Znów być dziewicą: podwójne standardy seksualne i hymenoplastyka

Coraz więcej kobiet decyduje się na rekonstrukcję błony dziewiczej w celu ukrycia swojego rzeczywistego doświadczenia seksualnego. Jednakże błona nie jest w tym przypadku odpowiednim wyznacznikiem, bowiem dziewictwo to przede wszystkim stan psychiczny.

3v3b77sn-1372056180

Koncepcja dziewictwa jest silnie zakorzeniona w religii i na przestrzeni dziejów podlegała wpływowi wielu czynników społecznych. W powszechnym rozumieniu dziewictwo to stan poprzedzający pierwszy stosunek seksualny, jednak z punktu widzenia historycznego, dziewictwo było przede wszystkim utożsamiane z kobietami. Konkretnie – nienaruszona błona (gr. „hymēn” – od greckiego boga małżeństwa) była wyznacznikiem kobiecej czystości przedmałżeńskiej. Jej utrata wiązała się z odbyciem stosunku seksualnego (zdefiniowanego jako penetracja pochwy przez penisa), który przerywał błonę, wskutek czego następowało krwawienie. Nigdy nie istniał natomiast analogiczny, kulturowy wyznacznik męskiej czystości przedmałżeńskiej.

Błona a dziewictwo

W przeciwieństwie do popularnego stereotypu, błona nie zakrywa całego wejścia do pochwy. Gdyby tak było, kobiety nie mogłyby przechodzić menstruacji. Na przestrzeni czasu tkanka błony dziewiczej ściera się, a wejście do pochwy poszerza pod wpływem ćwiczeń czy też stosowania tamponów. Błony mają różne kształty i rozmiary – są też kobiety, które rodzą się bez nich. Co ciekawe, istnienie błony dziewiczej nie ma żadnego biologicznego uzasadnienia. Powiązanie dziewictwa z penetracją pochwy w czasie stosunku seksualnego jest natomiast kwestią problematyczną, traktuje bowiem akt heteroseksualny jako standard wedle którego rozpatrujemy pojęcie dziewictwa.

Dla kobiet, które żyją w kulturach traktujących dziewictwo jako świętość, błona dziewicza to nadal sprawa życia i śmierci. W religiach takich jak Islam i hinduizm, a także w różnych sektach chrześcijańskich i judaistycznych, seks przedmałżeński jest często kategorycznie zakazany, a krwawienie podczas pierwszego stosunku małżeńskiego uznaje się za „dowód” dziewictwa. Niektóre rytuały kulturowe wręcz wymagają od panny młodej, aby po nocy poślubnej pokazała rodzinie swego małżonka zakrwawione prześcieradło. I chociaż od 40 do 50% kobiet w ogóle nie krwawi w czasie pierwszego stosunku seksualnego, absolutnie nie wpływa to na wagę, jaką niektóre kultury przywiązują do posiadania błony dziewiczej.

Czas na powrót do dziewictwa?

Kobiety, które nie są dziewicami często muszą uciekać się do skomplikowanych trików w celu wywołania w czasie nocy poślubnej krwawienia, jego brak może bowiem przyczynić się do anulowania aktu ślubu, a w najgorszych przypadkach – nawet do tzw. zabójstw honorowych. Jeśli istnieje jakiekolwiek podejrzenie, że kobieta nie jest dziewicą, może zostać siłą poddana oględzinom ginekologicznym w celu potwierdzenia jej „czystości”. Nie powinno zatem dziwić, że wiele kobiet panicznie boi się swojej nocy poślubnej. Mogą spróbować „odegrać” dziewictwo dzięki ukrytej w sukni ślubnej fiolce krwi zwierzęcej, którą rozsmarują później na prześcieradle. Inne kobiety kupują sztuczne błony dziewicze, które wkładają sobie tuż przed stosunkiem. W bardziej ekstremalnych przypadkach, kobiety decydują się na hymenoplastykę, czyli operację mającą na celu chirurgiczną rekonstrukcję błony dziewiczej.

Statystyk jest niewiele, jednak lekarze w Wielkiej Brytanii twierdzą, że liczba kobiet decydujących się na hymenoplastykę stale rośnie. Kobiety są w stanie zapłacić za taką operację w granicach 4 tys. funtów, a potem przejść wielotygodniową rekonwalescencji tylko po to, by zrekonstruować swoja błonę na jedną noc. W Australii sprawa wygląda podobnie.

Nie istnieją jednak żadne dane dotyczące efektywności tego typu procedur ani komplikacji wynikających z sekretnego charakteru operacji. Paradoksalnie, na rekonstrukcję błony nie decydują się jedynie kobiety wywodzące się ze środowisk konserwatywnych, ale również tzw. „karierowiczki”, które chcą w ten sposób sprawić partnerowi „prezent” i urozmaicić swoje życie seksualne.

W pogoni za młodością

Hymenoplastyka jest zatem również odpowiedzią na piętno, jakim kultura naznacza starzejące się kobiety. Rekonstrukcja błony jest często łączona z operacją zwężania pochwy, aby kobieta mogła wyglądać i poczuć się „młodziej”. Niestety od kobiet oczekuje się nie tylko tego, aby były wiecznie „dziewczęce”, ale również tego, żeby były wiecznie „dziewicze”. Wszyscy i wszystkie powinniśmy/yśmy być zatem głęboko zaniepokojeni/one kulturową obsesją na punkcie dziewictwa. Kobiety ryzykują bowiem nie tylko swoje życie, ale i zdrowie, tylko po to, by zachować pozory dziewictwa (przede wszystkim dla mężczyzn). Prowadzi to do powstawania podwójnych standardów seksualnych, w ramach których to wyłącznie od kobiety oczekuje się zachowania „czystości”.

Kobiety są od dziecka uczone, że dziewictwo to ich skarb, że czystość jest istotna i że przedmałżeński seks to powód do wstydu. Jednocześnie nie dostrzegamy paradoksu, w ramach którego (przynajmniej w Australii) z jednej strony wywiera się ogromną presję na zachowanie przez kobiety dziewictwa, a z drugiej bezczelnie promuje seksualizację dziewczynek poprzez sprzedawanie biustonoszy z push-upami już dla siedmiolatek.

Bez względu na to, co próbuje nam wmówić kultura, nie istnieje coś takiego jak dziewictwo. Nie możemy go zobaczyć ani dotknąć. Nie daje nam też ono żadnej korzyści fizycznej czy ewolucyjnej.

Dziewictwo to nic innego jak stan psychiczny, a hymenoplastyka to niebezpieczny odzew na problematykę niezwykle silnie osadzoną w seksualnej i płciowej dyskryminacji.

Meredith Nash, 24 czerwca 2013

Tłumaczenie: Justyna Kowalska

design & theme: www.bazingadesigns.com