Tymińska: Niemoralni strażnicy sumień. Życie płodów ponad życiem kobiet

Iza Tymińska

Co jakiś czas wybucha w Polsce dyskusja na temat aborcji. Albo ci z prawej chcą jej zabronić, albo ci z lewej chcą liberalizacji ustawy – pozwolenia na to, aby decydować mogła kobieta, a nie wskazania zdrowotne lub prawne. I choć wrzawa trwa, nie zmienia się nic.

slider1Ilustracja Patricija Bliuj-Stodulska

Polskie prawo aborcyjne zezwala na usunięcie ciąży tylko w trzech przypadkach: gdy ciąża stanowi zagrożenie dla kobiety, gdy płód jest ciężko i nieodwracalnie upośledzony lub śmiertelnie chory oraz gdy ciąża powstała z tzw. czynu zabronionego, czyli gwałtu. Ustawa ta jest jedną z najsurowszych w Europie i niestety nie widzę szans, zwłaszcza przy obecnym składzie Sejmu, aby cokolwiek miało się zmienić na lepsze.

Wczoraj przeszła, XVII już, warszawska Manifa, tym razem pod hasłem: „Aborcja w obronie życia”. Jeśli komuś wydaje się to bezsensowne, niech się chwilę zastanowi.

Niech pomyśli o kobietach, którym odmówiono do aborcji prawa, którym kazano zbyt długo czekać, którym kazano wbrew ich woli rodzić martwe albo chore, umierające na ich oczach dzieci. Życie tych kobiet nie wymaga obrony? Czy ich zdrowie psychiczne nie ma znaczenia? Niektórzy twierdzą, że to aborcja pozostawia trwały ślad na psychice i dlatego powinno się jej zabronić. Doprawdy? Pytanie tylko, czy zostawia większy niż ciąża żałobna, mająca zakończyć się tragedią, poród kończący się histerycznym płaczem. Dadzą sobie z tym radę – powiedzą wszyscy pro-life’owcy. A jeśli nie? Kto poniesie konsekwencje tego, że lekarz powołał się na klauzulę sumienia albo że rząd zabronił aborcji bez względu na wszystko? Kobieta. Dlaczego jej życia nikt nie bronił? Nie miało wartości?

A ta, która bardzo chciała mieć dziecko, ale okazało się, że jej organizm ciąży „nie udźwignie”, że wykrwawi się i umrze, też jest nieważna?

„Proszę się pożegnać z mężem, nie możemy usunąć płodu, ustawa zakazuje, dopóki serce bije, pani już natomiast zaraz nie będzie, bo więcej krwi leci, niż możemy przetoczyć. Sama pani rozumie, życie płodu jest święte, pani jest tylko felernym inkubatorem, do wyrzucenia, na straty”.

I co z tego, że miała rodzinę, że była jedyną córką kochających rodziców, że partner świata poza nią nie widział? Ustawa kazała bronić płodu, a nie życia jego „żywicielki”.

Opisałam skrajne przypadki, ale niestety nie znaczy, że rzadkie. Myślę, że pomysłodawcom/pomysłodawczyniom ustaw, bezwzględnie zakazujących aborcji brak rozumu, a na pewno empatii. Wystarczyłoby, żeby jakaś pani X albo pan Y, zastanowili się, czy gdyby to ich jedyna córka umierała na szpitalnym łóżku z powodu zabijającej ją ciąży, nie zmieniliby zdania, nie krzyczeli „usuńcie ten płód”, zamiast „nie zabijajcie dzidziusia”? Na pewno.

Mam nadzieję, że do zaostrzenia prawa nie dojdzie, ale niestety w liberalizację też nie wierzę.

Kto najbardziej na tym korzysta? Kobiety, których sumienia nieobciążone „skrobanką” są czyste? Ustawodawcy – niemoralni strażnicy sumień? Kościół, że właściwie nauczał i wychował pokolenia mądrych i dobrych polityków, postępujących moralnie, podejmujących właściwe decyzje? Nie! Najbardziej skorzysta podziemie aborcyjne. Nie wiadomo, ile dokładnie ciąż usuwanych jest nielegalnie, ale może to być 150-200 tysięcy rocznie!!! 150-200 tysięcy kobiet!!! Wiele z nich trafia na przyzwoitych lekarzy, płaci grubą kasę w wypasionych klinikach, ale niestety niektórych na to nie stać i trafiają w ręce przypadkowych rzeźników.

W obronie życia tych kobiet (których ciąża nie kwalifikuje się do ustawowej terminacji, ale którym wcale nie marzyło się, aby zostać matkami) również należy stanąć. Żeby miały prawo do podejmowania tak ważnych decyzji dotyczących ich życia. ICH ŻYCIA i według ICH SUMIEŃ.

Rozmowy o aborcji zawsze są trudne, chodzi w końcu o to, czy ktoś się urodzi, czy nie, ale czy zmuszanie kobiet do rodzenia dzieci chorych, pochodzących z gwałtu albo po prostu niechcianych (kiedy zawiodą metody antykoncepcyjne) jest dobrym pomysłem?

Czy piętnastoletnie dziewczyny powinny rodzić dzieci? Oczywiście nie powinny jeszcze uprawiać seksu, ale nie bądźmy śmieszni, wierząc, że przestaną. Tu można byłoby zacząć dyskusję o tym, że powinny być tak wyedukowane seksualnie, żeby nie wierzyć swojemu rówieśnikowi, że nic się nie stanie, że on zdąży wyjść przed wytryskiem, powinny dać mu w łeb, jeśli powie, że z gumą to on nie chce i jak ona mu nie da, to znajdzie sobie inną.

Powinny mieć wpojone przez rodziców poczucie własnej wartości, a przez szkołę dużą wiedzę na temat swojej seksualności, możności i chłopięcej „niemożności uważania”. Ale jeśli coś im jednak nie wyjdzie (prezerwatywa pęknie, zapomniana tabletka nie zadziała) nie zmuszajmy ich do skrajnej odpowiedzialności, porozmawiajmy, dajmy jakiś wybór, jakąś alternatywę, nie zmuszajmy ich do urodzenia dziecka, którym zająć się jeszcze nie potrafią, które znienawidzą za zmarnowane szanse, utraconą młodość. Dobrze byłoby, gdyby ustawa gwarantowała wybór dzieciom i ich rodzicom.

W kontekście usuwania ciąży zawsze mówi się tyle o moralności, ale czy zmuszanie kobiet do rodzenia, wbrew nim samym, jest moralne?

„Aborcja w obronie życia” jest hasłem zasmucająco prawdziwym i przerażająco koniecznym, bo rządzący dają sobie prawo do bycia sumieniem narodu, odbierając nam nasze razem z prawem do decydowania, a życie bezkształtnego płodu stawiając wysoko ponad naszym.

design & theme: www.bazingadesigns.com