Susdorf: Gawiedzi nadwiślańskiej kilka słuw o kultuże (5)

Gawiedzi nadwiślańskiej kilka słuw o…” to projekt literacki (oparty na wykorzystaniu najczęściej anonimowych komentarzy zalewających internet) mający na celu przejęcie prawicowego języka nienawiści, śmiesznego, powtarzalnego, irracjonalnego, absurdalnego, i poprzez doprowadzenie go do aberracji – wywrócenie go, pokazanie jego miałkości i kliszowości. Choć można się zastanawiać, ile w tej literackiej dewiacji rzeczywistego języka i planów polskiej prawicy…

kupuje

Chcielibyśmy tylko zauważyć, do czego mamy (jako ludzie, tj. mężczyźni) święte jak Jan Paweł II prawo, że źle się dzieje z kulturą w państwie Polan, naprawdę, no mamy nadzieje, że się z nami państwo zgodzą, jeśli nie to wpierdol. Bo czy wszyscy państwo tak jak my zauważyli, że coś tu jest nie tak, że coś tu śmierdzi: coś czyli po prostu cała polska kultura śmierdzi zgniłym jajem?, kolorowy Zachód podrzuca nam tu kukułcze zgniłe jajo do naszego kraju i śmieje się, że czuć aż na antypodach! Co najmniej jakby ktoś bąka puścił. Albo jakby się jakiś trup polskiej kultury w szafie Europy rozkładał. Nikt tu nie kłamie, a na pewno nie przesadza, chyba że państwo. Talmudycznym czosnkiem jedzie nasza sarmacka kultura, tak czy nie? Odpowiedź jest prosta i zaczyna się na literę „t” jak „Tora”! Wiadomo, kto za tym stoi, wymieniać nie trzeba, ale to zrobimy, do usług: żydzi, masoni and komuniści. Cały monopol polskiej kultury został w Polsce niekulturalnie zmonopolizowany przez niepolskie siły, wiec pytamy się: jakim filarem może być dla polskiego narodu taka kultura, która wcale nie jest polska?

No w każdym razie chcielibyśmy tym samym po prostu nawiązać do ostatniej afery na tym sabacie na Malcie w Poznaniu, kiedy chciano wystawić to dziwne przedstawienie nazywane potocznie „Golgota Picnic” oraz do cudownie objawionego zerwania spektaklu pod pseud. „Do Damaszku” w Narodowym (sic!) Starym (VIP!) Teatrze w Krakowie w roku ubiegłym. Nigdy tego nie zrozumiemy, niech ktoś nam to łaskawie wytłumaczy, po co takie przedstawienia? No po co one komu, słuchamy. Żeby jakieś jasełka albo przedstawienie Męki Pańskiej – to rozumiemy, to kotlet zawsze do odgrzania, zawsze bardzo zjadliwy i niskokaloryczny, jak ciało Chrystusa na mszy świętej: można je przecież połykać codziennie i zawsze mało, i zawsze jest się nienażartym. Tak się powinna nasza polska dusza karmić polska sztuką, żeby jej się obce zarodki tam w środku nie zagnieżdżały, bo wiadomo, aborcja (lit. mordowanie dzieci) u nas zakazana, wiec niech lepiej artyści uważają, z kim płodzą swoje dzieci, tj. (s)twory, i lepiej, żeby robili to z duchowieństwem. No naprawdę nie potrzebujemy tu szatańskich spektakli. Co za dużo szatana w życiu, to naprawdę niezdrowo, zgodzą się państwo z tą wyżej postawioną tezą.

