Studentki przeciw spotkaniu z Polańskim. Odpowiedź rektora: spotkanie się odbędzie, to nasz najwybitniejszy absolwent
Maja Staśko
Studentki i studenci protestują przeciw spotkaniu z Polańskim: wśród nas też są osoby z doświadczeniem przemocy. Rektor: „ludzkie życie jest skomplikowanym, pulsującym zjawiskiem, które wymaga uważności i szacunku”, czyli spotkanie się odbędzie.
W piątek i sobotę Roman Polański ma być gościem Forum Kina Europejskiego Cinergia. W sobotę miał mieć także spotkanie w Szkole Filmowej w Łodzi. Ale studenci tej szkoły napisali list otwarty, w którym sprzeciwili się stosowaniu podwójnych standardów dla osób uznanych i nierozpoznawalnych, oraz przemilczaniu przemocy seksualnej, tak jakby nie istniała lub nie miała znaczenia. Podkreślali, że „powaga tych oskarżeń oraz ich ilość sprawiają, że spotkanie z panem Polańskim na terenie Szkoły byłoby lekceważące wobec wszystkich osób, które doświadczyły przemocowych zachowań seksualnych”. I dodali: „Takie osoby są również wśród nas, są częścią społeczności naszej Szkoły”.
Wydawałoby się, że w tym momencie najbardziej powinny nas interesować osoby, które doświadczyły przemocy – w liście wprost się ujawniają. Czy mają wsparcie? Czy można im jakoś pomóc? – to pytania, które po przeczytaniu takiego komunikatu powinny się z automatu pojawić.
Tymczasem w komentarzach pod listem możemy przeczytać, że studenci to idioci, że zazdroszczą Polańskiemu sukcesu, że niech najpierw sami tyle osiągną (zgwałcić kogoś?), a dopiero potem się wypowiadają, że są pruderyjni i na pewno nasłani przez PiS, a Polański to wizytówka Polski (przemoc seksualna jako wizytówka Polski, to naprawdę wiele wyjaśnia). I że jeśli coś im się nie podoba, to mogą nie przychodzić na wykład.
Czy to oznacza, że innym przemoc seksualna się podoba?
Nie niszczcie mu kariery
Szybko na ten list odpowiedział też rektor filmówki, prof. Mariusz Grzegorzek. Rektor zdecydował, że nie odwoła spotkania. Najpierw przedstawił wszystkie zasługi Romana Polańskiego – bo przecież zasługi reżyserskie magicznie kasują przemoc i popełnione przestępstwa. Podobnie jak w sądzie na oskarżenie „zgwałcił mnie” członkowie rodziny opowiadają o dobrych ocenach syna, a współpracownicy – że zawsze wykonywał swoje zadania na czas. Świetnie, gratulacje – tylko co to ma wspólnego z gwałtem?
Przestępstw nie dokonują tylko osoby ze złymi ocenami, które nie wykonują zadań na czas. Przestępstw nie dokonują tylko nieznani i nieuznani. Elegancko ubrany bogaty i doceniany pan także może być przestępcą. A nawet tym bezkarniej nim może być – bo gdy jakakolwiek osoba odważy się opowiedzieć o doświadczonej od niego krzywdzie, będzie musiała się zmierzyć z linczem doceniających go ludzi. Ludzi, którzy bez skrupułów będą przed nią roztaczać wybitne zasługi mężczyzny, sprawiając, że będzie się czuła jeszcze bardziej żałosna i nic nie warta. Będzie czuła, że to jej wina – że chce zniszczyć człowieka.
Dlaczego normalne konsekwencje działań, które czekają na każdego człowieka za przestępstwo, ujmuje się jako niszczenie życia, gdy mogą dotyczyć najbogatszych i najlepiej ustawionych?
