Uniwersytet Warszawski zaprasza na debatę oxfordzką pt. Rolą kobiety jest prowadzenie domu

Grzegorz Stompor

Patrzę i oczom nie wierzę! Oto szacowny Uniwersytet Warszawski (czwarta setka rankingu najlepszych światowych uniwersytetów) organizuje debatę wokół kwestii roli kobiety w społeczeństwie. Nie byłoby w tym nic kontrowersyjnego, gdyby nie fakt, iż hasłem tej debaty jest: „Rolą kobiety jest prowadzenie domu”.

13036453_10207954504398731_184938997_o

Występują Małgorzata Terlikowska i – jak nie omieszkał zaznaczyć portal metrowarszawa.gazeta.pl – feministka Anna Dryjańska. Po jednej stronie mamy więc po prostu pewną typową, tradycyjnie zorientowaną panią, a po drugiej, o zgrozo, feministkę, której zadaniem będzie udowodnić zebranym, że decyzja dotycząca roli kobiety powinna należeć wyłącznie do samej zainteresowanej.

Od razu przypomina mi się mem przedstawiający członkinie i członków gabinetu premiera Kanady, Justina Trudeau, z podpisem:„Because it’s 2015″ (Bo jest rok 2015). No właśnie, kiedy w świecie lesbijki zostają premierkami lub ministrami, w Polsce 2016 roku n.e. ktoś nadal usiłuje nas przekonać, że rolą kobiety jest prowadzenie domu, że rola ta sprowadza się do niemieckiego powiedzenia Kinder, Küche, Kirche (dzieci, kuchnia, kościół) – którego skutki zilustrował chociażby Michael Haneke w filmie Biała wstążka. Pani Terlikowska, inspirowana zapewne przez eksperta, swojego męża dotkniętego ręką boga, prawdopodobnie wyleje z siebie strumień niepodpartych naukowo stwierdzeń typu:

– kobieta pracująca poza domem jest grzeszna, gdyż jest rozpustna, ponieważ patrzą na nią inni mężczyźni w pracy;

– bezdzietna kobieta spełniająca się zawodowo jest jałowa i popełnia ciężki grzech wyparcia się dziecięcia, a nienarodzone dusze cierpią;

– kobieta aspirująca do rangi polityczki, szefowej korporacji czy też kobieta wolnego zawodu nie dostąpi królestwa niebieskiego, gdyż nie ugotowała mężowi wystarczająco dużej liczby obiadów, właściwie to wcale nie gotuje, nie sprząta, zaprząta swoje myśli he-do-niz-mem, co już samo w sobie jest karygodne, gdyż z żebra Adama niewyjęte;

– ale ja wiem lepiej.

I weź tu, Anno Dryjańska, dyskutuj z taką!

Przypomina mi się tu również niejaki Kuba Strzyczkowski, zadający w swojej audycji nader ciekawe pytania, na przykład o to, czy mamy w Polsce dyktaturę gejów. Dzwonił wtedy jeden z drugim i wywalali swój jad na antenie, że gejostwo się panoszy, a tu normalna rodzina przez dżender się rozpada. Zaprasza się Stanisława Piętę do różnych programów telewizyjnych, ten z trudem eksploruje próżnię swej głowy, a na koniec wychodzi mu zawsze, że kto lewak, ten zdrajca i lewak!

A potem dziwimy się, że na murach pojawiają się napisy, traktujące o tym, kogo należy posłać do gazu, kto jest cwelem, a kto kurwą.

Nie chodzi mi w żadnym wypadku o zakazywanie debat. Trudna sztuka debatowania wymaga wręcz jak najszybszego reanimowania w polskim społeczeństwie, gdyż od dłuższego czasu obserwujemy jedynie zapiekłe przerzucanie się inwektywami, wzajemne odsądzanie się od czci i wiary, zapasy w błocie niemające nic wspólnego z wymianą idei i poglądów. Ekspertów i ekspertki w studio zajęli politycy i celebrytki, merytoryczną dyskusję zastąpiły slogany niczym z policealnej szkoły reklamy, przybytki edukacji średniej i wyższej nie uczą debatowania, lecz przekrzykiwania. I choć debata oksfordzka, czyli debata zasadniczo zakazująca wyśmiewania przeciwnika, to zacny pomysł, jednakże takie postawienie tematu wydaje mi się samo w sobie godne wyśmiania: tego typu tytuły i dyskusje wokół tak anachronicznych i krzywdzących kwestii prowadzą właśnie do zubożenia debaty, do wtórnego analfabetyzmu, jaki dotknął ogólnospołeczną wymianę myśli, do tabloidyzacji uniwersytetów, do polaryzacji ludności spowodowanej ciągłymi medialnymi przepychankami bez jakiejkolwiek treści.

Zrozumiałbym gorącą atmosferę na sali i wziąłbym udział w spotkaniu dotyczącym produkcji grafenu, żywności modyfikowanej genetycznie, wydobycia gazu łupkowego, wprowadzenia płacy minimalnej lub zakazu wyprowadzania zysków do rajów podatkowych. Sam z chęcią zorganizowałbym debatę dotyczącą perspektyw Unii Europejskiej, kryzysu uchodźczego lub kryzysu konstytucyjnego w Polsce. Ale „rolą kobiety jest prowadzenie domu”? W 2016 roku???

To tak, jakbyśmy na serio zorganizowali debaty wokół następujących kwestii:

– Barack Obama nie miał prawa zostać prezydentem USA z racji koloru skóry.

– Pogromy Żydów na ziemiach polskich to ubecka propaganda.

– Niepełnosprawni to debile.

– Kobieta nie jest człowiekiem.

Tak czy nie? SMS-y prosimy wysyłać na podany na dole ekranu numer.

design & theme: www.bazingadesigns.com