Zawadzka: To, co w nawiasie [POLEMIKA]

Anna Zawadzka

Obchody przypadającej na 4 lipca b.r. 70. rocznicy pogromu kieleckiego unaoczniły, że przy pomocy autorytetów i instytucji kultury polskie władze piszą historię Polski na nowo. W tej nowej wersji ustalenia badaczy_ek polskiego antysemityzmu nie mają już znaczenia. Rozpuszczane są w stwierdzeniach o „najróżniejszych hipotezach” i „nie zbliżaniu się do [ich] rozwiązania” (muzeum „Polin”), relatywizowane hasłami o „zawiłościach historycznych” (minister Edukacji Narodowej Anna Zalewska) oraz zastępowane nowymi: „zaatakowały wojsko i milicja” (prezydent Andrzej Duda). „Wojsko i milicja”, czyli komunistyczna (w domyśle: obca) władza, a nie polscy obywatele.

Kilka dni później, przy okazji rocznicy zamordowania Żydów i Żydówek przez polskich mieszkańców Jedwabnego, od reprezentantki władzy państwowej usłyszeliśmy_ałyśmy, że właściwie nie wiadomo, jak zginęli jedwabieńscy Żydzi, a także, że sytuacja w Jedwabnem jest kontrowersyjna (minister Anna Zalewska). Nieprzepracowany, antysemityzm jako komponent kultury, staje się antysemityzmem państwowym.

Polityki historycznej wygumkowującej historię polskiego antysemityzmu nie zapoczątkowała dzisiejsza ekipa rządząca. Współczesne jej wzmożenie datować można od otwarcia Muzeum Powstania Warszawskiego (2004), a jej kulminację – na moment ustanowienia przez polski sejm (zdominowany wówczas przez Platformę Obywatelską) Narodowego Dnia Pamięci „Żołnierzy Wyklętych” (2011). Akt ten był uprawomocnieniem polskiego antysemityzmu spod znaku „żydokomuny”. Dzisiejsze anulowanie antysemityzmu ex post jest tej polityki kontynuacją.

W tym szczególnym momencie, zaraz po „komunistycznej prowokacji” w Kielcach i „kontrowersyjnej sytuacji” w Jedwabnem, przedstawicielki i przedstawiciele polskiego środowiska LGBTQ opublikowali list otwarty potępiający syjonizm. Sygnatariusze_ki listu dowodzą, że Izrael niecnie wykorzystuje etykietę „gay friendly”, by w ten sposób tuszować zbrodnie wobec Palestyńczyków. Wzywają do bojkotu Izraela spod znaku BDS, by za jego pomocą protestować przeciwko wymierzonej w Palestyńczyków przemocy.

Wobec antysemickiej przemocy z własnego podwórka, który przybiera na sile do tego stopnia, że władze państwowe bagatelizują lub usprawiedliwiają mordowanie Żydów, środowisko LGBTQ nie podejmuje analogicznych kroków. Można na to rzec: środowisko LGBTQ – organizacje, NGO-sy, aktywistki, badaczki – nie zajmują się opisywaniem i przeciwdziałaniem przemocy antysemickiej, tylko przemocy homofobicznej. Ale skoro tak, to dlaczego zabierają głos w sprawie przemocy syjonistycznej na terenie Izraela?

Po części dlatego, że queerowa społeczność żydowska na całym świecie sama często podnosi temat izraelskiego pinkwashingu: z oburzeniem komentuje współczesną politykę Izraela jako rozgrywanie jednych mniejszości przeciwko innym. Wystarczy wspomnieć inicjatywy takie, jak Jewish Voice for Peace, Jews Against The Occupation czy Jews for Racial & Economic Justice. Czym innym jest jednak zabieranie głosu jako Żyd_ówka, który_a mówi: „nie w moim imieniu”, czym innym zaś zabieranie głosu „spoza”. Zwłaszcza, kiedy ów głos „spoza” dochodzi z kraju o bogatej historii antysemityzmu, a po drugie z kraju, który nigdy antysemityzmu nie przepracował, co dziś owocuje jego rewitalizacją w coraz bardziej prześladowczych formułach.

Dowodem tego nieprzepracowania jest m.in. definicja antysemityzmu, jaką autorki_rzy listu umieści_liły w tekście. Zrobiły_li to w nawiasie, jakby sprawa była mało istotna. Zrobiły_li to, by zamknąć usta polemistom_kom, od razu nazywając potencjalną krytykę „niesłusznymi oskarżeniami”, choć jeszcze ich nie usłyszały_eli. Antysemityzmem nazwały_li „niechęć do Żydów jako grupy społecznej”. Sprawa jest nieco bardziej skomplikowana.

