędzają rok szkolny z matką, a wakacje z ojcem, eks-mężem Lanei – Ale zawsze w tyle mojego umysłu tliła się mała obawa czy też poczucie winy, jakbym robiła coś nie tak nie wystawiając dzieci na wpływ większej ilości mężczyzn. Jednak bycie rodzicem to wieczne zamartwianie się i wyrzuty sumienia, więc to chyba normalne. Teraz jednak wiem, że jedynie o co muszę zadbać, to eksponowanie moich dzieci na różnorodność osobowości, zainteresowań, aspiracji i doświadczeń, z którymi mogą się zetknąć, wypróbować czy zrozumieć.

Zdanie Lanei częściowo pokrywa z wnioskami, które wyciągnęli Goldberg i Alan ze swoich badań nad lesbijkami w ciąży: „Na pytanie, dlaczego uważają, że męskie wzorce są ważne w życiu ich dzieci, wiele kobiet odpowiedziało, że ich dzieci powinny doświadczyć szerokiego wachlarzu osobowości, płci, orientacji seksualnej, rasy i etniczności”.

Goldberg i Allen doszli również do wniosku, że część kobiet po prostu pragnęła, by ich dzieci miały tak dobre relacje z mężczyznami jak ich matki miały ze swoimi ojcami, i że część odczuwała społeczną presję heteronormatywności.

Czy ich obawy były podstawne? Tego możemy dowiedzieć się z badania przeprowadzonego przez Bos i jej zespół. Przyjrzał się on 78 nastolatkom (50% płci żeńskiej, 50% męskiej), którzy/re zostali/ły wychowani/e przez pary lesbijskie. Zadano nastolatkom pytanie o ich relacje z mężczyznami i identyfikację z cechami tradycyjnie utożsamianymi z płcią męską i żeńską. Oceniono także ich kondycję psychiczną: epizody depresyjne, uczucie niepokoju, gniewu i innych negatywnych emocji. Warto także wspomnieć, że grupa reprezentatywna składała się prawie całkowicie z osób o białym kolorze skóry (87%) i z klasy średniej (81%), co może uniemożliwić wyprowadzenie uniwersalnych wniosków.

Wyniki pokazały, że płeć rodziców i obecność wzorców tej samej płci co nastolatek/ka (rodzica czy też osoby z zewnątrz) nie miało żadnego związku z identyfikacją dziecka z rolami płciowymi czy też z jego ogólnym psychologicznym przystosowaniem.

Naturalnie dziewczynki w większości identyfikowały się z cechami tradycyjnie żeńskimi, obie płcie identyfikowały się też po równo z cechami tradycyjnie męskimi. Jedyna odnotowana różnica dotyczyła dziewczynek, których poziom niepokoju przewyższał poziom niepokoju u chłopców, co można jednak złożyć na karb patriarchatu.

Wyniki badań: „Nie odkryliśmy żadnego empirycznego dowodu na to, że związki pomiędzy cechami płciowymi a przystosowaniem psychologicznym były odmienne u chłopców i dziewcząt, czy też u tych nastolatków/ek, którzy/re byli/ły wystawieni/one na wpływ męskich wzorców płciowych. Wyniki te negują tezy uczonych, którzy na podstawie teorii socjalizacji twierdzą, że męskie wzorce płciowe odgrywają fundamentalną rolę w rozwoju i psychologicznym przystosowaniu dzieci, zwłaszcza tych płci męskiej”.

Wychodzi więc na to, że – według powyższych badań – zdrowie i socjalizacja płciowa chłopców nie odnosi uszczerbku w wyniku braku rodzica płci męskiej.

73231954

Po mało wiarygodnych badaniach w zakresie jednopłciowego rodzicielstwa, które pojawiły się dwa tygodnie temu, wyżej wymienione badania powitane zostały z otwartymi ramionami, co według mnie jest trochę dziwaczne. Czy naprawdę aż tak nas zachwycają wnioski, że lesbijki mogą wychowywać chłopców w ramach „właściwej płciowej socjalizacji”? Bo z tego, co czytałam, to właśnie wiele pokoleń tych właściwie socjalizowanych chłopców stworzyło ten dziwny, dysfunkcjonalny świat, w którym żyjemy dzisiaj. Jednakże nie zaskoczył mnie sam fakt tak obezwładniająco pozytywnej reakcji na umiejętność zapewnienia dziecku właściwej „męskiej” socjalizacji, tylko euforyczna afirmacja naszej umiejętności przeprowadzenia „właściwej” socjalizacji płciowej.

Jak we wstępie zauważają badacze/ki, „Teorię socjalizacji wyprowadza się z założenia, że wykształcenie w dziecku właściwej roli płciowej jest samo w sobie istotne i niezbędne”.

Jest to błędna i niebezpieczna teza. Ale zanim jeszcze została wyprowadzona, oparliśmy już całą argumentację na koncepcji, że tzw. epidemia nieobecnego ojca może zostać wyeliminowana poprzez społeczną przemianę – wobec czego pary homoseksualne znajdują się w osobliwym położeniu umożliwiającym im afirmowanie bądź ukrócenie „problemu” (albo że rodziny bez ojca nie istniały przed „inwazją” rodzin lesbijskich). Dla wielu rodzin, sprowadzenie ojca z powrotem do domu wymagało by reanimowania martwego ciała albo przeprowadzenia akcji ucieczki z więzienia (1,6 miliona amerykańskich dzieci ma ojca w więzieniu), pomijając już fakt, że 23% gospodarstw prowadzonych jest przez samotne matki.

