Wieczorkiewicz: Warto znać swój przywilej, czyli Eliza Michalik i pogarda (dla) elit

Patrycja Wieczorkiewicz


Nie wiem, co jest trudnego w powiedzeniu „miałam i mam łatwiej od większości, problemy większości społeczeństwa znam tylko z trzeciej ręki”. Dla Elizy Michalik i znacznej części „polskiej inteligencji” jest to nie do przeskoczenia. Jej i podobnie odklejonym od rzeczywistości reprezentantom elit możemy tylko podziękować za kolejne 20 lat PiS-u.


Eliza Michalik opublikowała na Facebooku post, w którym skarży się, że zarzuca się jej nieznajomość prawdziwego życia”, bo jest dziennikarką z Warszawy, którą stać na fryzjera i latte. A przecież jej życie też jest prawdziwe i nie mniej wartościowe niż pana na zasiłku spod budki z piwem”, że przecież ciężko na sukces pracowała, że jest zaradna i utalentowana. Przy czym zaradności odmówić jej nie sposób. W końcu na swój obecny przywilej Michalik zapracowała pisząc ordynarne plagiaty do prawicowych gazet i czerpiąc profity z przejścia do „drugiego obozu” (nic tak nie utwierdza nas w przekonaniu, że mamy rację, jak wolta z ciemnej na jasną stronę mocy, a dezerterom lubimy rzucać róże pod nogi).

Ja też nie znam prawdziwego życia”. W wolnym rozumieniu prawdziwe życie to życie większości społeczeństwa, które dotykają problemy, takie jak bezrobocie lub skrajnie niskie zarobki, brak dostępu do porządnej służby zdrowia, marginalizacja społeczna, ograniczony dostęp do wyższej edukacji, niewielki kapitał społeczno-kulturowy na start itd. Nie mam i nigdy nie miałam tych problemów, nie wiem, jak to jest nie mieć pieniędzy na jedzenie, wyjście do knajpy czy ubrania dla dzieci, nie wiem, jak to jest martwić się o utratę dachu nad głową. Jestem osobą dosyć uprzywilejowaną i zdaję sobie z tego sprawę. I nigdy nie czułam, by ktokolwiek sugerował, że jestem z tego powodu gorsza, a moje życie mniej wartościowe – a że powinnam rozumieć i docenić swój przywilej i fakt, że nie wszyscy mają tak lekko – i owszem. Czułam i czuję jednak, że zobowiązuje mnie to do większego wyczulenia i wrażliwości na niesprawiedliwość społeczną, że muszę próbować nie tracić z pola widzenia tych, którym się nie powiodło i opowiadać za zmniejszaniem nierówności. Nikt nie wini uprzywilejowanych za bycie uprzywilejowanymi, a za to, że – przepraszam za wyrażenie – nie potrafią wyjąć głowy z dupy. Nie wiem, co jest trudnego w powiedzeniu miałam i mam łatwiej od większości, problemy większości społeczeństwa znam tylko z trzeciej ręki”. Zamiast tego Michalik pisze:

Znam wielu mieszkańców owych wsi i małych miasteczek, którzy mają wszystko w nosie, biorą zasiłki, bo im się nie chce, oddają się piciu na umór lub zaleganiu całymi dniami przed głupimi serialami”, by w podsumowaniu swego wywodu stwierdzić, że nie życzy sobie „tej obrzydliwej pogardy i braku szacunku”, jakim jest mówienie jej, że jej życie nie jest prawdziwe i prosi, byśmy zajęli się własnym. Cóż, czasem mam wrażenie, że to, co nazywamy polską inteligencją, jest obrazą dla inteligencji jako grupy społecznej, a nawet dla inteligencji w ogóle.

