Chcą zrównać Śląsk z ziemią

Kiedy pod ziemią wciąż trwa protest górników przeciw planowanej likwidacji ich miejsc pracy, pracujące w kopalniach kobiety zorganizowały się, by w poniedziałek 12 stycznia przyjechać do Warszawy i przekazać prezydentowi swój głos sprzeciwu. Początkowo mówiono, że spotkają się z B. Komorowskim w Pałacu Prezydenckim, potem pojawiła się informacja, że idą do jego kancelarii na Wiejską. Ponieważ prezydent wymówił się spotkaniem sztabu antykryzysowego, górniczki miały zostać przyjęte przez jego żonę. Między sobą mówiły: bez urazy, ale jednak przyjechałyśmy do prezydenta.

O 14:00 czekałam na nie na Wiejskiej. Mżyło, wiało, wokół Sejmu roiło się od policji. Zadzwoniłam do znajomego znajomej, który razem z protestującymi przyjechał ze Śląska. Powiedział, że już idą z Torwaru. Zeszłam kawałek w dół Górnośląską, po chwili z oddali zaczął dobiegać hałas nadchodzącej demonstracji i pojawiły się one – skandujące hasła, dmuchające w gwizdki i wuwuzele, ubrane w robocze kaski i związkowe kamizelki. Około 200 kobiet, 4 autokary. Na transparentach i kartkach wypisały nazwy kopalni – swoich zakładów pracy, przeznaczonych do zamknięcia. KWK Pokój, KWK Sośnica-Makoszowy, KWK Brzeszcze. 

Zatrzymały się pod Kancelarią Prezydenta, skandując: „My nie pajace, kochamy swoją pracę”, „Kopacz decyduje, kopalnie rujnuje”, „Sośnica-Makuszowy gotowy do rozmowy”, „Chcemy pracować, nie pajacować”, „Nie oddamy kopalni Bytom”. Pod kancelarią protestujące odczytały petycję o odwołanie decyzji dotyczącej likwidacji kopalń, w której oskarżyły rząd o skazywane całego regionu na biedę, obietnice nowych inwestycji tworzących miejsca pracy nazwały mrzonką bez pokrycia i zadeklarowały gotowość do zdeterminowanej walki o kopalnie (całość petycji poniżej). Następnie delegacja górniczek weszła na spotkanie z prezydentową.

Udało mi się porozmawiać z kilkoma uczestniczkami protestu.

MINOLTA DIGITAL CAMERA

Sylwia, Iwona i Irena z KWK  Sośnica-Makuszowy. Niosą transparent „Stop dyskryminacji pracowników administracji” i flagi Związku Zawodowego Ratowników.

Powiedzcie,  o co chodzi w tym proteście?

Chodzi o to, że został utworzony program „naprawczy”, który nie podoba się związkowcom. I pan Kowalczyk [pełnomocnik do spraw restrukturyzacji górnictwa przyp.red.] miał zrobić nowy program i z nim przyjechać na Śląsk, żeby go przeanalizować ze związkowcami. Ale niestety nasz rząd podjął decyzję między sobą. Zostawili nas. O tym, że plan naprawczy został zmieniony i że będą zlikwidowane  cztery kopalnie, dowiedzieliśmy się tak naprawdę z mediów.  I głównie o to chodzi, miało to być ustalone ze związkowcami, a postąpiono inaczej. Oszukali nas po prostu. Miała być inna decyzja, teraz jest inna.

Jak długo pracujecie w górnictwie i na czym polega wasza praca?

Pracujemy na przeróbce, my ten węgiel przerabiamy. W brudzie, jest mokro wszędzie, jest zapylenie, wielki hałas. Nie wiem, jak pani premier się nie zna na górnictwie, to niech odstąpi to stanowisko komuś, kto się bardziej zna.

Mamy od 20 do 35 lat stażu pracy. A wiek emerytalny cały czas podnoszą, to jak my mamy do tej emerytury dorobić? Kto nas przyjmie, plus pięćdziesiąt? Kto? Za młode na emerytury, za stare, żeby gdziekolwiek później iść. A w ogóle to już nie ma gdzie iść, bo ten rząd całą Polskę zrujnował. Jak zamkną kopalnie, to padną też wszystkie inne zakłady, które współpracują z kopalnią: szyją ubrania, wszystkie maszyny produkują. Małe sklepiki tak samo. Po prostu chcą zrównać Śląsk z ziemią.