A przecież to oczywiste, że Polsce potrzeba polskich artystów, polskich pisarzy i polskich reżyserów! To jasne jak dwie Polski dodać dwie Polski równa się cztery pokraśniałe od polskiej krzepy Polski, czego i państwu życzymy. Natomiast cała niepolska reszta jest w takim polskim kraju jak Polska zupełnie niepotrzebna. Wszyscy artyści to prostytutki, wiadomo, ale Polacy wolą tylko polskie kobiety, co daje prostą konkluzję – Polacy potrzebują polskich artystów, a nie żadnych innych, nie żadnych farbowanych czy też przeszmuglowanych, po prostu: artystów polskich do szóstego pokolenia wstecz. My też przecież mamy swoich Batmanów i Supermanów pod nazwą Kordian, Konrad oraz pan Tadeusz. Dobre, bo polskie! Powiesić pindla na krzyżu każda Nieznalska potrafi i czy to jest sztuka, pytamy się. Czy to ma coś wspólnego ze sztuką, żądamy odpowiedzi! Chyba ktoś nie wie, co to sztuka, jeśli sądzi, że fiut na krzyżu to jest dzieło! Ew. dzieło made by szatan, z tym się zgodzimy. Każdy krytyk sztuki, tzn. mężczyzna, to przyzna. A co proponujemy w zamian to dobrą kulturę polską oraz następujące polskie towary eksportowe: Matejkę, polskie dewocjonalia i polskie biusty polskich Polek, dla każdego obcokrajowca do podotykania za 5 złotych polskich od obmacania. My mamy na myśli dobrą polską kulturę, a „dobra” to wcale nie jest pojęcie względne, bo uwzględnia – kolejno odlicz: dobro moralne i dobro wizualne. A dobro ma to do siebie, że przecież zawsze jest silniejsze od zła, podobnie jest z prawdą, która zawsze zwycięży z kłamstwem, choćby używała nie wiem jakiej broni, obojętnie, arsenał do wyboru: od bomby atomowej przez palną aż do prostych, wydawałoby się, ale skutecznych: pięści, kastetu i pałki kibolskiej!

Trzeba ratować polska kulturę przed szatańskim draństwem i pohańbieniem! Pamiętajmy, ze antypolonizm i antyklerykalizm to grzech bardziej śmiertelny niż najbardziej śmiertelna choroba świata! I po co komu telewizja, lepiej sobie gloria.tv włączyć, wszystko zagwarantuje państwu Kościół, prawie za darmo (ale na kredyt) przybędzie z każdą pomocą i telewizją Trwam na ustach, tak żebyście trwali przy Kościele i ustawili swoje stałe przelewy pod wskazane konto, bo, przepraszamy, ale Kościół tez musi jeść, a wpierdalać mortadelę i parówki przez całe życie wieczne to nudno, zresztą nie wypada, jakaś szyneczka raz do roku i krewetki w Wielki Piątek to nic zdrożnego, żaden grzech!

A kto w ogóle pozwolił na to i kiedy się to stało, że teatr, ta sceniczna sodoma&gomora sp. jawna, poczęła szydzić z naszej religii, obrażać nasze polskie uczucia nie tylko religijne, lecz także wszystkie pozostałe?! No bardzo przepraszamy, ale w ogóle kto wymyślił teatr, skoro od zawsze mamy w Polsce Kościół?!

Niepojęte! Szatan sam chyba wynalazł wynalazek kina and teatru, które mają się stać alternatywą 4 dla mszy świętej, a wiadomo, przecież, że większego spektaklu od eucharystii nie uświadczy się tak łatwo (czyt. w ogóle!). Nie to chcieliśmy przez to powiedzieć, proszę nas opacznie nie zrozumieć. Co chcemy państwu uświadomić, to że teatr w Polsce jest reliktem komunizmu (wulg. miniona epoka), kiedy wymyślano rozrywki, by zniechęcić ludzi od chodzenia do kościoła. Kto przy zdrowych zmysłach pójdzie na jakiś zboczony spektakl, kiedy można wspólnie różaniec odmawiać? A kultura ma wychowywać, przyznacie, to jej przyczyna, cel i skutek (pol. raison d’etre), dlatego jako bożków należy młodzieży przedkładać jakichś odpowiednich idoli, jakieś odpowiednie wzorce, no umówmy się. No może nie nazwiemy tego od razu cenzurą, ale coś się powinno z tym wszystkim zrobić, tak jest. Na przykład taki Jan Paweł II, med. papież młodych, nie dość, że już święty, to jaka gwiazda!, taka, że ho, ho, tyle autografów rozdaje, i nawet po śmierci wciąż cuda czyni (państwo tak potrafią?), wodę w wino zamienia i Łazarzy wskrzesza z tak zwanych martwych. W latach ’90 był ikoną mody, stylu i światopoglądu, sławny prawie jak Jezus, a na pewno bardziej niż ten pedofil Michael Jackson i ta-kurwa-a-nie-kobieta księżna z niebożej łaski Dajana. To chyba wystarczające powody, żeby go nazwać drugim po Supermanie superbohaterem, in. supermężczyzną!

