Klimek-Dominiak: Właściwie to dużo zawdzięczamy feministkom – Solidarność według kobiet

Czekałam na film „Solidarność według kobiet”, w którym padły te niezwykle rzadkie w Polsce słowa uznania dla działalności feministek i to z ust znanej dziennikarki, Janiny Jankowskiej, w czasie rocznicowych obchodów dwudziestopięciolecia cudu otwarcia granic i odzyskania wolności zrzeszania się w dobrowolnych stowarzyszeniach zakładanych również przez kobiety, choć medialne świętowanie po raz kolejny odbywało się głównie w tradycyjnie męskim gronie. Czekałam z nadzieją, że gdy większa, młodsza część społeczeństwa uświadomi sobie koncepcyjne i organizacyjne zasługi wielu opozycjonistek z lat 70., 80, z których część stała się po ’89 również feministycznymi działaczkami równościowych organizacji pozarządowych, skończy się wreszcie polska kampania antygenderowa. Niestety właśnie jesteśmy świadkami kolejnego, rytualnego, medialnego ataku na feministki tuż przed marcowymi akcjami propagującymi dezyderaty środowisk działających w sprawie równouprawnienia kobiet z różnych grup społecznych i regionów.

2014 II III 8 S 225

Właściwie czekałam na taką oddziałującą na wyobraźnię zbiorową filmową opowieść o ważnej, choć niedocenianej, roli kobiet w polskiej opozycji sprzed ’89 już wcześniej od pierwszego numeru periodyku Pełnym Głosem wydanego latem 1993 r., w którym oprócz debaty na temat braku polskiego ruchu feministycznego, znajdował się artykuł o delegalizacji Komisji Kobiet w NSZZ „Solidarność”. Jego autorka, Małgorzata Tarasiewicz, jedna z młodszych opozycjonistek z lat 80. była pierwsza koordynatorką Sekcji Kobiet w NSZZ Solidarność, która domagała się „sporządzenia programu eliminacji dyskryminowania kobiet w zatrudnianiu, karierze i zarobkach, wprowadzenia uprawnień socjalnych, na przykład urlopu rodzicielskiego zarówno dla kobiet, jak i dla mężczyzn, by przezwyciężyć przyzwyczajenie, że tylko kobiety są odpowiedzialne za obowiązki domowe” (1993, 32). Czy to przypadek, że te postulaty feministek z 1989 roku brzmią dość znajomo i występują w akcjach feministycznych również w roku 2015? Pojawiają się one w też w najnowszych publikacjach m.in. Agnieszki Graff „Matka Feministka”, Elżbiety Korolczuk i Renaty E. Hryciuk „Pożegnanie z Matką Polką? Dyskursy, praktyki reprezentacje macierzyństwa we współczesnej Polsce”. Kolejne problemy uznane za ważne w działalności tej pierwszej feministycznej kobiecej Komisji NSZZ „Solidarność” z r. 1989 to: „wpływ tradycji i stereotypów na wizję ról męskich i kobiecych w społeczeństwie” (1993, 31), niskie emerytury, problem przemocy w rodzinie oraz prawa reprodukcyjne. Stanowisko pro-choice Komisji Kobiet w NSZZ „Solidarność” w tej ostatniej kwestii wraz z zarzutem o feministyczny charakter tej organizacji były bezpośrednimi powodami jego rozwiązania w 1991 r. pod kuriozalnych pretekstem przestawienia kolejności wyrazów w jej nazwie, które było poprzedzone utrudnianiem działalności jej członkiń w ostatniej fazie. Co prawda w pełnometrażowym filmie „Solidarność według kobiet” zabrakło prawdopodobnie czasu na tę historię, ale po pokazie filmu w cyklu „Oczami kobiet” Kongresu Kobiet i Kina Luna oraz po debacie Doroty Warakomskiej z dawnymi działaczkami opozycji z lat 70., 80., Ewą Kulik, Ludwiką Wujec oraz współreżyserką i narratorką filmu, Martą Dzido, nastąpiło spontaniczne odrodzenie solidarności kobiet w związku z niedawną próbą odebrania miejskiego lokalu zasłużonemu dla przeciwdziałania przemocy wobec kobiet Stowarzyszeniu Współpracy Kobiet NEWW-Polska, kierowanemu przez Małgorzatę Tarasiewicz, w kolejnej odsłonie „walki z gender” w radzie miasta Gdańsk.