Kiedy piszę o antysemityzmie, nie mam na myśli świadomie wyznawanego i wyrażanego poglądu deprecjonującego Żydów. W takiej postaci antysemityzm występuje najrzadziej. Mam na myśli antysemityzm jako komponent kultury, czyli mechanicznie powielane i prezentujące się jako neutralne wzory myślenia, sposoby mówienia, kategorie postrzegania i ideologiczne użytki z Żydów i żydowskości. Dlaczego antysemityzm jest ważny w kontekście Izraela? Dlatego, że Izrael postrzegany jest jako państwo zarządzane przez Żydów, a określenie „Żydzi”– w przeciwieństwie do neutralnego „Anglicy”, „Słoweńcy” czy „Norwegowie” – funkcjonuje w Polsce esencjalizująco i rasistowsko. I to nie tylko – co obserwuję z rosnącym przerażeniem – na polskiej prawicy. Już sam list otwarty środowisk LGBTQ w sprawie izraelskiego pinkwashingu jest przykładem specyficznego statusu tego państwa pośród innych państw i wyjątkowego skupienia na nim.

Wiele tekstów kultury polskiej daje wyraz przekonaniu, że Żydzi są wyjątkowo sprytni i podstępni, a zatem za miłymi gestami, które wykonują wobec nie-Żydów należy dopatrywać się cynicznego wykorzystywania nie-żydowskiej naiwności do żydowskich celów, a także uprzedzać innych, by nie dali się nabrać. W takim duchu napisany jest także list, o którym mowa. Nawet to, że Izrael dba o PR i ma swój branding przedstawione jest w nim jako coś podejrzanego – tak jakby inne państwa tego nie robiły (a już na pewno nie kraj nadawczyń_ców listu, którego agendy dyplomatyczne interweniują setki razy rocznie w sprawie sformułowania „polish death camps”). List odnosi się krytycznie do artykułów w kwartalniku „Replika” prezentujących Izrael jako kraj tolerancyjny, otwarty i przyjazny.

Kłopot w tym, że na łamach tej samej „Repliki” jako kraje tolerancyjne, otwarte i przyjazne regularnie prezentowane są na przykład Kanada i Stany Zjednoczone. Premier Kanady Justin Trudeau pojawia się w setkach entuzjastycznych postów i memów na facebookowych stronach polskich organizacji LGBTQ. Jego wypowiedzi przeciwko homofobii znam już na pamięć i wiele mogę powiedzieć o (różowej) koszuli Trudeau, w której otwierał on Pride w Toronto, a potem (seledynowej) w Vancouver. Ilekroć loguję się na facebooka, zalewają mnie bowiem wypowiedzi i zdjęcia premiera Kanady, gdyż mam „polubione” profile nie tylko „Repliki”, ale także na przykład Kampanii Przeciwko Homofobii, Lambdy, Parady Równości itd. Tymczasem Kanada podpisała niedawno lukratywny kontrakt z Arabią Saudyjską na sprzedaż broni i technologii wojskowych. W tej samej Kanadzie trwa fala samobójstw rdzennych mieszkańców_nek, będąca efektem kolonialnej schedy w postaci współczesnej rasistowskiej polityki państwowej. Rezerwaty wciąż istnieją i wciąż pełnią funkcję segregacyjną. Kiedy Hillary Clinton umieściła w swoim spocie wyborczym pary gejów i lesbijek, zachwytom polskich środowisk LGBTQ nie było końca. Legalizacje małżeństw nieheteronormatywnych w kolejnych

stanach USA środowiska te witają wiwatami, podobnie jak wypowiedzi Baracka Obamy przeciwko homofobii.

Informacje tego typu nie są uzupełniane zastrzeżeniem, że wizytówka „gay friendly” służy amerykańskim władzom do tuszowania państwowej przemocy wobec osób kolorowych oraz współczesnego wyzysku ekonomicznego krajów Południa i ludzi z Południa. W ciągu ostatnich kilkunastu lat USA rozpętały dwie wojny, które pochłonęły setki tysięcy ofiar, zniszczyły dwa kraje i zdestabilizowały dwa regiony. Kilka tygodni temu senat Stanów Zjednoczonych utrzymał „nielegalny” status milionów osób tam żyjących i pracujących. Oznacza to dla nich podatność na przemoc państwa i obywateli oraz ograniczenie szans na polityczne upodmiotowienie. Mimo obietnic Baracka Obamy, więzienie w Guantanamo wciąż działa. Polskie środowisko LGBTQ i „prawoczłowiecze” nie podnosi tych tematów. Przeciwnie: kilka tygodni temu zaapelowało o wsparcie do prezydenta Stanów Zjednoczonych jako do lidera demokratycznego świata, by zabrał głos w sprawie polskiej ksenofobii. 

