„Studentki na ustnym rozkładają ręce albo nogi” – Edipresse wycofuje seksistowski poradnik po fali negatywnych komentarzy
Iga Dzieciuchowicz
Wydawnictwo Edipresse wydało „lajftsajlowy” poradnik dla młodzieży zatytułowany „Za hajs matki baluj”, w którym można znaleźć takie maksymy: „Faceci lubią dziewczyny, które grają na jakimś instrumencie. Wydaje im się wtedy, że na jego sprzęcie też dadzą sobie radę”, „Przystojniaka na imprezie nie wyrywa się tylko na ładne oczy. Musisz mieć także niezłe cycki”, „Superlaski ograniczają się tylko w jedzeniu, dlatego są super”. Do chłopców skierowano zaś takie porady: „Nie musisz rozumieć kobiet, wystarczy, że je zaliczasz” lub „Impreza z pianą to gwarancja, że bzykniesz wystrzałową laskę”. Książka inspirowana jest tekstami ze strony facebookowej „Za hajs matki baluj”, nie ma autorów, a redakcja wydawnictwa zaznaczyła, że nie ponosi odpowiedzialności za jej treść (sic!). Poradnik można było dostać w Empiku jeszcze dwa dni temu za 26,99 zł.
„Za hajs matki baluj” to fanpage na Facebooku, który obserwuje ponad 60 tys. osób – administrator profilu kilka dni temu pochwalił się nową książką, wydaną przez wydawnictwo Edipresse pod tym samym tytułem (redakcja zaznaczyła, że nie ponosi odpowiedzialności za treść, bo teksty inspirowane są stroną facebookową „Za hajs matki baluj”). Książka o podtytule „Fejm, melanż, fejs, snap, sztos” to forma albumu ze stockowymi zdjęciami młodych chłopaków, roznegliżowanych nastolatek wypinających pośladki w stringach i podpisami: „Na łowy najlepiej wybrać się w duecie. Król Melanżu pomyśli, że jesteście w dwupaku i od razu uderzy do was. Tylko wcześniej ustalcie, która jest w pakiecie, a która to gratis”. Jest też wizerunek kobiet w bikini, siedzących z rozstawionymi nogami z drinkiem w dłoni: „Studentki, które nie znają odpowiedzi na ustnym, rozkładają ręce albo nogi” lub „Bez krępacji kuś, odsłaniaj brzuch, pokazuj cycki, wypinaj tyłek, ale tylko wtedy, kiedy faktycznie masz się czym pochwalić”.
Książka miała też kilka pustych stron przeznczonych na notatki własne, na których nastolatek po przejrzeniu poradnika zapewne doszedłby do następujących wniosków: kobiety to towar do zaliczenia, celem życia jest bycie „Królem Melanżu”, a więc szybki seks i imprezy zakrapiane alkoholem, najważniejszą wartością dla dziewczyny jest jej wygląd, a eksponowanie intymnych części ciała sprawi, że szybciej zostanie „zaliczona”.
Trudno uwierzyć, że wydawnictwo w ogóle zdecydowało się na druk tego seksistowskiego poradnika wymyślonego dla pieniędzy przez anonimowego incela, a sieć Empik miała odwagę położyć to „dzieło” na swoich półkach.
Internauci i internautki potępili zarówno wydawnictwo, jak i sieć sklepów Empik, która zdecydowała się na sprzedaż książki. „To esencja naszego chorego świata”, „Edipresse wypuści każdy chłam dla pieniędzy”, „Takiego steku wymiocin trudno się spodziewać w księgarni”, „Empik, wspieracie coś obrzydliwego, moja noga już nie postanie w waszym sklepie” – to najbardziej łagodne komentarze.
Pod naciskiem setek negatywnych komentarzy Edipresse najpierw wystosowało kuriozalne oświadczenie, w którym redakcja przekonywała, że „książka ta nie jest poradnikiem edukacyjnym dla młodzieży, zaś teksty w niej zawarte nie są niczym nowym, a wręcz przeciwnie. Są wszędzie dostępne, zwłaszcza w naturalnym środowisku młodych ludzi, jakim jest internet (…) Jesteśmy zaskoczeni, choć z drugiej strony też zadowoleni, że książka o tak śladowym nakładzie wywołała dyskusję”. Mimo to kariera książki trwała dwa dni – kilka godzin po oświadczeniu wydawnictwa pojawił się kolejny post informujący, że książkę wycofano ze sprzedaży. Czego spodziewało się Edipresse? Żyły złota? Poradnik uwłacza obu płciom, legitymizuje kulturę gwałtu, jest przekazem szkodliwym społecznie i promującym niebezpieczne zachowania – reakcja czytelników i czytelniczek pokazała dobitnie, że na tym się nie zarabia, a można wiele stracić. Niech wydawnictwo i sieć Empik dobrze odrobią tę lekcję.