Stompor: Łódź się budzi i protestuje!

Grzegorz Stompor

W pierwszą niedzielę października ulicami Łodzi przeszedł marsz w obronie praw kobiet, zorganizowany przez Łódzkie Dziewuchy Dziewuchom oraz Łódzki KOD. O godzinie 14. zebrały_liśmy się u wylotu Piotrkowskiej, po czym, po przemówieniach i informacjach organizacyjnych, przeszły_liśmy wolnym krokiem na Plac Wolności, skandując hasła, machając flagami, wyrażając swój sprzeciw wobec prób zaostrzenia ustawy aborcyjnej i nazywania kompromisem rozwiązań narzuconych odgórnie. I w tym, że demonstracja przeszła łódzkimi ulicami nie byłoby nic dziwnego, gdyby nie fakt, że w marszu wzięło udział około 8-10 tysięcy kobiet i mężczyzn.

14585344_10154004029402549_294594317_nfot. Tomasz Ogrodowczyk

To największa demonstracja w tym mieście od czasu strajku włókniarek w 1971 roku! To demonstracja, która udowadnia, że kobiety doskonale potrafią się zorganizować i walczyć o swoje prawa. To demonstracja, która pokazuje, że poziom wkurzenia, goryczy i rozczarowania przekroczył już wszelkie granice i że kobiecego marszu po coś, co im się najzwyczajniej w świecie należy, nie da się już zatrzymać. Wreszcie, demonstracja ta pokazuje, że nie tylko Warszawa potrafi protestować, że poza stolicą – w co nigdy nie należało wątpić – mieszkają ludzie w równym stopniu świadomi swoich praw. Można by tu postawić zarzut, że przecież Łódź to ogromne miasto, ale na proteście pojawiło się bardzo wiele kobiet z ościennych miejscowości.

Należy więc powtórzyć tym, którzy stolicę stawiają w centrum wszechświata, że poziom świadomości niekoniecznie zależy od miejsca zamieszkania.

Warto tu jeszcze zaznaczyć, że do podłódzkich miast informacje o planowanym wydarzeniu dotarły chociażby za pomocą lokalnej telewizji (o wysokiej oglądalności) oraz flashmoba – odbył się on w Konstantynowie Łódzkim, gdzie dziewczyny ubrane na czarno i wyposażone w wieszaki usiłowały zwrócić uwagę miejscowych mieszkanek i mieszkańców na konieczność natychmiastowego i radykalnego działania na rzecz dostępu do aborcji, ale też edukacji seksualnej i antykoncepcji. Wsparcie mniejszych ośrodków miejskich i wsi jest obowiązkiem mieszkanek i mieszkańców dużych aglomeracji – jeśli chcemy pomóc tym, które nierzadko znajdują się w sytuacji dramatycznej, znacznie gorszej od sytuacji kobiet w dużych miastach, oraz żeby raz na zawsze przełamać monopol kościoła i konserwatywnych lokalnych polityków i polityczek.

Wracając do marszu, gdy dochodziły_liśmy już do Placu Wolności, ze znajomymi uczestniczkami demonstracji obejrzeli_łyśmy się za siebie: końca tłumu nie było widać, ludzie wypełniali całą długość ulicy Piotrkowskiej! Zatkało nas ze wzruszenia. Zatkało również organizatorki, które spodziewały się co najmniej o połowę mniejszego zgromadzenia.

Po zakończeniu marszu rozmawiałem z Katarzyną Knapik, jedną z organizatorek wydarzenia. Moja rozmówczyni poinformowała mnie, że pomysł przejścia ulicami Łodzi pojawił się miesiąc temu, ale realne działania rozpoczęły się w drugiej połowie września. Okazuje się, że zapał i pomoc wzajemna mogą przynieść zdumiewające efekty, mimo działania pod presją czasu. A pomoc wzajemna ma tu również ogromne znaczenie: Dziewuchy Dziewuchom zajmowały się propagowaniem wydarzenia, kontaktami z mediami, malowaniem transparentów i robieniem wianków, natomiast KOD odpowiedzialny był za logistyczną część działań oraz za przeszkolenie osób zgłaszających akces do straży manifestacji.

Pomoc wzajemna, polegająca na wymianie doświadczeń, bezinteresownym odciążaniu w nawale pracy, wspólnych burzach mózgów, i tym razem okazała się kluczowym punktem aktywizmu. Warto jeszcze dodać, że przy pracach organizacyjnych współdziałało w sumie około 50 osób, co jest pozytywnym zaskoczeniem, biorąc pod uwagę fakt, że z doświadczeń aktywistycznych wiadomo, że nierzadko na ostatniej prostej zostaje 5 osób – niedojadających, niedosypiających, działających na 10 frontach niczym robot. Dlatego też chcę wyrazić pełen szacunek dla organizatorek i wspierających je organizatorów, za niesamowitego ducha, za zapał i kreatywność, za to, że przejdą do historii jako te, które obudziły Łódź.

Łódź, borykająca się z wieloma problemami, wynikającymi w ogromnej mierze z bezmyślnej i barbarzyńskiej likwidacji przemysłu (zamiast wprowadzania innowacji i nowych technologii): bezrobociem, niskimi zarobkami, upadkiem drobnej przedsiębiorczości, kiepskim stanem tkanki mieszkaniowej, obudziła się i zaczęła protestować. Mam nadzieję, że przebudzenie z letargu nastąpiło na dobre, a mieszkanki i mieszkańcy tego miasta jeszcze nie raz pokażą, że słowo rewolucja jest organicznie z Łodzią związane.

design & theme: www.bazingadesigns.com