A wszystkie oczywiście mamy rodziny na utrzymaniu. Obydwoje z mężem pracujemy w kopalni. I co ten rząd mówi, że młodzi niech biorą kredyt. Mój syn wziął kredyt na mieszkanie i co? Na dole pracuje, dostanie kopa w dupę za przeproszeniem i za co będzie spłacał? Straci mieszkanie, wszystko straci.

W zeszłym roku Kompania Węglowa ogłosiła plany łączenia kopalni i zwolnień pracowników administracji. Związki zawodowe wynegocjowały wtedy odstąpienie od tych planów za cenę wstrzymania wypłat czternastek dla administracji. W odpowiedzi zatrudnione w administracji kobiety opublikowały list protestacyjny, skierowany zarówno przeciwko zarządowi spółki, jak i przeciwko związkowcom, którymi są głównie mężczyźni. Gazety pisały wtedy o feministycznej rewolcie w górnictwie. Czy tego dotyczy wasz transparent „Stop dyskryminacji pracowników administracji”?

To jest troszeczkę inaczej. Pani Kopacz cały czas mówi, że dla pracowników dołowych będzie praca, a nie mówi się o nas, o pracownikach powierzchni. Co z nami będzie?

Czy waszym zdaniem jest jakaś różnica w tym, jak traktowana jest praca kobiet i mężczyzn w kopalniach? Jak jest z wynagrodzeniami, emeryturami?

Jeżeli chodzi o sam nasz zakład pracy, to nie jesteśmy dyskryminowane. Dyrekcja dostaje instrukcje z góry po prostu, musi się do tego dostosować. My jako kopalnia, załoga, nie mamy do siebie pretensji. Jesteśmy po prostu jedni z drugimi. W kopalni jest dobrze, byle jej nie zamknęli. My nie narzekamy. Nie możemy narzekać. Jesteśmy zadowolone z pracy, tylko rząd mamy zły.

Wynagrodzeń nie można porównać, wiadomo, że taki dołowiec ma zdecydowanie więcej, ale ja za jego pieniądze bym nie chciała zjechać na dół. Emerytury lepsze też mają jedynie dołowcy, my nie, my normalnie pracujemy tak jak każdy, do 67.

Mówiłyście, że macie rodziny na utrzymaniu. Pewnie musicie też zajmować się domem, przypuszczam, że pracujecie w kopalni, a potem pracujecie też w domu.

No pewnie. Na rannej zmianie pracujemy do 14:00, a potem do 18:00 siedzimy w kopalni. I później idziemy do domu. I na każdej zmianie tak jest, po 4 godziny na każdej zmianie.

Jak sobie radzicie z tym, że macie tak naprawdę 2 etaty – w pracy i w domu?

Zależy nam na tej pracy i jakoś musimy to pogodzić, dzieci zostają same albo pod opieką dziadków, sąsiadów. W sobotę nadganiamy.

Czy mężowie w tym pomagają?

Mężowie…? No też pomagają. No bo wiadomo, musimy się dzielić, nieraz mąż ugotuje obiad czy posprząta. Jest to wykonalne. 

Jak to się stało, że tu się zorganizowały tylko kobiety i przyjechały w grupie kobiecej?

Mężczyźni są na dole, tam strajkują. Część mężczyzn i pracowników administracji pojechała też do Katowic na spotkanie z premier Kopacz. Inna delegacja ma spotkanie z panem Kaczyńskim. Tak żeśmy się porozdzielali. Przyjazd zorganizowała NSZZ Solidarność Region Śląsko-Dąbrowski.

Pamiętacie te protesty w zeszłych latach, kiedy organizowały się też kobiety – pracownice Tesco, pielęgniarki? Czujecie się częścią tego ruchu?

Sylwia: Nie śledziłam tego, szczerze powiem. Jest to może błąd, bo nie byłam pracownikiem, nie czułam tego. Dopiero teraz jestem po raz pierwszy w tym, bo dotyczy to mnie.

