Wieczorkiewicz: Lepiej zapytać o zgodę na seks niż zgwałcić – kim jesteś, jeśli się z tym nie zgadzasz?

Patrycja Wieczorkiewicz, dziennikarka


To Ty wybierasz, z kim chcesz być blisko, i to jest oczywiste. Drugą oczywistością jest to, że seks jest fajny wtedy, kiedy wzajemnie się na niego zgadzamy. Bez względu na to, czy chcesz intymności z osobą, którą znasz krótko, czy z którą jesteś w związku.” – tymi słowami Amnesty International zachęca do podpisania petycji w sprawie zmiany definicji gwałtu w polskim Kodeksie karnym. Towarzyszy temu kampania promująca konsensualny seks, to znaczy, który odbywa się za zgodą wszystkich zaangażowanych stron. Nie wszystkim (mężczyznom) się to podoba.

Plakat Amnesty International

W quizie, który można rozwiązać na stronie organizacji, opisanych jest kilka intymnych sytuacji – nie tylko pomiędzy kobietą i mężczyzną – które dla wielu osób mogą być nieoczywiste. Musimy wskazać, jak powinni zachować się bohaterowie – kontynuować pieszczoty (kiedy są konsensualne) czy przerwać (kiedy nie są). Sama petycja dotyczy jednak konkretnego postulatu. Dziś, zgodnie z polskim prawem, gwałtu nie stwierdza się, jeżeli pokrzywdzona nie stawiała czynnego i nieprzerwanego oporu”, nie manifestowała braku zgody przez głośne protesty, prośbę lub krzyk”, kiedy opór jest pozorny, a nie rzeczywisty”. Tymczasem ogromna część gwałconych kobiet jest zbyt przerażona, by krzyczeć lub stawiać fizyczny opór i nie można tego od nich wymagać. Niektóre boją się, że jeśli będą się bronić, sprawca stanie się jeszcze bardziej agresywny, obawiają się o swoje życie, jest bardzo pijana, nieprzytomna lub śpi – powodów jest wiele. Jednak to nie nasza reakcja jest przestępstwem i to nie ona powinna podlegać ocenie – przestępstwem jest gwałt. Oczywiście nie każdy da się udowodnić i nikt nie postuluje, by sprawców karać bez przeprowadzenia dokładnego śledztwa. Trzeba jednak umożliwić skrzywdzonym walkę o sprawiedliwość bez względu na to, jaka była ich reakcja na przemoc. O gwałcie możemy mówić wtedy, kiedy jedna ze stron nie wyraziła zgody na seks – była bierna, nie wykazywała żadnej inicjatywy odbycia stosunku, choćby szeptem powiedziała nie”. Nie” znaczy nie – tylko tak” znaczy tak. 

Chciałabym jednak skupić się na samej kampanii, która natychmiast wywołała popłoch wśród mężczyzn, dla których nieważne jest, czy druga strona ma ochotę na stosunek. Słychać histeryczne zawodzenia, że o to teraz trzeba będzie prosić o zgodę na piśmie, a w ogóle to robi się z biednych misiów gwałcicieli, kiedy oni chcą dobrze (dla siebie), że przecież nikt nigdy takich cyrków” nie robił i było (im) dobrze, że wprowadzamy purytanizm, że pytanie o zgodę zabija atmosferę itd. itp. 

Prawie codziennie rozmawiam z koleżankami i z obcymi dziewczynami, które zostały zgwałcone, które uprawiały seks, na który nie miały ochoty, bo czuły, że nie było miejsca na ich nie”, że drugiej strony ich zgoda czy jej brak nie interesowały, bo czuły presję itp. itd. Czasem kończy się to jedynie niesmakiem, złym samopoczuciem, częściej traumą. Czy wasze obiekcje co do konieczności uzyskania zgody są tego warte? 

Zgoda na seks może być wyrażona na różne sposoby. Naprawdę nie musicie mieć jej na piśmie. Jeżeli interesuje was dobro i komfort drugiej strony, na pewno wyczujecie opór/brak inicjatywy, które świadczą, że osoba nie ma ochoty na seks. Wtedy nie trzeba o nic pytać – należy po prostu przestać robić to, co w danym momencie robicie (dla pewności możecie zapytać, czy macie przestać). Jeżeli osoba wyraża inicjatywę lub nie jesteście pewni, w jakim jest nastroju i czy sytuacja jest dla niej w porządku, wystarczy zapytać, czy to, co robicie, jest ok, czy jej się podoba, czy chce, byście kontynuowali, na co ma ochotę – jeżeli to zniszczy nastrój to znaczy, że w nastroju byliście tylko wy. Druga strona nie zniechęci się waszą troską o jej przyjemność, komfort i zdrowie (prawdopodobnie wręcz przeciwnie, może to być cholernie nakręcające!), no i wcale nie musicie pytać: Czy chcesz uprawiać ze mną seks?”, co faktycznie może brzmieć nieco głupio, ale to samo pytanie można sformułować na różne sposoby. 

