Wajner: Bądź dobrym chłopcem

Anna Wajner
Korekta: Martyna Góra

Ten film przywodzi na myśl kino Quentina Tarantino. W mediach często pojawiały się porównania do stylu autora Pulp Fiction – film promowany jako irański indie spaghetti western, którego główną bohaterką jest wampirzyca jeżdżąca na deskorolce, od razu kojarzył się z typową dla tego reżysera parodią gatunku. Ale „O dziewczynie, która wraca nocą sama do domu” wychodzi znacznie dalej poza oczywiste zbieżności. Ten pełnometrażowy debiut filmowy Any Lily Amirpour (scenarzystki i reżyserki irańskiego pochodzenia, która wychowała się w Bakersfield w Kalifornii) jest doskonałym studium nastroju, antytezą, która wywraca stereotypowe rozdanie ról i wpisuje się w tradycję kina arthouse’owego, inkrustowanego elementami popkulturowymi.

a-girl-walks-home-alone-at-night

Film został nakręcony w Stanach – południowa Kalifornia jest tutaj dublerem Iranu.  Większość obsady to aktorzy irańskiego pochodzenia, którzy wychowali się już w USA. Taka sama jest historia grającej główną rolę Sheili Vand, aktorki, która uczyła się perskiego w domu rodziców w Palo Alto. Pierwotna wersja scenariusza filmu powstała zresztą w języku angielskim i dopiero później została zmieniona na perski, notabene zapisany fonetycznie.

Vand odgrywa bezimienną bohaterkę, młodą kobietę, która w nocy spaceruje (w dalszej części filmu jeździ na deskorolce) ulicami Bad City. Odziana w czador, blada, z obrysowanymi czarną kreską oczami od razu nasuwa skojarzenia z wampiryzmem. Amirpour, doświadczona twórczyni filmów krótkometrażowych („O dziewczynie…” jest zresztą rozwinięciem jednego z nich), pewną ręką tworzy klimat trwogi, nadając swojemu filmowi monochromatyczne oblicze i punkowy charakter.

Sama królowa strachu w „O dziewczynie”, która wraca nocą sama do domu jest dokładnym przeciwieństwem typowego hollywoodzkiego czarnego charakteru z horroru. Nie jest Freddym Kruegerem, Jasonem z Piątku trzynastego, Ashem ani Michaelem Myersem z Halloween; nie dzierży siekiery ani piły mechanicznej, nie nosi maski, nie jest również ponętną kobietą-kotem, dziewczynką opętaną przez szatana lub przebiegłą czarownicą w zwiewnym, aksamitnym płaszczu z kapturem. Zamiast tego jest młodą, wielkooką cool Iranką, która nosi koszulki w paski, słucha indie rocka, a na ścianach jej pokoju wiszą plakaty z lat 80. Owszem, jest też bezwzględną morderczynią, ale z widocznym pierwiastkiem niewinności, który z pewnością dostrzeże każdy z widzów. Co konkretnie robi główna bohaterka filmu? Wysysa krew złych mężczyzn. Jednak wampiryzm „Dziewczyny” nie jest kanwą jej historii. Jest nią pragnienie rozprawienia się z dominującą w Bad City przemocą wobec kobiet. Biorąc na celownik mężczyzn, którzy je krzywdzą, główna bohaterka staje się orędowniczką ofiar. Nakładając czador przed swoim nocnym spacerem, Dziewczyna staje się symbolem szykanowanych przed rewolucją irańskich kobiet. Pomimo tego, że powody dla których wybiera za cel ataku złych mężczyzn, nigdy nie zostają ujawnione (bohaterka wypowiada tylko parę zdań w całym filmie) można założyć, że chce zadośćuczynić „złym rzeczom”, które spotkały Iranki. Jest drobnej, delikatnej postury, ale w odróżnieniu od pozostałych bohaterek filmu, nie poddaje się submisywnej roli kobiety.

Ana Lily Amirpour nie składa feministycznych deklaracji, ale świadomie zastosowane narzędzia, dzięki którym „O dziewczynie”, która wraca nocą sama do domu odwraca zarówno tradycyjne tropy horroru, jak i powszechne narracje płci – drapieżca-mężczyzna, ofiara-kobieta – pozwalają wpisać ten film w tradycję kina kobiecego. Rzadko można zobaczyć na ekranie mężczyznę, który czuje się zagrożony przez młodą kobietę spacerującą w ciemności, ale w Bad City panowie byliby niezwykle lekkomyślni, zadzierając z tą dziewczyną po zmroku.

Amirpour podkreśla w wywiadach, że najbardziej ciekawi ją moment, w którym oczekiwania nie zostają spełnione, w którym powiedzenie what you see is what you get nie działa.

Niespełnione pragnienia oraz wytworzona wokół nich atmosfera przyprawiająca o gęsią skórkę sprawiają, że „O dziewczynie…” ogląda się z pełną uwagą. Przez cały film bohaterka cichutko przemyka w ciemności, obserwując mężczyzn. W jednej z najbardziej naładowanych emocjami scen podąża za małym chłopcem i stając z nim oko w oko wielokrotnie pyta: „Czy jesteś dobrym chłopcem? Jesteś dobrym chłopcem czy nie? Nie kłam”. Gdy przerażony dzieciak na skraju płaczu wydusza, że tak, dziewczyna, ukazując mu swoje kły, wyszeptuje ostrzeżenie: „Aż do końca swojego życia będę cię obserwować. Bądź dobrym chłopcem”. Dziecko to, błąkając się po Bad City, obserwuje w jaki sposób działa agresja wobec kobiet. Ciekawią je sytuacje, w których przemoc jest widoczna, nabywa więc błędnej wiedzy o świecie. Aby chłopiec nie powielał złych zachowań, musi zostać wytrącony z rzeczywistości, którą zna.

Przez wszystkie złowrogie ostrzeżenia względem niedoszłych złych mężczyzn i przez kary zadane tym prawdziwie złym, przebija zlepek bardzo ludzkich emocji – przygnębienia, samotności, rozczarowania. Sprawiają one, że wampirzyca staje się postacią znacznie bardziej złożoną niż przeciętny antybohater. Trudno też nie zauważyć sporadycznych przebłysków nadziei w jej oczach, namacalnej tęsknoty za prawdziwym kontaktem z drugą osobą. Najwyraźniej manifestuje się to w jej rodzącej się romantycznej relacji z drugim głównym bohaterem filmu – Arashem (Arash Marandi) – młodym, uroczym chłopakiem á la James Dean. Tym razem to nie ona przebija kłami jego szyję, ale on przekłuwa jej uszy w najbardziej romantycznej i czułej sekwencji kolejnej zamiany ról.

„O dziewczynie, która wraca nocą sama do domu” w kinach od 14 sierpnia. Kto jeszcze nie widział, ten trąba.

design & theme: www.bazingadesigns.com