Printscreen z facebookowej strony Kampanii Przeciw Homofobii. 7.7.2016
Zrzut ekranu 2016-08-10 o 12.38.07

Portale wolnościowych ruchów społecznych, a także ich facebookowe odsłony, obfitują w informacje o złym Izraelu, który odgradza się murem od Palestyńczyków_nek i zapędza ich_je do gett. Nieporównywalnie więcej informacji, niż chociażby o sąsiedniej Słowacji, która odgradza się murem od Romów_ek i zapędza ich_je do gett, gettoizując przy okazji biedę. Ostatnio po raz kolejny ktoś obsmarował warszawską restaurację Tel Aviv hasłami „Wolna Palestyna” i „Precz z okupacją”. Nie słyszałam, by ktoś na warszawskich barach spod znaku American Steakhouse wypisywał: „Stop rasizmowi” i „Precz z imperializmem”. Koalicję antyfaszystowską zawiązaną kilka lat temu zniszczył m.in. fakt, że będąca w niej organizacja pro-palestyńska postanowiła przepytać inne podmioty koalicji na okoliczność ich stosunku do Izraela. Pod ten samozwańczy nadzór wpadły organizacje żydowskie: miały się spowiadać, czy są finansowane przez Izrael, co odbierałoby im prawo do nazywania się antyfaszystowskimi. Ani żydowskie, ani żadne inne podmioty koalicji – feministyczne, queerowe, „prawoczłowiecze”, ekologiczne – nie pozwoliły sobie na wymuszanie uwspólniania partykularnych stanowisk.

Wygląda to tak, jakby polska lewica traktowała kwestię palestyńską jako najważniejszy skandal międzynarodowy. W kontekście ilości i rozmiarów już samych wojen i systemowej przemocy na świecie (nie wspominając o innego typu kryzysach w skali globalnej), ta nadreprezentacja jest, delikatnie mówiąc, zastanawiająca. Równie zastanawiające jest, że list „Gorzka refleksja nad tęczowym urokiem” zatytułowany jest tak, jakby traktował o pinkwashingu w ogóle, tymczasem dotyczy wyłącznie Izraela. Tak jakby wyłącznie Izrael parał się tak niecnymi praktykami.

Nie chodzi mi o to, że państwo Izrael nie robi nic złego. Chodzi mi o to, że żadne inne państwo nie jest tak często, tak dosadnie i z takim oburzeniem krytykowane na polskiej lewicy jak Izrael. Za antysemicki komponent tej krytyki uważam fakt, że akurat od Izraela – a nie od innych państw – polskie środowiska lewicowe oczekują krystalicznie czystej postawy moralnej i akurat Izrael – a nie inne państwa – rozliczają wyjątkowo surowo z przewinień wobec mniejszości. Polski kontekst, w którym antysemityzm postrzegany jest jako „sprawa żydowska”, krytykę tę czyni kolejnym dowodem, że antysemityzm jest „przereklamowany”. To działa mniej więcej tak: „Żydzi twierdzą, że podlegają antysemityzmowi? Popatrzmy, jak oni sami radzą sobie z mniejszościami. Źle sobie radzą. Krzywdzą Palestyńczyków. Wniosek? To nie antysemityzm jest problemem, tylko uniwersalne prawo swój-obcy. A jeśli tak, to Żydzi nie mają prawa domagać się tyle uwagi dla historii skierowanej przeciwko nim przemocy”.

Tymczasem antysemityzm jest problemem nie tylko w skali lokalnej, ale także dlatego, że pozostaje jednym z powodów, dla których zarówno wielu Izraelczyków_ek, jak i Żydów_ek z diaspory, popiera współczesną politykę Izraela. Im silniejszy antysemityzm, tym mniej bezpieczni_e są Żydzi_dówki, a im mniej są bezpieczni_e, tym bardziej bronić będą miejsca, w którym nikt nie będzie ich prześladował, nawet jeśli nie każdy aspekt tego kraju im się podoba. Historycznie rzecz ujmując, antysemityzm europejski był jednym z powodów powstania Izraela. Zarówno w warstwie teoretycznej, jak i praktycznej, prawicowy syjonizm jest dzieckiem Europy: jej nienawiści do „ludu bez ziemi”, jej nacjonalistycznej obsesji, jej uzasadnianych – czy to chrześcijańsko, czy naukowo – prześladowań Żydów. Bardzo upraszczając, Izrael jest spuścizną kultur takich jak polska – z ich ideologią narodową i marzeniem, by pozbyć się Żydów. Jeśli więc sygnatariuszkom i sygnatariuszom listu zależy na osłabieniu obronnej retoryki Izraela, na której opiera on politykę wobec Palestyńczyków_nek, to zamiast wskazywać winnych daleko stąd, lepiej skupić się na przeciwdziałaniu antysemityzmowi. Mają go mnóstwo u siebie. 

Nie uważam, by za listem „Gorzka refleksja nad tęczowym urokiem” stały złe intencje. Domyślam się, że jego sygnatariuszki_sze chcieli okazać nim solidarność z opresjonowanymi Palestyńczykami_nkami. Ale dobre intencje nie wystarczą. List polskich środowisk LGBTQ potępiający syjonizm i skierowany przeciwko Izraelowi ukazuje się w momencie wzmożonej przemocy antysemickiej dziejącej się pod nosem jego nadawców_czyń. Od osób, które działają na polu antydyskryminacji i przeciwdziałania przemocy wymierzonej w mniejszości spodziewałam się lepszej znajomości kontekstu, krytycznego oglądu kultury, w obrębie której zabierają głos, a także refleksji, jak ta kultura działa na nie same.


Korekta: Michalina Pągowska
fot. Alex Guibord

design & theme: www.bazingadesigns.com