Może też się zdarzyć, że macie ochotę na seks, a druga strona przejmuje inicjatywę czy też kontrolę – wtedy nie musicie o nic pytać, to ona powinna upewnić się, że czujecie się komfortowo. Pamiętajcie też, że kobiety od dziecka przyzwyczajane są do uległej roli, do robienia rzeczy wbrew sobie, wciąż żywe jest przekonanie, że powinnyśmy zaspokajać mężczyzn nawet, kiedy nie sprawia nam to przyjemności – i to głównie my na tym cierpimy, więc tym bardziej bądźcie uważni i wrażliwi. Nasze bezpieczeństwo, komfort i zdrowie są ważniejsze niż wasze instynkty, które nie powinny być zaspokajane naszym kosztem – każdy prawdziwy facet to przyzna. Prawdziwy, tj. taki, który różni się od zwierzęcego samca (wśród wielu gatunków zwierząt, m.in. kaczek czy koali, gwałt jest na porządku dziennym), taki, który nie wsadza gdzie popadnie i bez względu na to, czy drugiej stronie to odpowiada. 

Plakat Amnesty International

Doskonale rozumiem sytuację, w której kobieta chce, by mężczyzna był dominujący, by wydawał rozkazy itd., więc wypowiadane w trakcie zabawy pełne troski pytania o jej samopoczucie i chęć kontynuacji mogą popsuć klimat. Pamiętajcie jednak, że to delikatna sprawa i wymaga szczególnej ostrożności. Wcześniej powinniście ustalić, co jest dla was w seksie w porządku, a co nie, ustalić granice i – koniecznie! – safe word, czyli hasło, które wypowiedziane w trakcie seksu czy gry wstępnej (jaka by ona nie była) oznacza, że macie natychmiast przestać robić to, co robicie. Najlepiej, żeby hasła były dwa – jedno oznaczające jest ok, ale nie posuwaj się dalej” i drugie – natychmiast przestań”. Posługuję się przykładem sytuacji między kobietą, a mężczyzną, ale dotyczy to wszystkich innych konfiguracji. 

Zdarzają się też (wcale nierzadko) sytuacje, kiedy kobieta wyraża zgodę na seks, którego wcale nie chce – i nie jesteście w stanie tego rozpoznać. Wiem z doświadczenia. Powody są różne – boi się, że jeśli się nie zgodzi, znajdziecie sobie inną, czuje obowiązek (to częste w sytuacji, kiedy jesteście z nią w związku), czuje presje (niekoniecznie z waszej strony, może to być presja społeczna, wynikająca z kultury). Wtedy to nie wasza wina, nic nie mogliście zrobić. To przemoc systemowa, kulturowa i musimy z nią walczyć inaczej – próbując zmienić to, jak wychowuje się dziewczynki, co się im mówi, jaki przekaz do nich płynie. Ale róbcie, co możecie, żeby takich sytuacji uniknąć – przede wszystkim dużo rozmawiajcie i jeszcze raz rozmawiajcie! W sferze seksualnej nie ma nic ważniejszego niż dobra komunikacja. Nie stwarzajcie presji, nie mówcie a moi koledzy mają seks 5 razy dziennie!”, nie wymuszajcie zgody, bo zgoda wymuszona to nie zgoda. Wiem, że większość z was wcale nie chciałaby, by kobieta robiła coś wbrew sobie, nie potrafiąc zakomunikować sprzeciwu – tym bardziej jest to nasza wspólna walka! 

Skończmy z toksyczną męskością, która każe wam zaspokajać własne instynkty kosztem czyjejś krzywdy. Prawdziwy mężczyzna to nie ktoś, kto idzie po cudze jak po swoje – swoją przyjemność i komfort kosztem cudzego komfortu i zdrowia. Prawdziwy mężczyzna różni się od zwierząt i panuje nad instynktami. Prawdziwy mężczyzna nie gwałci, nie przekracza granic, wie, że jest w uprzywilejowanej sytuacji i nie powinien swojego przywileju nadużywać, a wręcz przeciwnie – wykorzystać go, by zmieniać świat na lepsze, na początek zmieniając definicję prawdziwej męskości.


Petycję Amnesty International można podpisać tutaj.


Patrycja Wieczorkiewicz – dziennikarka, feministka, studentka socjologii na Uniwersytecie Warszawskim. Zajmuje się kwestią przemocy seksualnej, prawami mniejszości, polityką miejską. Publikowała w stołecznej „Gazecie Wyborczej” i „Wysokich Obcasach”. Współpracuje z Codziennikiem Feministycznym i Krytyką Polityczną.

design & theme: www.bazingadesigns.com