Co więcej, badania gloryfikujące wyższość kondycji psychologicznej dzieci mających w domu ojca podkopują swoją wiarygodność poprzez ignorowanie przyczynowości – czy rzeczywiście jest tak, że dzieci z ojcem w domu są mniej narażone na przemoc czy uzależnienie od narkotyków, czy raczej ojcowie, którzy mieszkają ze swoimi dziećmi są bardziej skłonni do okazywania wsparcia i przywiązania? (warto tutaj polecić badania Rebeki Ryan pt. „The Moderating Influence of Marriage Prosperity”, „Moderujący wpływ udanej relacji małżeńskiej”). Czy naprawdę na miejscu jest kwestionowanie umiejętności wychowawczych samotnych matek w społeczeństwie, gdzie kobiety nie mają równych szans na rynku pracy? Niestabilne domy bez ojca nie funkcjonują przecież w próżni. Te badania przywołuje się zwykle w celu potępienia samotnego macierzyństwa, braku ojca czy też jednopłciowych rodziców, a nie – jak być powinno – w celu skrytykowania prawnej, ekonomicznej, zdrowotnej i podatkowej polityki wykluczającej nietradycyjne rodziny i całkowicie negujące istnienie rodziców transpłciowych. Nie wspominając już o tym, że stale rośnie liczba badań obalających koncepcję wrodzonej wyższości rodzin tradycyjnych nad nietradycyjnymi.

so-happy

Socjalizacja płciowa jest jednym z wielu elementów życia rodzinnego, który objawiano nam jako fundamentalne dla dobrobytu dziecka, gdy tymczasem nigdy nie spełniała ona potrzeb jednostek, a zawsze tylko służyła systemowi, działającemu na korzyść tych najbardziej wpływowych. Nie jest więc zaskakujące, że większość badań nad socjalizacją płciową skupia się na afirmacji męskości dorosłych mężczyzn i chłopców. Potwierdzają to badania przeprowadzone przez Bos: „Wieloletnia krytyka samotnego rodzicielstwa wyraża większą obawę o dobrobyt chłopców pozbawionych ojców niż o dobrobyt dziewczynek bez matki, co objawia się w ogromnej ilości badań poświęconych pierwszemu problemowi i relatywnie małej ilości badań opisujących drugi problem”. Ewidentnie zatem kwestia tego, co dzieje się z dziewczynkami nie jest aż tak istotna.

Zamiast więc próbować asymilować się w ramach w/w statusu quo, nieheteronormatywni rodzice mają wyjątkową szansę rzucić wyzwanie normom płciowym, które w ogóle uzasadniają tego typu debatę; debatę, która działa na korzyść wszelkiego rodzaju rodzin. To niezwykle irytujące, że lesbijki muszą udowadniać, że są w stanie wychować chłopców na mężczyzn – powinniśmy/yśmy przecież być przede wszystkim odpowiedzialni/e za wychowanie dzieci na ludzi.

Jednak wielu członków społeczności nieheteronormatywnej czuje się w obowiązku celebrowania tego typu badań, jako że dochodzenie równych praw oznacza walkę w ramach systemu, który niekoniecznie odzwierciedla potrzeby czy esencję społeczności LGBT. Nasi oponenci grają w koszykówkę, i gdy zjawimy się na rozgrywce w strojach Roller Derby (drużynowy sport wrotkarski – przyp.tłum.), odmówi się nam uczestnictwa. Jeśli chcemy wygrywać w sądach i przy urnach wyborczych, ważne jest abyśmy umieli obalić argument, że w nieheteronormatywnych rodzinach brakuje odpowiednich wzorców i tradycyjnej socjalizacji płciowej.

200488808-001

Ale mam nadzieję, że nie jestem osamotniona w marzeniach, że gdy już przebrniemy przez ten etap – gdzie wielu/e z nas odczuwa presję asymilacji w celu uzyskania równych praw – będziemy mogli/ły przejść wreszcie do etapu końcowego, ale zachowując naszą wyjątkowość. Jak wyjaśnia Jane Ward w Queer Parenting For Heteros (& anyone else who wants to teach kids that being queer is awesome) („Niehetoronormatywne rodzicielstwo dla heteroseksualistów/ek i wszystkich, którzy/re chcą nauczyć dzieci, że bycie queer jest super”), wiele jest rzeczy, których heteroseksualni rodzice mogą nauczyć się od rodziców nieheteronormatywnych, jak na przykład nasza niesamowita umiejętność zerwania więzów pomiędzy „męskością” i „kobiecością” a męskim i żeńskim cispłciowym ciałem.

Jak twierdzi Laneia, „To społeczeństwo i polityka płciowa sprawia, że płeć ma znaczenie. Może kobiety znane waszym dzieci nie wiedzą, jak zabłysnąć w drużynie czy wymienić oponę, bo zostały wychowane w przekonaniu, że nie muszą albo nie potrafią tego robić. Chyba najlepszym sposobem na skruszenie fundamentów takiego wychowania jest aktywne wyszukiwanie osób, które kwestionują role płciowe poprzez doświadczanie świata poza heteronormatywną binarnością – np. osób ze społeczności LGBT”.

Riese, 25 czerwca 2012

Tłumaczenie: Justyna Kowalska

design & theme: www.bazingadesigns.com