Wreszcie czekałam też na filmowy wywiad z autorką, której pytanie badawcze zainspirowało młodych twórców i uzmysłowiło im, że to dzięki kategorii „gender” amerykańska slawistka, Shana Penn, zachwycona wykładami Czesława Miłosza w Berkeley, zaczęła przyglądać się polskiej opozycji lat 80. z nowej perspektywy. Już w artykułach Tajemnica Państwowa (1992) i The National Secret (1994 ), na podstawie wywiadów, które przeprowadziła z najważniejszymi polskimi opozycjonistkami po ’89, zwróciła ona uwagę badaczek i badaczy na ważną rolę jaką pełniły kobiety w podziemnej prasie i budowaniu struktur podziemia, kiedy większość działających mężczyzn internowano. Niedawne polskie wydanie jej nagrodzonej książki Solidarity’s Secret. The Women Who Defeated Communism in Poland (2005), Sekret Solidarności (2014), z którego m.in. amerykańscy studenci czerpią wiedzę o polskiej opozycji lat 80., zawiera również fragmenty najważniejszych tekstów polemicznych opublikowanych po jej publikacjach oraz po artykule Agnieszki Graff Patriarchat po Seksmisji (1999) i w ten sposób kontynuuje twórczą debatę o amerykańskich i polskich koncepcjach kobiecości, roli kobiet w życiu społecznym oraz feminizmu. Polsko-amerykańskie wątki w najnowszym filmie Marty Dzido i Piotra Śliwińskiego są ważne również ze względu na archiwalne nagranie stacji NBC obrazujące skalę represji i gorącą atmosferę towarzyszącą przygotowaniu tajnej akcji w momencie uwolnienia ostatniej grupy kobiet internowanych w Gołdapi. Ten kosztowny fragment zagranicznych materiałów archiwalnych spowodował też niedawny odruch społecznej solidarności z twórcami i zaowocował kolejną, po polskiej akcji crowdfundingowej, zbiórką środków finansowych w USA na zakup praw do włączenia tego unikalnego nagrania do filmu.

To czekanie na ten film zmobilizowało mnie również do sprawdzenia czy początkowo lokalna działaczka , nazywana „mózgiem opozycji” lat 70., 80. na Dolnym Śląsku, i bohaterka filmu, Barbara Labuda, jest pamiętana we Wrocławiu. Okazało się, że zbyt trudno było włączyć jej postać do warsztatów zorganizowanych przez instytucję samorządową miasta, której zadaniem jest upamiętnianie ważnych momentów historycznych regionu. Ośrodek „Pamięć i Przyszłość” zdefiniował swoje warsztaty o komiksie historycznym odbywające się w dn. 5-7.09.2014  „Wrocławscy bohaterowie sierpnia ‘80”, który prowadzili trzej włoscy rysownicy pracujący dla takich wydawców jak Disney czy Marvel, i zaprosił na nie wyłącznie mężczyzn z opozycji lat 80., pomijając Barbarę Labudę, szefową Wszechnicy Związkowej, doradczynię Zarządu Solidarności na Dolnym Śląsku, mimo że działała w tym regionie w latach 70. i 80., była doradczynią Władysława Frasyniuka, udzielała anonimowych wywiadów w jego imieniu m.in. dla The Washington Post, oraz była skazana za działalność polityczną, a po ’89 była m.in. autorką ustawy znoszącej cenzurę. Poruszający fragment wystąpienia Barbary Labudy o lekceważeniu „matek demokracji” przez wielu dawnych kolegów z opozycji wygłoszony na forum nowego masowego ruchu społecznego Kongres Kobiet, w którego budowanie była ona od początku zaangażowana, przypomina o tym, za co można być wdzięcznym polskim feministkom z lat 80. i jak trwałe są stereotypy tradycyjnych ról płciowych w życiu publicznym w Polsce.

10955724_1061710463845752_4140988559133272584_n

Chociaż nie wspomina się prawie we wrocławskich inicjatywach historycznych o aktywności kobiet w tym niebezpiecznym czasie stanu wojennego, archiwalny fragment nagrania stacji NBC zainspirował mnie do zorganizowania spotkania z jedną jego bohaterek, Elżbietą Kwiatkowską-Wyrwisz, przed pokazem filmu w Pracowni badawczej Center for Gender Studies – Wrocław, na Uniwersytecie Wrocławskim. Jako archiwistka, Elżbieta Kwiatkowska-Wyrwisz pokazała cały segregator swoich wyroków napisanych peerelowską nowomową oraz swój pamiątkowy sweter okresu stanu wojennego z ręcznie wykonanym napisem „Internowana 18.12.1981”, a jednak jej wystąpienie pozbawione było, tak częstych u niektórych byłych działaczy opozycji, rozgoryczenia i gniewu, mimo że wyroki za działalność opozycyjną spowodowały jej zwolnienie z pracy, miały wpływ na poważne pogorszenie stanu zdrowia, życie osobiste i wysokość świadczeń emerytalnych. Jedyna jej krytyczna uwaga odnosiła się do nieuzasadnionego używania nazwy masowego ruchu „Solidarność” do doraźnych, często przepełnionych mową nienawiści kampanii politycznych reprezentujących tylko jedną z opcji, co spowodowało, że ta symboliczna nazwa wielomilionowego ruchu zdewaluowała się. Na szczęście, narratorka filmu, urodzona w 1981, młoda „córka” Solidarności, pomaga w ocaleniu znaczenia choćby „małej solidarności”, jak nazwała ją Agnieszka Wiśniewska w książce Duża solidarność, mała solidarność o działalności społecznej Henryki Krzywonos po ’89 (2010), która mogłaby się też odnosić do wielu dawnych opozycjonistek, angażujących się w działalność organizacji pozarządowych m.in. Małgorzaty Tarasiewicz w Stowarzyszeniu Współpracy Kobiet NEWW – Polska, Ewy Kulik w Fundacji Batorego, a po etapie działalności parlamentarnej i politycznej, również Barbary Labudy w Radzie Programowej Kongresu Kobiet czy odrzucającą ministerialne propozycje, a działającą samorządach, Ludwikę Wujec.

