W Jordanii – tam gdzie liczy się tylko ojciec

die Standard, Pascale Müller

Jordańskie kobiety nie mogą przekazać swoim dzieciom narodowości – jeśli wyjdą za obcokrajowca, to jego narodowość „odziedziczą” dzieci. Takie rozwiązanie prawne dotyka pół miliona ludzi.

Mąż Arab Soubhs urodził się w Iraku. Para mieszka w stolicy Jordanii – Ammanie, tam też urodziły się ich dzieci. Nigdy nie żyli w żadnym innym państwie. Kiedy zapytać się ich o ojczyznę, odpowiadają „Jordania!”. Jednak ich znajomi/e ze szkoły mówią o nich ajnabi, tzn. obcy. Ci znajomi są prawdziwymi Jordańczykami/nkami – przynajmniej tak mówią ich paszporty. Dzieci Soubhs nie mają żadnego prawa do tej małej niebieskiej książeczki jaką jest paszport, która dawałaby im dostęp do wielu praw obywatelskich.

Aroub Soubh

Aroub Soubh (druga od lewej) z członkiniami kampanii Moja matka jest Jordanką i jej narodowość jest moim prawem

Dyskryminacja na co dzień

By móc pozostać w kraju legalnie, para musi co rok składać wniosek o pozwolenie na pobyt. By dzieci mogły uczęszczać do publicznej szkoły, rodzice muszą zapłacić więcej pieniędzy niż rodzice rówieśników. Także później, te dzieci nie będą mogły pracować, dopóki nie zapłacą za pozwolenie na pracę. W ten sposób jedno dziecko kosztuje rocznie więcej niż 500 jordańskich dinarów (JD). Ta kwota obejmuje tylko prawo pobytu w kraju, szkołę i ubezpieczenie zdrowotne.

Gdyby Soubh była mężczyzną, wszystko wyglądałoby inaczej. Wtedy mogłaby „przekazać” swoją narodowość nie tylko dzieciom, ale też trzem żonom. Zupełnie bez znaczenia byłoby, jak długo mieszkałyby w Jordanii. „Mój kraj nie uznaje mnie jako pełnoprawnej obywatelki i to bardzo mnie smuci. Odczuwam to jako poważną dyskryminację”, mówi Soubh. Od dziewięciu lat, czyli od czasu narodzin jej pierwszego dziecka, Soubh walczy o zniesienie tych niekorzystnych zapisów konstytucji.

Narodowość jako Prawo rodziny

Wraz z innymi kobietami oraz prawnikami/czkami zawiązała koalicję. Nazwa organizacji mówi sama za siebie Moja narodowość jest prawem mojej rodziny. Postulat to nie tylko zmiana prawa w zakresie obywatelstwa, ale też rozszerzenie konstytucji tak, aby na jej podstawie zabroniona była dyskryminacja ze względu na płeć.

Nimat Habashneh jest jedną z członkiń/ów organizacji. Jako współinicjatorka kampanii Moja matka jest Jordanką i jej narodowość jest moim prawem spędziła w zeszłym roku niezliczone godziny przed budynkiem parlamentu i siedzibą premiera. „Nie przestaniemy żądać naszych praw, które dałyby naszym dzieciom i naszym małżonkom pełne obywatelstwo, a co za tym idzie – dostęp do ochrony ich praw obywatelskich”, mówi aktywistka.

Rząd już w 2012 obiecał zająć się postulatami kampanii. Do tej pory jednak żaden z postulatów nie został wprowadzony w życie. Kobiety czują się oszukane. „Nie prosimy państwa o jakąś przysługę, tylko czujemy, że jest to nam przysługujące prawo, prawo, by przekazać naszą narodowość rodzinie”, mówi Soubh. Kobiety nie są osamotnione w swojej walce. Co najmniej połowa współpracowników/czek w koalicji to głównie adwokaci, którzy także oceniają obowiązujące prawo jako „problematyczne” w zakresie prawa cywilnego.