„Sprawy niejednoznaczne i skomplikowane”
Dalej rektor w podniosłych słowach tłumaczy, że „ludzkie życie jest skomplikowanym, pulsującym zjawiskiem, które wymaga uważności i szacunku”. Pełna zgoda. Tylko czemu zawsze „skomplikowanym, pulsującym zjawiskiem, które wymaga uważności i szacunku” jest życie uznanych, stosujących przemoc mężczyzn? A co z życiem kobiet, które były przez nich krzywdzone? Które wreszcie odważyły się mówić? Czy ich życie nie jest „skomplikowanym, pulsującym zjawiskiem, które wymaga uważności i szacunku”?
„Nie do nas należy wydawanie wyroków w sprawach tak niejednoznacznych i skomplikowanych jak zarzuty ciążące na Romanie Polańskim” – tłumaczy dalej rektor. Tak, sprawy przemocy są niejednoznaczne i skomplikowane. Tylko dlaczego „niejednoznaczność” po raz kolejny oznacza jednoznaczne stawanie po stronie najsilniejszego? Dlaczego rektor nie weźmie sam swoich słów na serio zamiast robić sobie z nas wszystkich słabą bekę i dlaczego jednoznacznie zaprasza Polańskiego?
Naprawdę, niezaproszenie kogoś to nie jest wydanie wyroku. Zaproszenie na byłą uczelnię to nie prawo człowieka czy absolwenta. Prawem człowieka jest za to poczucie bezpieczeństwa. „My artyści powinniśmy to rozumieć szczególnie” – że zacytuję (już ostatni raz, obiecuję) rektora. Sztuka powinna się wiązać z wrażliwością na drugiego człowieka i empatią.
Rektor pisze też: „W pewnym sensie przeraża mnie ta nagła aktywność i epatowanie podnieconą, ciemną energią w obliczu atomizacji, anemizacji i twórczego kryzysu, które przerabiamy na co dzień”. Sprzeciw wobec przemocy i dawanie mu wyrazu jest dla niego „ciemną energią”.
Fakt, że wreszcie uwzględnia się relacje etyczne w sztuce – sztuce jako życiu i sztuce jako pracy – rzeczywiście wydaje się rewolucją. A dla niektórych w istocie może być „ciemną energią”.
#MeToo w Polsce
Czy Pan Rektor pomyślał chociaż przez chwilę, co czują kobiety, które odważyły się opowiedzieć o molestowaniu i gwałcie, gdy czytają jego słowa? Co czują osoby, które przyznały się w liście otwartym, że doświadczyły przemocy? To przecież olbrzymi akt odwagi. Ale i lęk, i niepewność. Potrzebują wsparcia, solidarności. A w odpowiedzi dostają w twarz. Wiedzą już, że władze uczelni mają ich i ich bezpieczeństwo głęboko w dupie, gdy akurat w pobliżu znajdzie się ktoś sławny.
Za każdym razem mnie to zastanawia: dlaczego łatwiej się solidaryzować i utożsamiać z docenianym człowiekiem, który jest oskarżony o przemoc, niż z kilkoma kobietami, które o tej przemocy opowiedziały? Chodzi o to, że każdy chciałby być kiedyś doceniany? A może o to, że przez lata w szkołach filmowych, na planach filmowych i teatrach przemoc była czymś zupełnie oczywistym, co dobitnie pokazała nam ostatnia sprawa Teatru Bagatela? Może ci wszyscy uznani mężczyźni perorujący o talencie i pulsujących zjawiskach po prostu się boją?
#MeToo związane ze środowiskiem aktorskim i filmowym dociera do Polski – najpierw aktorki z Teatru Bagatela przerwały milczenie, teraz studentki i studenci łódzkiej filmówki opowiadają, że także doświadczali przemocy i że nie zgadzają się na usprawiedliwianie przemocy pod zasłoną górnolotnych figur i formułek.
Jesteście super, macie nasze pełne wsparcie, jak zawsze. Jeśli chciałybyście opowiedzieć o przemocy, której doświadczyłyście, napiszcie do mnie: majakstasko@gmail.com. Niech oni nie czują się już dłużej bezkarni, a my bez wyjścia. Wychodzimy na scenę, patrzcie na nas.
#MeToo