Oczekiwanie na ten film związane było z długotrwała pracą twórców nad odzyskiwaniem zdjęć czy fragmentów niewykorzystanych taśm filmowych, na których utrwalono działaczki opozycji, identyfikowania przedstawionych postaci oraz poszukiwaniach tych dawnych bohaterek w Polsce i poza Polską. Ten projekt zmobilizował oddolne ruchy społeczne do wsparcia dialogicznej filmowej refleksji na temat spadku kobiet, które zaczynały swoją działalność społeczno-polityczną w innych realiach lat 70., 80. Warto było czekać na tę wielogłosową, nowoczesną i subiektywną opowieść młodych reżyserów o dawnych motywacjach działaczek podziemia lat 80., ich zróżnicowanej oceny skutków przełomu ’89 r. oraz dzisiejszych wyborach tych kobiet, często nadal zaangażowanych w życie społeczne jako działaczki samorządów czy ważnych równościowych organizacji społecznych o celach niezarobkowych. W pamięci zostanie mi też nowoczesna aranżacja strajkowego hymnu „Piosenki dla córki” (autorstwa Macieja Pietrzyka i Krzysztofa Kasprzyka) w dynamicznym wykonaniu Marii Holki, mural upamiętniający „Radio Solidarność” w Warszawie i uśmiechniętą zawadiacko Helenę Łuczywo, późniejszą współtwórczynię Gazety Wyborczej, potwierdzającą działanie „Damskiej Grupy Operacyjnej” która wydawała największe podziemne pismo Tygodnik Mazowsze. Nareszcie historia społeczna ważnego ruchu opozycyjnego z lat 80. została opowiedziana nie przez indywidualna historię wyidealizowanego lidera czy skupienie na konfrontacjach siłowych, a przez dowartościowanie codziennej, długofalowej koncepcyjnej i organizacyjnej pracy wielu kobiet z różnych regionów Polski przed ’89 i w nowej rzeczywistości. Jestem przekonana, że to nie koniec tej opowieści. Znów czekam na ciąg dalszy, czyli zapowiedzianą przez Martę Dzido na pokazie „Oczami kobiet” książkę.

Dr Elżbieta Klimek-Dominiak – Kierowniczka Pracowni Badań Kulturowej Tożsamości Płci W Literaturze i Kulturze (Center for Gender Studies – Wrocław), Adiunkt w Instytucie Filologii Angielskie Uniwersytetu Wrocławskiego.

Bibliografia:

Penn Shana: Tajemnica Państwowa.Pełnym głosem” 1992, nr 2, s. 3-16.

Podziemie Kobiet. Warszawa: Rosner i Spółka. 2003. ISBN:83-89217-20-1 .

Sekret Solidarności. Warszawa: WAB. 2014. ISBN: 978-83-61006-94-7.

Agnieszka Graff: Patriarchat po Seksmisji, „Gazeta Wyborcza”, 19 czerwca 1999.

Ośrodek „Pamięć i Przyszłość”: Warsztaty komiksowe. Program Warsztatów [online] 2014 [dostęp 5.09.2015]. Dostępny: http://pamieciprzyszlosc.pl/pl/warsztat_kom

Solidarność według Kobiet [film]. Reż. Marta Dzido i Piotr Śliwowski [DVD]. Warszawa: Emotikonfilm, 2014.

Tarasiewicz Małgorzata: Kobiety i Związek Zawodowy Solidarność. „Pełnym głosem” 1993, nr 1, s.30-33. Kraków.

Wiśniewska Agnieszka: Duża solidarność, mała solidarność. Warszawa: Wydawnictwo Krytyki Politycznej, 2010. ISBN: 978-83-61006-94-7.

design & theme: www.bazingadesigns.com