Susdorf: Gawiedzi nadwiślańskiej kilka słuw o papierzu (4)

Gawiedzi nadwiślańskiej kilka słuw o…” to projekt literacki (oparty na wykorzystaniu najczęściej anonimowych komentarzy zalewających internet) mający na celu przejęcie prawicowego języka nienawiści, śmiesznego, powtarzalnego, irracjonalnego, absurdalnego, i poprzez doprowadzenie go do aberracji – wywrócenie go, pokazanie jego miałkości i kliszowości. Choć można się zastanawiać, ile w tej literackiej dewiacji rzeczywistego języka i planów polskiej prawicy…

Proszę państwa, rzecz się stała niesłychana, ponieważ wszystkie (tzn. nie mniej, nie więcej jak wszystkie) cuda na kiju zostały potwierdzone, udowodnione, i w ramki oprawione!, od kiedy papież nasz (należy flamastrem podkreślić: nasz, a nie wasz) został świętym! Habemus santo! Choć od razu trzeba przyznać, że Jan Paweł II, nazywany potocznie Karolem Wojtyłą, świętym człowiekiem był od samego dziecięctwa: Jezus to przy nim ew. błogosł. mógłby zostać! Według jednej z ekstraordynaryjnie (co też jest przecież dowodem na jego świętość!) licznych biografii Wojtyła dużo mleka pił w wieku niemowlęcym, a maturę to zdał na szóstkę z koroną, ponadto jak prawdziwy męski święty jako młody bóg grał z chłopakami w piłkę (tzn. piłkę nożną), jeździł z chłopakami na nartach, założył z chłopakami teatr, jadał z chłopakami kremówki, pisał chłopakom poezję metafizyczną i z chłopakami studiował polonistykę, i z chłopakami był potem w seminarium, w końcu dla chłopaków został później księdzem dodać biskupem dodać metropolitą dodać kardynałem dodać papieżem równa się świętym! No i przede wszystkim, ale to przede wszystkim: nigdy nie tknął nawet kijem od miotły żadnej kobiety, co jest, bezwzględnie, najważniejszym wyznacznikiem świętości na tym świecie, chyba powtarzać nie muszę. Wszyscy uczniowie szkół podstawowych o tym wiedzą, tak samo jak o tym, że Karol Wojtyła, nie bez kozery zwany papieżem młodych (sic! i NIP!), świętym człowiekiem był tak za życia jak i w życiu przed życiem. Już pani katechetka na poły z księdzem to dzieciakom takimi dowodami udowodnili, że do końca życia będą o tym pamiętać! I na pewno popamiętają, jeżeli choć na chwilę o tym zapomną!

papiez2Ilustracja: Dorota Świderska

Chociaż z drugiej strony (bo każdy kij ma dwa końce!) papież był bardzo skromnym świętym: za życia zrezygnował z papieskiej lektyki, nie nosił także tej takiej zdobnej trzydiademowej tiary, a śmigłowcem kazał się tylko raz w tygodniu do Biedronki na zakupy wozić, na co dzień natomiast jak najzwyklejszy chleb powszedni w takim dziwnym akwarium jeździł, tj. samochodzie nazwanym od jego imienia papamobile, poza tym – to także udowodniono –  raz widziano go nawet w środku komunikacji miejskiej typu szybowiec. Otrzymał również tytuł turysty tysiąclecia, bo zwiedził wszystkie niemal kraje rozwijające się, włączając Antarktydę, a takim wielkim chrystianizatorem był i tak słowo Boże głosił, że nawet na Słońce prawie wyruszył z krucjatą, ale było tam za gorąco – nawet jak na świętego. To w każdym razie oficjalne wyjaśnienie.

