Roś: Uparte jak Turczynki

Po czerwcowych wydarzeniach z parku Gezi Turcja odnotowuje niesamowity rozwój oddolnego organizowania się. Na wokandzie, coraz głośniej i przy coraz większym powszechnym aplauzie – również kwestie feministyczne

W biurowym wnętrzu stowarzyszenia Solidarność Społeczna i Komunikacja (SODiD) siedzi około trzydzieści kobiet. W żakietach, swetrach, sukienkach, bluzach, na oko pomiędzy dziewiątym a sześćdziesiątym dziewiątym rokiem życia. Przyszły prosto po pracy albo po spacerze z psem, bo większość mieszka w okolicy, niedaleko kwartału Yeldeğirmeni w stambulskiej dzielnicy Kadiköy. Po drodze mijały zadymioną pijalnię herbaty, w której nie uświadczy się ani jednej kobiety i dziesiątki fryzjerów „bayan berber” – tylko dla mężczyzn. Dopiero na drugim piętrze budynku mogły poczuć się raźniej, w kuchni na stole stoją miski z przekąskami, a na palniku perkoce narodowy napój. Gabinet wypełniają ustawione w okręgu krzesła. Tematem tego spotkania są kreatywne formy protestu. Elegancka sześćdziesięciolatka ekspresyjnie odżegnuje się od akcji o artystycznych ambicjach. „Przede wszystkim polityczna skuteczność!” – przekonuje. Pozostałe uczestniczki podchwytują wątek, co do tego postulatu panuje zgoda. Odbywa się kobiece forum Yoğurtçu Kadın (Kobiety z Yoğurtçu ) – okazja do dyskusji o bieżących kwestiach i wypracowania rozwiązań palących problemów.

Popularność idei sąsiedzkich forów eksplodowała oczywiście po wydarzeniach związanych z czerwcową okupacją parku Gezi. Na fali tamtych spontanicznych protestów słowo „solidarity” weszło bez obciachu do codziennego słownika wielu Turków i Turczynek. Energia demonstrujących zebrała się przeciwko zawłaszczaniu przestrzeni publicznej przez inwestycje sprzeczne ze społecznymi potrzebami, idące po neoliberalnej linii rządzącej Partii Sprawiedliwości i Postępu (AKP), jak przekształcenie zlokalizowanego centralnie parku w galerię handlową. Akcje protestacyjne rozlały się na cały kraj, na ulice wyszło ponad trzy i pół miliona osób, przynależne wszelkim opcjom politycznym i ideologicznym. Formy stawiania oporu były z założenia pokojowe. Na terenie spornego parku Gezi przez osiemnaście dni funkcjonowało małe miasto w mieście, w którym studenci, emeryci, nauczyciele i robotnicy wspólnie prowadzili rozmaite warsztaty, grali, gotowali, poznawali się lepiej. Ostatecznie premier Recep Erdoğan zdecydował się odsunąć pomysł budowy centrum handlowego, ale atmosfera tamtych gorących dni znalazła ujście w działaniach bardziej lokalnych, między innymi właśnie regularnych spotkaniach w obrębie miejsca zamieszkania i próbach aktywizacji lokalnych społeczności. Takich forów, rozrzuconych po całym Stambule, działa ponad czterdzieści. 

Każde spotkanie Yoğurtçu Kadın Forumu to inny temat, uzgodniony tydzień wcześniej. Tak jak wielka i różnorodna jest Turcja, tak pula spraw wymagających przedyskutowania wydaje się nieskończona: mniejszość kurdyjska, obecność religii w życiu publicznym, dyskryminacja na gruncie zawodowym, w języku mediów, w życiu społecznym… Nie ulega jednak wątpliwości, że w tym kraju w kwestiach kobiecych przede wszystkim problematyczna jest postawa rządzących. Ostatnie doniesienia mówią o planach wprowadzenia ustawy odbierającej przywileje, jakie matki posiadały w związku ze swoją aktywnością zawodową. W niedziele demonstracja – zapada decyzja. Rozmowa schodzi na ryzyko przemocy seksualnej w mieście. Ktoraś z kobiet rzuca pomysł, który inne podchwytują: weźmy farby i oznaczmy miejsca, w których doszło do gwałtów albo prób molestowania. Zebrane dzielą się swoimi doświadczeniami z sygnalizowaniem problemu nieoświetlanych ulic. Temat wydaje się błahy i drobny, ale kobiety zabierające głos maja wiele pozytywnie nastrajających historii do opowiedzenia. Opowiadają o manifestacjach w okolicy, do których dołączały się dziesiątki sąsiadów, próbach zapalania świec kontynuowanych przez przypadkowych mieszkańców, o gapiach słuchających z uwagą i przechodniach zrażanych manifestowanymi nastrojami.

Naturalnie, przesadą byłoby stwierdzić, że w Turcji dokonała się totalna rewolucja, a każda kobieta, niezależnie czy pod czadorem czy t-shirtem, skrywa gorącą, feministyczną krew. Faktem jest, ze w okresie letnim, gdy kobiece spotkania odbywały się w parku Yoğurtçu przychodziło tyle dziewczyn, że nie było gdzie usiąść. Ich motywacje były rozmaite, ciekawość, przypadek, przebudzenie, potrzeba dialogu, kilka z nich nosiło chusty, część – już od dawna aktywnie współpracowała z feministycznymi organizacjami. We wrześniu przyszło ochłodzenie, spotkania przeniesione zostały do wnętrza, niektóre uczestniczki wykruszyły się, inne skupiły na swych priorytetach. Niemniej wciąż nie sposób nie docenić determinacji, z jaką kobiety z forum chcą dowodzić swoich praw. Robi wrażenie tez pietyzm z jakim podchodzą do swoich działań, no ı nie sposób odmówić im szczerej radości ı energii, z którą biorą się do roboty. Po skończonej dyskusji w ramach forum w pokoju pojawiło się kilkanaście dziewczyn z bębenkami dar buka i skrzypcami. I ludowe piosenki znad Morza Czarnego zagrały tak, ze nie sposób było usiedzieć!

 Sąsiedzkie forum Yeldeğirmeni Dayanışması 

Yoğurtçu Kadın Forumu, część muzyczna

 Dorota Roś
design & theme: www.bazingadesigns.com