Mówiłyście, kto zorganizował ten przyjazd, a czy wiadomo, jakie będą dalej plany?

Przede wszystkim u nas jest węgiel na 90 lat, po co to zamykać? Powinni dać nam szansę. Ale tak ogólnie to sądzimy, że rząd ma już ustalone, co z nami będzie. Pewnie mają już kogoś, kto to kupi. Sprywatyzują. Mówią, że jak zlikwidują, to będą mieli pieniądze na odprawy. My tego nie chcemy, my chcemy pracy. Wiele z nas ma jeszcze małe dzieci. 

Wiem, że zaczęli strajk głodowy na kopalniach. Do upadłego, choćby mieli trupami nas wynosić, nie oddamy. 

W środę pod Ministerstwem Gospodarki związek zawodowy Inicjatywa Pracownicza organizuje pikietę solidarnościową, będziemy zbierać koce, śpiwory. Zapraszamy oczywiście, jeśli któraś z was ma możliwość zostać.  Powiedzcie też proszę, co jest potrzebne?

[uśmiech] Jutro musimy iść do pracy. Potrzebne są koce, materace, witaminy. Bo oni tam jedzenie mają dostarczane, wiadomo, kanapki i ciepłe posiłki, ale brakuje owoców, witamin.

Czy która z was była kiedyś na manifie – tej feministycznej, organizowanej co roku 8 marca?

Byłyśmy we wrześniu czy październiku zeszłego roku na wielkiej demonstracji związkowej tu w Warszawie [chodzi o demonstrację trzech wielkich central związkowych po uchwaleniu ustawy podnoszącej wiek emerytalny do 67 roku życia i ustawy wprowadzającej elastyczne okresy rozliczeniowe przyp.red.].

Na tej feministycznej to nie.

Jak myślicie, o czym manifa powinna mówić, żeby to było coś, co was dotyczy? Jakie hasła powinny się pojawić?

Na razie trudno powiedzieć, na razie walczymy o miejsca pracy. Nie mam pomysłu, tak od ręki trudno wymyślić [śmiech]

Weronika, KWK Pokój

Przyjechałyśmy tu protestować przeciwko likwidacji naszych kopalni, a właściwie przeciwko likwidacji całego regionu. Jeśli zamknie się kopalnie, to jedynie będzie skansen, wszyscy będą przyjeżdżać, oglądać jak wyglądał kiedyś przemysł na Śląsku. Protestujemy w naszym imieniu, ale też w umieniu mieszańców Rudy Śląskiej, Bytomia, Zabrza, bo jeśli nam się pozamyka kopalnie, to ten region umrze. Mieszkańcy powinni z nami protestować, przyłączyć się.  Jeżeli nas się pozamyka, to oni tak samo stracą pracę, w sklepach dookoła i tak dalej.

Jak oceniasz ten przyjazd?

Mam nadzieję, że nas usłyszą, że pan prezydent przeczyta tę petycję. Może jakoś się uda wpłynąć na rząd, na panią Kopacz, żeby zmieniła decyzję. Na to liczymy. Chcemy się dogadać. Nie wiem, jaki jest rezultat rozmów z panią premier, które teraz trwają, ale trzeba zrobić, co się tylko da, żeby nie doszło do likwidacji.

Jak to się stało, że kobiety się zorganizowały i przyjechały?

Od początku uczestniczymy w proteście, już od piątku. Prosto stamtąd tutaj przyjechałyśmy. Akurat mój mąż nie, ale mężowie większości tych kobiet, które tu przyjechały, pracują na dole i tam protestują, niektórzy już od piątku. Jesteśmy tu i prosimy o wsparcie.

Jaka jest wasza, kobiet, które pracują w kopalniach, sytuacja w pracy?

