50 tys. bangladeskich pracowników i pracownic branży tekstylnej zaprotestowało przeciwko nieludzkim płacom

Dziesiątki tysięcy pracowników i pracownic wyszło na ulice by zmusić rząd do podniesienia płacy minimalnej.

rtx13tqw

 

Pracownicy/e słuchają przemawiających podczas strajku o podwyższenie płacy minimalnej w Dhace, 21 września 2013 (Reuters / Andrew Biraj)

W Bangladeszu 4 miliony osób pracuje w wartym 20 mld dolarów eksportowym przemyśle tekstylnym (z czego 60% trafia do Europy), zarabiając 38 dolarów miesięcznie. Żądają podniesienia tej stawki do 103 dolarów miesięcznie. Wcześniej bangladeski rząd zgodził się na 20% podwyżki, jednak pracownicy i pracownice nazwali ją „nieludzką i ubliżającą”.

 – Jesteśmy przyparci do muru, nie mamy więc żadnych alternatyw – chyba, że przemówimy jednym, silnym głosem – mówiła do protestujących Nazma Akter, przewodnicząca organizacji The United Garments Workers’ Federation.

– Nie cofniemy się przed niczym, by zrealizować nasze postulaty. Nie chcemy litości, to  ekonomia musi się do nas dopasować – mówiła Akter.

Według relacji komendanta policji w Dhace, Habibura Rahmana, strajk był największym tego typu wydarzeniem w historii. Co najmniej 50 osób zostało rannych po tym, jak policja użyła gazu łzawiącego i gumowych pocisków. Zamknięto ponad 300 fabryk w okolicach Dhaki. Protestujący zablokowali autostradę i zniszczyli kilka samochodów. Według słów lokalnej policji, drogę blokowało co najmniej 10 tys. pracowników i pracownic. Protestujący zdemolowali też kilka pobliskich fabryk, które zmuszone były zawiesić produkcję.

Rząd prowadzi negocjacje z protestującymi i właścicielami fabryk. Właściciele są przeciwko podwyżkom, gdyż ich zachodni nabywcy przyzwyczaili się do kupowania tanich ubrań. Ostatnio rząd podwyższył płacę minimalną w 2010 roku, gdy stała się ona prawie dwukrotnie wyższa.

W lipcu Bangladesz poszedł pracownikom/com na rękę po tym, jak trzy miesiące wcześniej zawalił się budynek fabryki, doprowadzając do śmierci 1,100 osób. Co więcej, w czerwcu setki pracowników/ic wylądowało w szpitalu po wypiciu zatrutej wody. Jednocześnie na Bangladesz wywierana jest presja ze strony Unii Europejskiej, która zagroziła krajowi sankcjami prawnymi, jeśli nie zapewni on swoim pracownikom/com podstawowych standardów bezpieczeństwa.

Tłumaczenie Justyna Kowalska

design & theme: www.bazingadesigns.com