Pawlaczyk: Ty bądź sprzątaczem, ja będę programistką!

Jestem studentką, szukam pracy. CV mam niepuste, trochę pracowałam. To tu, to tam. Szukam więc nie czegokolwiek, a czegoś bardzo konkretnego, czegoś w zawodzie. Czegoś przy biurku i przy płodnej klawiaturze. Czego by jednak o mnie nie mówić, jedno jest pewne. Jestem studentką i szukam pracy. 

Jest nas tysiące. Tysiące studentów i studentek z dużych aglomeracji szturmuje różnorakie portale, na których znaleźć można szeroki wachlarz ofert najrozmaitszych. Dla młodych i dla starszych. Dla absolwentów, dla studentów, dla ludzi z doświadczeniem i fachem nie w jednej, a w obu rękach. Weszłam i wsiąkłam. Prócz ofert znalazłam seksizm i dyskryminację.

Oferty pracy podzielić można na dwie grupy. 

Pierwsza grupa to oferty dla wszystkich. W tytułach pracodawca zaznacza, że zgłaszać się mogą studenci i studentki. Płeć dowolna. Ważne, by inne warunki zostały spełnione. Możemy zostać telemarketerem i telemarketerką, możemy zostać konsultantem i konsultantką, możemy kelnerować.

Drugą grupę stanowią oferty, których odbiorca jest jasno określony. Musisz być kobietą, by móc się do mnie zgłosić. Powinieneś być mężczyzną, by zdobyć to stanowisko. 

W głowie zapala się czerwona lampka. Jakiż to zawód wymaga określonej płci? Cóż ja, studentka, będę mogła wykonywać lepiej niż kolega z tego samego kierunku? 

Otóż mogę na ten przykład sprzątać. Prywatne domy lub duże firmy, nieistotne. Mogę sprzątać, to jest w mojej mocy i moim zasięgu. Poszukujemy studentki do sprzątania. Nie osoby, nie człowieka, nie kogokolwiek. Konkretnie studentki. Konkluzja jest oczywista: wagina i drogi rodne dodatnio wpływają na umiejętność sprawnego ścierania kurzów.

Dalej nie jest lepiej. Pracodawcy widzą także korelację płci i umiejętności błyskawicznego kasowania produktów w sklepie. Z tej przyczyny poszukują studentki do pracy w sklepie, chętnie zatrudnią studentkę na kasę. 

Czy jest coś złego w pracy w charakterze sprzedawczyni lub sprzątaczki? Ależ nie. Pytam tylko, dlaczego na owej kasie i przy tej ścierce pożądana jest osoba płci żeńskiej, a nie jakakolwiek osoba, która byłaby chętna do podjęcia takiego zatrudnienia. Zastanawiam się jedynie, dlaczego czyjaś płeć okazuje się jednym z czynników decydujących o zatrudnieniu bądź niezatrudnieniu.

Długo by pisać o asystentkach, recepcjonistkach, sekretarkach i pomocnicach. Wszystkie te posady z góry rezerwuje się dla Pań, które przecież, poza płcią określoną już w samym tytule, naturalnie nie zostają uposażone w jakieś tajemnicze i cudowne cechy, które ułatwiają sprawniejsze wykonywanie poleceń i zadań.

Panowie nie mają łatwo, jeśli chodzi o znalezienie dorywczej pracy, dzięki której można dorobić i nabyć doświadczenie. Okazuje się, że oferty kierowane docelowo do Panów, charakteryzują się wysokimi wymaganiami. Pracodawcy poszukują programistów, grafików, baristów. Chcą ludzi z wykształceniem, umiejętnościami, doświadczeniem. 

I znów, czy jest cokolwiek złego w byciu programistą? Ależ nie, sądziłam jedynie, że programistą może zostać każdy, co w efekcie równa się temu, że spotkać można i programistki. Zdaje się jednak, że to właśnie mężczyznom przypisuje się zawody wymagające wysokiej specjalizacji, szczególnie te z dziedzin ścisłych.

Można jednak zaryzykować optymistyczne spojrzenie na sprawę i stwierdzić, że pracodawca określił jedynie, jakie stanowisko może obsadzić, a użył jednej formy skrótowo, ot tak. Bo chciał, bo zależało mu na czasie, bo nie widział potrzeby, by napisać programistę/programistkę. I dobrze, można się na to zgodzić, ale wciąż pozostaje niepokojąca kwestia przeznaczania kobietom zawodów o niskim prestiżu społecznym. Nawet, jeśli okaże się, że w ogłoszeniu grafika zatrudnię nie ma krzty seksizmu, to jednak nie sposób zignorować pań do sprzątania biura. 

Można by pomyśleć, że prace studenckie nie będą obarczane tego rodzaju dyskryminacją. Najczęściej są to przecież zajęcia tymczasowe, obarczone dużą rotacją pracowniczą. Takim zjawiskom sprzyjają umowy, które zawiera się ze studentami przy ich zatrudnianiu. Specyfika zleceniówek sprawia, że pracownik siłą rzeczy jest tymczasowy, a jego zwolnienie i wymienienie nie sprawia pracodawcy większych trudności. Mimo to wciąż widać, że ogłoszeniodawcy boją się ryzykować i opuszczać dobrze znane manowce stereotypów. Kierując się protezami myślowymi, decydują się dedykować konkretne prace kobietom i ignorować fakt, że panie do sprzątania przecież studiują, rozwijają się i uczą w tym samym stopniu, co ich koledzy z roku. Piszą te same prace, chodzą na te same ćwiczenia, zdają te same egzaminy, a w końcu mają te same kwalifikacje.

A co jeśli to ja chcę być baristką, a mój kolega sprawdziłby się jako opiekun dla trzyletniego dziecka? Ach, tak, zapomniałam. Przecież to ten paskudny gender.

Aleksandra Pawlaczyk

design & theme: www.bazingadesigns.com