Zagórska: Do wszystkich (nie)znajomych

Julia Fatima Zagórska
Korekta: Michalina Pągowska

Do wszystkich moich (nie)znajomych, którzy raczą wrzucać filmiki i zdjęcia pokazujące, jacy to uchodźcy są źli. Kilka (czyli mnóstwo) słów, bo już nie mam siły tego czytać. 

Uchodźcy to ludzie. Ludzie, którzy uciekają przed wojną, przed życiem w obozach, przed brakiem perspektyw dla siebie i swoich rodzin. Chcą normalnie pracować, zamiast egzystować na granicy. Przestańmy się w końcu karmić strachem, bo równie dobrze mogę powiedzieć i będzie to prawdą, że ja jako kobieta boję się żyć w ultrakatolickim kraju: 

• w którym gdy mnie zgwałcą – stwierdzą, że to moja wina, 

• w którym gdy w wyniku tego gwałtu zajdę w ciążę albo ciąża okaże się uszkodzona na tyle, że nie ma nawet szans na przeżycie płodu – stwierdzą, że nie mogę jej przerwać, bo zdanie księży i ich sumienie jest ważniejsze od mojego bólu i prawa do decydowania o sobie, 

• w którym za to, że śmiem kochać kobietę, oceniają mnie, że de facto kochać nie potrafię, mój związek jest nic nie wart, a ja będę gnić w piekle (że nie wspomnę o groźbach karalnych…),

• w którym gdy powiem, że ktoś mnie molestuje albo stosuje wobec mnie przemoc, jest spore prawdopodobieństwo że zostanę zbagatelizowana i usłyszę, że „przesadzam”,

• w którym ciemnoskóry kierowca autobusu spotyka się z opinią „Wracaj do Afryki, naszym białym chłopcom pracę zabierasz!” i na dziesięć zawistnych spojrzeń znajdują się DWA przyjazne, które postanawiają wziąć go w obronę, 

• w którym rokrocznie pół centrum Warszawy jest niszczone przy okazji „Marszu Niepodległości” i NIKT nic z tym nie robi,

• w którym mieszkający tu ludzie o trochę odmiennym kolorze skóry spotykają się z groźbami, pobiciami i podpaleniami mieszkań (Białystok, czy ktokolwiek pamięta?) 

• w którym, gdy u naszych bram pojawiają się LUDZIE potrzebujący pomocy, odzywają się zaraz setki głosów, jak to by było dobrze ich zabić; jak to mamy już „infrastrukturę” od nazistów, żeby sobie z imigrantami poradzić, a tak w ogóle, to dobrze by było do nich postrzelać. I są to głosy jak najbardziej poważne. Tego się obawiam. Tego się brzydzę.

pogrom

Wy, chrześcijanie i ludzie „europejskiej kultury”. To normalna psychologiczna reakcja bać się innego (pokazywały to wielokrotnie reakcje na polskich imigrantów za granicą – od USA do Niemiec), ale to bestialstwo ulegać tym obawom i podsycać je do granic możliwości, kiedy to do tragedii jest jeden krok. Myślicie, że w jaki sposób wydarzył się mord w Jedwabnem? Myślicie, że w jaki sposób udało się nazistom wymordować Żydów czy Romów? Myślicie, że z jakiego powodu po dziś dzień tylko półgębkiem wspomina się o tym, że pierwsze do obozów trafiały – oprócz więźniów politycznych – osoby „aspołeczne”, czyli między innymi niepełnosprawne oraz geje i lesbijki? 

Właśnie dzięki temu, co się dzieje. Odhumanizować, całą grupę ocenić na podstawie jednostek, a skoro „coś” nie jest już ludzkie… zabić.

I głosy, wszechobecne, natarczywe, odżegnujące się od innych – „to nie nasz problem”. Oczywiście, że nasz. Nasze wojska, polskie, wraz z amerykańskimi i innymi koalicjantami destabilizowały region, na którym wyrosło ISIS. Nasze wojska, europejsko-amerykańskie, latały po Bliskim Wschodzie, bawiąc się w wojenkę, niszcząc – a nie budując. 