Ja akurat pracuję już 31 lat na kopalni. Wiele jest takich kobiet, bo w kopalni Pokój i w innych też praktycznie już od 10-15 lat nie było przyjęć do administracji. Więc tam pracują osoby w większości po 50 roku życia, a wiadomo jaka jest sytuacja na rynku pracy. Nawet młodzi, doskonale wykształceni, a i wiek robi woje, nie mogą znaleźć pracy.  A co dopiero my po pięćdziesiątce? To jest wielka tragedia. Jest też wiele kobiet, które same utrzymują rodziny, matki samotnie wychowujące, bez mężów. Jeżeli te kobiety stracą pracę, to co mają zrobić? Zasiłki wiadomo, jakie są, co one z takim zasiłkiem zrobią? A tu dwoje dzieci. Także musimy protestować.

Jak one sobie radzą, pracując w kopalni i potem jeszcze opiekując się dziećmi?

Muszą. Co mają zrobić, różne są sytuacje życiowe. Mam nadzieję, że wszyscy przyjdą po rozum do głowy. Zamykanie kopalń nie jest uzasadnione ekonomicznie, można nimi lepiej pokierować. To jest rola zarządu, nie likwidować tylko uruchamiać nowe ściany. U nas na kopalni mamy przygotowaną taką ścianę, ale z tego, co wiem, teraz jest wstrzymane przygotowanie do wydobycia. Gdyby miała dobre wydobycie, to by zmniejszyło koszta. Chodzi też o zbyt. W Kompanii są podejmowane decyzje, która kopalnia ile i gdzie ma sprzedawać. Chodzi więc o to, by Kompania pozwoliła naszej kopalni na zbyt, żeby sprzedaż na wszystkich kopalniach szła, a nie tylko na wybranych. Więc kierujemy postulaty też do zarządu.

Planujecie się dalej organizować jako kobiety? Chcesz, żeby kobiety dalej protestowały?

Tak, musimy wspierać i prostujących na dole i też prostować. Powierzchnia, cała płuczka, administracja, pracownicy techniczni, wszyscy jesteśmy zjednoczeni.

Zobaczymy teraz, jakie będą wyniki rozmów, bo nie wiem, jakie teraz są, czy jeszcze trwają, czy już się skończyły.  To jest wszystko uzależnione od tego, jak to się wszystko potoczy i zobaczymy co dalej.

A czego byś chciała dla pracowników administracji, którymi są w większości kobiety?

Jeżeli kopalnia nie będzie zamknięta, to ta praca będzie. To jest teraz dla nas najważniejsze i myślę, że wtedy sobie jakoś poradzimy. Była mowa o fiskalizacji, że spróbują obniżyć podatek – przykładowo podatek na węgiel z Rosji wynosi15%, a na nasz 23%. To już jest 8% na samym stracie. Została wprowadzona akcyza teraz niedawno, w tamtym roku, jak już wiadomo było, jaka jest sytuacja. Dlatego tona węgla kosztuje, ile kosztuje. Gdyby się udało powiedzmy tę akcyzę na razie wstrzymać, trochę obniżyć ten podatek, wtedy te ceny by były konkurencyjne. 

Co roku na 8 marca w Warszawie i innych miastach Polski organizowane są manifestacje feministyczne. Czy myślisz, że kobiety ze Śląska chciałyby przyjechać?

Myślę, że tak, wszystkie jesteśmy kobietami.

Jak myślisz, o czym manifa powinna mówić, czym się zajmować, jakimi ważnymi kwestiami?

Teraz wszystkie kobiety i zwłaszcza cały region musi się zjednoczyć, bo tak jak mówię – wszystkie zakłady z kopalniami powiązane będą upadać. U nas chcą zwolnić 5 tysięcy ludzi, ale to oznacza jeszcze 2 -3 razy tyle, bo wszystkie firmy, które z nami kooperują, nie będą miały zbytu na woje towary. Cały przemysł, na przykład chemiczny, będzie miał problemy, tak samo wszystkie firmy, które z nimi współpracują. Także podstawa to jest ten nasz pierwszy postulat – odejście od likwidacji. I wtedy dalej możemy rozmawiać.

MINOLTA DIGITAL CAMERA

Rozmawiała: Zofia Nawrocka dla Codziennika Feministycznego i OZZIP, Porozumienie Kobiet 8 marca, Ogólnopolski Związek Zawodowy Inicjatywa Pracownicza
Fot. Zofia Nawrocka

design & theme: www.bazingadesigns.com