47 lat temu rozpoczęła się krwawa dyktatura Pinocheta

Krzysztof Grochowski, historyk


Dokładnie 47 lat temu chilijskie oddziały wojskowe zbombardowały i po kilku próbach szturmu zdobyły prezydencki pałac la Moneda w Santiago de Chile. Rozpoczęła się tym samym krwawa dyktatura Pinocheta, która tylko w pierwszych dniach pochłonęła 15 tysięcy ofiar.

W ciągu kilkunastu dni ponad sto tysięcy ludzi znalazło się w obozach koncentracyjnych. Ponieważ kraj nie dysponował infrastrukturą pozwalającą na więzienie tylu osób w obozy koncentracyjne zamieniono stadiony piłkarskie, szpitale i okręty marynarki wojennej. Przez następne dni wojskowi wyłapywali i mordowali zwolenników Frontu Ludowego, a lotnictwo bombardowało robotnicze dzielnice.

W swoich zbrodniczych działaniach reżim był mniej lub bardziej otwarcie wpierany przez CIA i inne agencje rządu USA.

Prezydent Salvador Allende zginął z karabinem w ręku broniąc La Monedy (najprawdopodobniej popełnił samobójstwo chwilę przez pojmaniem przez puczystów). Z kilkudziesięciu cywilów broniących przez kilka godzin pałacu prezydenckiego przed regularnym wojskiem przeżyło kilku. Z ich relacji wynika, że puczyści Pinocheta zbezcześcili ciało martwego prezydenta.

Wraz ze śmiercią Allende został zatrzymany i odwrócony najbardziej progresywny i socjalny program, jaki kiedykolwiek próbowano wprowadzić w Chile.

W trzy lata mimo torpedowania jego wysiłków przez prawicowy parlament i zamachów terrorystycznych przeprowadzanych w całym kraju przez neofaszystowskie bojówki Partii Narodowej, Salvadorowi Allende udało się radykalnie poprawić sytuację najbiedniejszych, drastycznie zwiększyć procent dzieci chodzących do szkoły, radykalnie przyspieszyć przeprowadzanie reformy rolnej, ponad dwukrotnie zmniejszyć bezrobocie i przeprowadzić wiele, wiele innych reform.

11 września 1973 wszystko te osiągnięcia zostały rozdeptane buciorami siepaczy z DINA (pinochetowskie Gestapo) i rozjechane gąsienicami czołgów. To dla mnie jedna z najsmutniejszych rocznic, a Allende niezmiennie, od lat, pozostaje jednym z moich największych politycznych bohaterów.

Powyżej jedno z ostatnich zdjęć żyjącego Allende, zrobione przez anonimowego fotografa w La Moneda kilka godzin przed zajęciem pałacu przez puczystów. Prezydent Allende to ten niski mężczyzna w za dużym hełmie, w grubych okularach i z karabinem pod pachą.

A tutaj jeszcze piosenka będąca hołdem dla Allende, skomponowana i śpiewana przez Victora Jarę, chilijskiego, lewicowego pieśniarza, który kilka dni po zamachu stanu został porwany i po wielogodzinnych torturach (odcięto mu palce, żeby nie mógł grac na gitarze i wyrwano język, żeby nie mógł śpiewać) bestialsko zamordowany przez DINA. Jego zmasakrowane ciało mordercy porzucili na poboczu drogi.

design & theme: www.bazingadesigns.com