Poza tym Karol Paweł II podarował Polsce ogromny dar, tzn. odnowił oblicze ziemi, tej ziemi, czyt. przywrócił jej chrześcijaństwo po okresie tfu!komunistycznym, i w ten sposób matka Polska na powrót stała się marką pod tytułem „Chrystus narodów” oraz „chrześcijańskie przedmurze and zadzidzie Europy”. JPII, w skrócie „nasz papież”, dokonał tego cudu wyzwolenia dzięki tzw. konkordatowi (pol. hołd lenny). W 1993 roku, w cztery lata po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, odbył się ślub Polski z Watykanem (John Paul II bless God!). Dzięki temu od tamtej pory Polacy swobodnie mogą płacić żołd ojcu Watykanowi i ojcu w Watykanie, a także nareszcie obowiązkowo uczyć się o nich na lekcjach w szkole: lekcjach prowadzonych przez rycerzy Boga (pot. księży) i żołnierki Chrystusa (posp. katechetki). Także maturę będzie można z chrześcijaństwa w Polsce zdawać i FCE sobie zrobić, a od przyszłego roku, żeby dostać się na studia, zdawać trzeba będzie obowiązkowy egzamin Certificate of Proficiency in Christianity. Zatem do nauki, Polacy, jeżeli nie uwierzycie w Boga, to na pewno się go tutaj nauczycie!

Oj, święty papież jaśniejszą świeci gwiazdą niż niejedna gwiazda… Powstało już przecież naprawdę wiele portali internetowych na jego temat. Naprawdę. I filmów hagiograficznych, o przepraszam!, biograficznych o nim się kreci i jak to dobrze, że na poczcie można tyle biografii Karola Wojtyły dostać, a każda inna i każdą chce się mieć w domu nad kominkiem, jeżeli się ma kominek, jeśli nie, to choćby nad kaloryferem, większej różnicy tu nie dostrzegam. W sprzedaży są również peruki z włosów papieża (skrzętnie przechowywanych przez jego prywatnego fryzjera), oryginalne papieskie paznokcie obgryzione przez samego właściciela (idealne jako wykałaczki!) oraz abażury z ludzkiej skóry z wizerunkiem JPII! Można sobie też zrobić zdjęcie ze sztucznym papieżem, do wyboru (w zależności od ceny) – wykonanym z kartonu, styropianu lub zużytych opon.

A kiedy papież, tj. papież Polak, jak prawdziwy święty umarł i był ten jego święty pogrzeb, co ziemia przyoblekła wtedy na siebie heban kiru, słońce zgasło, głuchym zaległy miód z uszu powypadał, a chłopaki z Legii i Polonii ramię w ramię się w ramiona sobie wypłakiwali, skandując czule hasła „pojednanie dla papieża!” oraz „zgoda miedzy klubami!”, to wtedy, pamiętacie na pewno państwo, taka książka się tam w Rzymie przed papieską trumną otworzyła, czy tam otwarła, i kartki powywracała, i rozwarła się na takiej stronie, ale na takiej stronie, że wszyscy już wiedzieli – on świętym będzie! I co na to powiecie, przez szatana chędożeni ateiści?! Świętym nasz Karol został! Cud!, do cholery, cud czy nie cud!? Wreszcie uwierzycie w Boga czy trzeba was do tego przymusić?

A tak postscriptum notabene nawiasem mówiąc zupełnie, to dobrze, że ten kolaborujący ze Szwabami Benedykt XVI, krypt. Joseph Ratzinger, przeszedł na papieską emeryturę (Bóg wysłuchał próśb Polaków!), bo chyba tylko ten nowy Franciszek będzie w stanie połączyć węzłem małżeńskim Watykan z Argentyną, tą lewacką córą Koryntu, która tak naprawdę w skrytości tylko czeka na męska rękę, która wydzieli jej parę klapsów moralności: jak każda kobieta jest sadomasochistyczna (co udowodnił co najmniej jeden z męskich naukowców pod pseud. Zygmunt Freud) i potrzebuje twardej ręki (wulg. konkordat), która nią pokieruje. A kto da jej twardszą rękę niż Big Daddy, niż mężczyzna, niż papież, niż po prostu Bóg Ojciec w jednej osobie z pozostałymi dwiema: synem i jego duchem? Hm?

PODM. LIR.: A ja się szanownych państwa pytam, czy ta nowa dwudziestopięcioletnia watykanizacja Polski to naprawdę katecheza czy po prostu… czy po prostu gr.katechreza?

Marek Susdorf – rocznik 1985, studiował slawistykę na Uniwersytecie Gdańskim i serbskim Uniwersytecie w Nowym Sadzie; z wyróżnieniem ukończył gender studies PAN; od kilku lat związany ze stołecznym środowiskiem teatralnym; autor feministycznego Dziennika znalezionego w piekarniku.

design & theme: www.bazingadesigns.com