Osiem procent społeczeństwa jest dotknięte takimi regulacjami

Około 500 tysięcy ludzi – 8% ludności kraju jest dotknięte tym prawem, tak mówią statystyki i wyliczenia Centrum Informacji i Badań King Hussein. Aida Essaid, dyrektorka biura, chciałaby uwrażliwienia społeczeństwa. „To potrwa jeszcze długo, zanim pozbędziemy się utartych stereotypów”. Taki impas wynika nie tylko z lekceważenia kobiet jako obywatelek. Rzecznik rządu wielokrotnie wyrażał obawy, że gdyby wszystkim dzieciom palestyńskich mężczyzn przyznać jordańskie obywatelstwo, „demograficzna struktura ludności mogłaby się dramatycznie zmienić”.

Bez względu na wrogi element tej argumentacji, wcale nie znajduje ona odzwierciedlenia w liczbach. „46% małżonków pochodzi z Egiptu, 32% z Syrii i tylko 8% to Palestyńczycy”, wyjaśnia Essaid.

Ciężka sytuacja rodzin z palestyńskim ojcem

Prawdziwe jest jednak, że dzieci jordańskiej matki i palestyńskiego ojca są w szczególnie ciężkiej sytuacji. Nie istnieje bowiem Palestyńskie obywatelstwo, a Palestyńczycy w Jordanii uchodzą za obcokrajowców. Podczas gdy inne dzieci choć potencjalnie mogą otrzymać obywatelstwo kraju pochodzenia ojca, dzieciom Palestyńczyków pozostaje tylko jedno: nirwana bezpaństwowości.

Czasem zdarzają się jednak przypadki, kiedy także dzieci ojców innej narodowości znajdują się w podobnej sytuacji. Takim przypadkiem jest Mohammad. „Kiedy twoim ojcem jest Egipcjanin, ale zostawił twoją matkę, bo nie mógł znaleźć żadnej innej pracy niż ta w ekipie sprzątającej. Nie masz żadnych dokumentów potwierdzających, że jesteś Egipcjaninem/ką. Twoja matka jest Jordanką, ale jej narodowość jest dla ciebie bez znaczenia. Jesteś bezpaństwowy/a.”, pisze 18-latek na swoim blogu.

Presja finansowa jest chyba najmniejszym z wszystkich problemów dotykających taką rodzinę. Społeczne wykluczenie i psychiczna bezdomność są dużo gorsze. „Jestem Jordańczykiem, ale w rzeczywistości jestem nikim, tylko duchem, który pląta się po ulicach”, mówi 17-letni Abdulla.

W styczniu odbyły się wybory parlamentarne w Jordanii. Wybory poprzedzone były licznymi protestami, które żądały politycznych reform w tej konstytucyjnej monarchii.

W styczniu odbyły się wybory parlamentarne w Jordanii. Wybory poprzedzone były licznymi protestami, których uczestnicy/czki żądali/ły politycznych reform konstytucyjnej monarchii

Ostatnia deska ratunku – emigracja

Nermeen Murad nie mogła już tego dłużej wytrzymać. Zniknęła. Naukowczyni i była dyrektorka Instytutu Kinga Husseina rok temu przeprowadziła się wraz ze swoim brytyjskim małżonkiem oraz dziećmi do Wielkiej Brytanii. Na krótko przed przeprowadzką napisała w otwartym liście do rządu: „Liczymy dni do wyjazdu i odchodzimy ze smutną świadomością, że mój kraj odrzuca tę małą rodzinę i nie dostrzega jej potencjału, w niej i w wielu innych ukrytego”.

Dziś Murad wciąż wyraża dużo współczucia wobec swojego kraju. „To państwo uwikłane jest w sieć zawiłych przepisów, które wykluczają dużą część ludności z możliwości udziału w budowie społeczeństwa”. Nawet jeśli pozostaje pełna wiary, że wraz z koalicją coś mogłoby się wkrótce zmienić, jej własna kapitulacja przed ograniczonym jordańskim systemem pokazuje coś innego.

Według Essaid więcej niż 16% pytanych rodzin myśli o opuszczeniu Jordanii. Dla kraju, który nie ma zasobów naturalnych i żyje z potencjału ludnościowego, to równia pochyła. Rodziny, które decydują się na wyjazd, w większości składają się z małżonków pochodzących z klasy wykształconej, którzy oboje pracują.

W kraju zostają zaś rodziny, które nie mogą emigrować ze względów finansowych albo prawnych. Te rodziny wciąż będą krążyły od jednych urzędniczych okienek do drugich, by umożliwić swoim dzieciom i małżonkowi pobyt w ojczyźnie.

Źródło tekstu

design & theme: www.bazingadesigns.com