Pytacie jeszcze państwo, niby zupełnie przy okazji, o kobiety w kulturze, a my państwu odpowiadamy: bardzo niekulturalnie jest mieszać kobiety z takimi sprawami, one, kobiety, mają pachnieć i się swoim owłosieniem na nogach przejmować, to wystarczająco zajmujący problem, isn’t it? Gdyż kobiety zupełnie nie potrzebują kultury, niebywałe, prawda? Służy im, kobietom, tylko ew. kultura osobista oraz from time to time żywe kultury bakterii mlekowych – na sylwetkę i gen. po prostu na sranie, bądźmy szczerzy, szczerość to podstawa, zwłaszcza w tym kraju – mamy jej podobno tyle co jabłek. To tak samo jak z ciekawymi historiami na filmie albo w książce – wszystkie są tylko o chłopcach i mężczyznach: pełne fascynujących przygód i hasania, tyle tego, że aż miło! Kobieta to albo zaraz zostanie zgwałcona, albo wyjdzie za mąż i co w tym wszystkim ciekawego, pytamy się? Tyle tego, co nic!

Zatem, summa reasumując summarum, będziemy bronić polską kulturę przed Mongołami, komunistami, pedałami i chyba przede wszystkim przed kobietami, a już na pewno przede wszystkim będziemy jej bronić przed kulturą tzw. wyższą, która wcale nie jest wyższa, tylko ze właśnie jest niższa, bo pochodzi od szatana – można to sprawdzić na stronie internetowej dabeljudabeljudabelju dot bronicpolskie dot kom. I razem: zdrowaś Maryjo i jeszcze koronkę, Boże, coś Polskę, marsz, marsz, Dąbrowski nie będzie dzieci nam germanił! Nie rzucim ziemi skąd nasz ród, możemy ewentualnie rzucić ziemią, czyt. kamieniem, w ołtarze waszych świątyń – czyli w sceny waszych teatrów, które stołami ofiarnymi się dla szatana stają. Weźcie się opamiętajcie, bo przyjdzie diabeł i was zje za te wszystkie grzechu i tfu!golizny, którymi karmicie publiczność oraz ich dzieci do lat dwóch i pół!, a pora, żeby kościół i do teatru wreszcie wszedł – jeśli sobie nie poradzi, to stadion mu dopomoże, tak nam dopomóż bóg i nasi bracia z innych piłkarskich klubów! Uzdrowimy tę kulturę polską / krzyżem i pałką kibolską! Zatem powstańcie, katolicy tej ziemi, z poezja smoleńską na ustach!, i razem, do hymnu: The more catholic the better, trzy razy Amen!

PODM. LIR.: Mamy cenzurę w kulturze. Gorsze jednak, że mamy kulturę w cenzurze! A najgorsze z najgorszych jest jednak to, że nie da się jasno określić, gdzie u nas kultura, a gdzie cenzura. Co znaczy ni mniej, ni więcej, że w systemie sama kultura równa się po prostu cenzura. Proszę o tym pomyśleć. Czyja kosa, zważą państwo, pierwsza, tego miedza szersza, a bogatemu to się nawet byk ocieli. Bardzo proszę, proszę sobie w ogóle w cieleniu się nie przeszkadzać, na zdrowie, nie mam zamiaru być państwu kulą u kopyta! Co dobrego to generalnie nie ja, proszę sobie zapamiętać!

Marek Susdorf – rocznik 1985, studiował slawistykę na Uniwersytecie Gdańskim i serbskim Uniwersytecie w Nowym Sadzie; z wyróżnieniem ukończył gender studies PAN; od kilku lat związany ze stołecznym środowiskiem teatralnym; autor feministycznego „Dziennika znalezionego w piekarniku”.

design & theme: www.bazingadesigns.com