Eliza Michalik i znaczna część polskiej inteligencji” nie ma świadomości swojego obecnego przywileju ani kapitału, jaki dostała na start. Rzuca stereotypami o zasiłkach i pijactwie, posługuje się neoliberalnym bełkotem o tym, że ten ma, kto stara się i pracuje ciężej, jest bardziej utalentowany itd. Biedna, poszkodowana dziennikarka z Warszawy na wygodnym etacie musi się zmagać z oskarżeniami o to, że nie zna prawdziwego życia!

Problem z dialogiem pomiędzy lewicą, a neoliberałami polega na tym, że jest on idealnym zobrazowaniem powiedzenia „baba o mydle, dziadek o powidle”. Lewica mówi, że by odsunąć od władzy antydemokratyczną prawicę, trzeba zastanowić się nad powodami, które doprowadziły do jej zwycięstwa i wyjść naprzeciw elektoratowi gotowemu zrezygnować z trójpodziału władzy na rzecz własnych interesów ekonomicznych, a przede wszystkim przestać okazywać mu pogardę i kompletny brak zrozumienia. Na co przedstawiciele środowiska liberalnego odpowiadają: „Najpierw trzeba odsunąć od władzy prawicę, a wtedy myśleć, co dalej! Lewica gardząc elitami napędza elektoratu PiS-owi! Nie ma nic złego w byciu inteligentem!”. No więc, moi drodzy, przykro mi: nie robicie absolutnie nic, by tę prawicę od władzy odsunąć.

Michalik twierdzi, że wśród swoich znajomych nie odczuwa pogardy do niższych warstw społecznych. Dziwne, bo mamy trochę wspólnych znajomych, od których tę pogardę czuć na kilometr, ale może coś w tym jest, że ja to zauważam, a Michalik nie. Przy czym w swoim poście sama Michalik daje tej pogardzie upust, w komentarzach jej „niemający pogardy dla niższych warstw społecznych” znajomi wtórują: „Często ten niby prosty człowiek aż do bólu gardzi kimś bardziej edukowanym i mającym zainteresowania. Wyśmiewa potrzeby i przemyślenia tego kogoś, bo sam takich potrzeb nie ma. Ale dlaczego prawdziwe życie ma być otępieniem?, ,,Może nas jest mniejszość, bo większość bierze 500+, a później śpi pod budką z piwem, ale damy radę.”

To, że znajome Michalik, „osoby uprzywilejowane”, jak sama pisze, działają społecznie i pomagają biedniejszym od siebie, znaczy tylko tyle, że korzystają z przywileju pomagania innym na rzecz swojego lepszego samopoczucia i spokoju sumienia, a także dlatego, że działania charytatywne i filantropia jest dobrze widziana i zwiększa prestiż towarzyski darczyńcy (choć oczywiście lepiej pomagać tak niż wcale). Ale nijak nie usprawiedliwia to języka pogardy wobec uboższych. Tak samo, jak rozdmuchana medialnie filantropia Dominiki Kulczyk nie wymazuje jej zawoalowanego rasizmu.

Nie znaczy to wszystko, że mamy nie szanować ludzi, którym się udało, którzy wyszli z biedy, spełnili swój amerykański sen i przeszli drogę od pucybuta do milionera. Nie, zawiść wobec nich nie jest typowo polska, do czego Michalik stara się przekonywać. Nie chodzi tu o brak szacunku dla ludzi sukcesu, a dla ich niezrozumienia wobec okoliczności, które im ten sukces zapewniły (jak inteligencja czy kapitał niekoniecznie ekonomiczny, ale kulturowy, wzorce środowiskowe itd., a często też perfidia tudzież spryt, umiejętność nieoglądania się na innych). O ich pogardę wobec słabszych i biedniejszych, snucie wizji o ludziach na zasiłku „spod budki z piwem i nierobach na 500 plus”, czym Michalik się w swoim poście tak pięknie wykazała. 

Jej i podobnie odklejonym od rzeczywistości reprezentantom elit możemy tylko podziękować za kolejne 20 lat PiS-u.

design & theme: www.bazingadesigns.com