Bratkowska: Wszystkie jesteśmy u siebie!

Gdzie jestem u siebie? Tam, gdzie trzeba kogoś umyć, przewinąć, pomóc, zatroszczyć się, kiedy trzeba myśleć o innych, czuć odpowiedzialność za cudzy los. Nie, nawet tam nie jestem u siebie, ale i tak jestem sama. A z Tobą jest mąż, syn, brat, chłopak? Czy matką męża zajmiesz się Ty czy on? Myślisz, że przesadzam. Tak, na pewno. Ale to jest coś w rodzaju powietrza, którym się oddycha, i to powietrze nie jest zdrowe. Żeby mieć siły i radość życia, trzeba się czuć dobrze, żeby się dobrze – bezpiecznie, swojsko – czuć, trzeba czuć, że się jest u siebie. I tu zaczyna się nasza codzienność, moja, Twoja, nasza.

11009852_10206420033440081_6518024261203160318_n

Mój dom, mój kraj, moje ulice, moje ciało. Miejsca, w których powinnam czuć się u siebie.  Ja, dowolna kobieta z dowolnego miejsca w świecie. Mój język, moja  kultura, film, literatura i obrazy otaczające mnie zewsząd, w nich też powinnam się czuć jak w domu.

 A teraz pomyśl, że jesteś w jakimś kraju, a tam funkcjonariusze bogatej strefy Schengen pilnują, żebyś ze swoją biedą, swoją obcością, swoim strachem, nie poczuła, że wolno Ci tu być. Załóż kiedyś nieco inny strój, namaluj sobie nieco inną karnację, zgub dowód, zgub klucze do mieszkania. Albo porozmawiaj z policją z nieco innym akcentem.

Wyobraź sobie, że mieszkasz gdzieś, ale nagle nie mieszkasz już u siebie. Ktoś wykupił te konkretne metry kwadratowe kosmosu i już nie wolno Ci w nich przebywać. Przychodzą i wyrzucają Cię z domu. Nie dajesz się. Nasłani sprawcy mordują i palą Cię w Lesie Kabackim.

Któregoś dnia lądujesz na wózku i nagle widzisz, że to miasto nie zostało zbudowane dla Ciebie. Dostrzegasz niechętne albo współczujące spojrzenia. Traktują Cię jak „problem”. Albo zostajesz matką i z perspektywy wózka dziecinnego też widzisz inną przestrzeń. Setki miejsc stają się nieodstępne.

Nie masz pieniędzy – czy to miasto jest dla Ciebie? Wszędzie, za wszystko trzeba płacić. A czy ta wieś jest dla Ciebie? Jak dojeżdżasz do lekarza, do potencjalnego miejsca pracy, do szkoły?  Nie mówiąc już o najistotniejszym: jak przeżyć, bez pieniędzy, w mieście czy na wsi, w tym kraju czy w jakimkolwiek innym?

Wracasz nocą, pilnujesz, żeby nigdy nie wchodzić w ciemne uliczki. Ta część miasta na pewno nie należy do Ciebie.

Kiedy oglądasz filmy, czy widzisz swoje odbicie, czy są o Tobie, o Twoich problemach? Czy widzisz w mediach osoby podobne do Ciebie, czy może wzorce, do których masz dążyć, pełna poczucia winy, że nie jesteś perfekcyjna? Idealne ciała? Przedsiębiorcze bizneswomen? Czy możesz im ufać? Czy na reklamach widzisz kobiety takie jak Ty? Czy masz się z tymi obrazkami czuć lepiej, czy gorzej?

Czytasz kanon literacki – ile znasz powieści i innych tekstów, które mówią głosem kobiet, a nie mężczyzn, rozważających zagadkę kobiecości, badaną poprzez życie wewnętrzne własnego penisa?

Wiesz, że w danym języku nie ma Twojego imienia, że jest zbyt trudne do wymówienia, więc zmieniają Ci imię na jakieś inne, cudze, dziwne, obce. 

Może się też zdarzyć i tak, że nie masz swojego imienia. Nie masz, bo nie mieścisz się w dwupłciowej przestrzeni, nie czujesz się ani mężczyzną, ani kobietą. Próbujesz twórczego podejścia do języka, chcesz znaleźć w nim miejsce dla siebie. „Karo było w sklepie i kupiło nam ciasto” – czemu to ludzi tak wkurza? 

Myślisz, że Twoje ciało jest naprawdę Twoje, że w nim jesteś u siebie. Czy aby? A jeśli ktoś traktuje je wyłącznie jako widok obrazek? i daje sobie prawo komentowania, oceniania, dotykania bez Twojej zgody?

Myślisz, że wnętrze Twojego ciała jest naprawdę twoje. Może, dopóki nie zajdziesz w niechcianą, niemożliwą do zniesienia dla Ciebie ciążę. Ciemne wnętrze Twojego ciała staje się własnością publiczną, decyzje nie należą do Ciebie.

A jak wygląda Twój los, jeśli nie jesteś człowiekiem, tylko… zwierzęciem? Czy jesteś traktowana_y z szacunkiem, czy jak przedmiot?

Nasze tegoroczne hasło brzmi: WSZYSTKIE JESTEŚMY U SIEBIE! Nie opisuje sytuacji faktycznej. Ono ma mówić: halo! Wy, które_rzy macie władzę i pieniądze, wy, które_rzy się rozpychacie, wy, które_rzy chcecie wyrzucać nas z kraju, mieszkań, z naszych ciał, wszyscy, które_rzy stoicie na straży tego antyludzkiego porządku: USŁYSZCIE, tak, do cholery, jesteśmy tu WSZYSTKIE U SIEBIE. Nie możecie kupić kosmosu, ten kraj jest tak samo nasz, ten kraj jest tak samo krajem naszych sióstr-uchodźczyń, krajem każdej osoby, która chce się w nim znaleźć.

Wszystko, co na co dzień łykamy jak żabę, na co staramy się nie zwracać uwagi, to wszystko odbiera nam siły. Nie, nie dziwmy się, że jesteśmy zmęczone. Jednak, jeśli zostało Wam choć trochę sił – przyjdźcie 8 marca o 12.00 na Al. Wyzwolenia. Nie jesteśmy partią, choć trudno w to uwierzyć, nie interesują nas sondaże popularności. Po prostu chcemy, żeby było nas coraz więcej!

Katarzyna Bratkowska, Porozumienie Kobiet 8 Marca

design & theme: www.bazingadesigns.com