I w końcu dla każdego, kto myśli, że to przecież było tak dawno… pamięć ofiary jest lepsza niż sprawcy. Cały ogromny kontynent, który nazywa się Afryka, jest targany konfliktami i problemami nie dlatego, że mieszkają tam „inni”, ale dlatego, że ktoś kiedyś wpadł na genialny pomysł: „załóżmy kolonie”. A dalej? „Podzielmy kontynent od linijki na strefy wpływów”, „przecież ludzie z Afryki to świetni niewolnicy, sprowadźmy ich do Ameryki!”.

Które państwa miały takie świetne pomysły, pozostawię w ramach pytania retorycznego. 

Odwracanie teraz od tego wzroku jest szczytem hipokryzji. 

Według mnie. 

Uchodźcy nie znają języka, kultury i tradycji Europy? Liczą „na coś za free”? 

• My, Polacy, też nie znaliśmy obcych języków, gdy emigrowaliśmy do Niemiec, Francji, UK czy Ameryki w czasie wojen i między wojnami. Czy też teraz, od początku UE. Nie jest rozwiązaniem nieprzyjmowanie i odgradzanie się, jest rozwiązaniem umożliwienie im nauki w godnych warunkach: języka, naszej kultury i tradycji tak, by mogli tutaj żyć, pracować i rozwijać się. 

(…tylko której kultury? Tej kultury, o której piszę, że się jej trochę boję, a trochę mnie wkur*ia, trochę smuci, a trochę sprawia, że… mam ochotę emigrować?)

• Liczą na coś za free? Tak, na pobyt w kraju, w którym nie spadnie im zaraz na głowę bomba. Na pobyt w kraju, w którym mają szansę pracować. Czy nie bać się o swoją rodzinę… cóż, polscy krzykacze machający na odległość maczetami sprawiają, że ja bym się na ich miejscu bała. Ale lepsze to, niż to od czego uciekają. 

A argumenty ekonomiczne? Że niby nas nie stać? Na studiach miałam cały wykład o demografii i jak to nam społeczeństwo coraz bardziej się starzeje (Zachodzące w Polsce procesy demograficzne skutkować będą istotnym spadkiem liczby osób w wieku produkcyjnym (OWP). Odsetek OWP w populacji obniży się z 64% (2007) do 50,4% (2050). – za: dr Wojciech Nagel, ekonomista), czego prostą konsekwencją jest wniosek, że zacznie nam brakować rąk do pracy na przyszłe emerytury. 

Uchodźca-chcący-pracować i deficyt ludzi-chcących-pracować, hmm… 

Na szczęście jest też wiele dobrego: choćby Fundacja „Ocalenie”, która między innymi zbiera przybory szkolne dla uchodźców oraz imigrantów i organizuje w ramach wolontariatu naukę języka polskiego czy też nowopowstała strona Staćnas.pl – przyjmij uchodźcę.

Skupmy się w końcu na rozwiązywaniu problemów, a nie mnożeniu ich. Postawienie muru nic dobrego Europie nie da. To jak myślenie, że jeśli zamknie się oczy, to wyzwanie, przed którym stajemy, zniknie. To jak balowanie przed sesją i nagłe zdziwienie, że nie zdaliśmy egzaminu… pora na naukę.

Bo ten egzamin nie jest prosty – w Europie brak realnych rozwiązań, brak przemyślanej i zgranej strategii… i brak jedności wśród krajów Unii Europejskiej, które do tego wyzwania podeszłyby razem, a nie przerzucając się odpowiedzialnością. 

Ale nie jest za późno, jeszcze z kryzysu migracyjnego może wyjść dużo dobrego.

Więc zamiast krzyczeć na Facebooku, zróbcie i zróbmy coś… wyślijcie paczkę ołówków do Fundacji „Ocalenie” (albo cały plecak), zapoznajcie się, jak można pomóc uchodźcom na różnych etapach ich wędrówki, a gdy przybędą – przywitajcie. Zamiast rzucania w ich okna kamieniami czy bicia w zaułku, by potem dziwić się „dlaczego są tacy niewdzięczni”.

A swoją drogą… kiedy parafie zaczną przyjmować uchodźców? Papież Franciszek całkiem jasno wyraził się w tej kwestii. I wbrew pozorom mówię to całkowicie poważnie; dzięki tego typu pomocy może się wywiązać realna więź i możliwość poznania siebie nawzajem. Polaków przez uchodźców i uchodźców przez Polaków. 

A poznanie się… cóż, to byłby całkiem niezły start.

design & theme: www.bazingadesigns.com