Słowa Bodnara – preludium do tego, co członkowie Platformy (nie)Obywatelskiej i (anty).Nowoczesnej zrobili podczas posiedzenia Sejmu

Karolina Gierszewska

10 stycznia 2018 roku cofnęłyśmy się w czasie. Dzień zaczął się trzęsieniem ziemi jak u Hitchcocka – Adam Bodnar, Rzecznik Praw Obywatelskich, błysnął uwagą, że prawo do aborcji nie jest prawem człowieka – potem, kiedy w Sejmie RP rozpoczęły się obrady, było już tylko lepiej.

fot. Agata Kubis

Kiedy Barbara Nowacka prezentowała inicjatywę obywatelską “Ratujmy Kobiety”, na sali sejmowej siedziało zaledwie kilka osób. Parlamentarzystki i parlamentarzyści w większości wybrali się na wspólną przerwę właśnie wtedy, kiedy reprezentantka komitetu społecznego przedstawiała propozycję, z którą zgodziło się prawie pół miliona obywatelek i obywateli kraju. Kolejny wstrząs nastąpił podczas głosowania nad projektem, kiedy “liberalna” Platforma Obywatelska oraz “nowoczesna” partii założonej przez Ryszarda Petru zdecydowały się na opuszczenie sali sejmowej podczas głosowania. Wisienką na torcie zostało 58 posłanek i posłów Prawa i Sprawiedliwości, głosując za przesunięciem projektu liberalizującego prawo aborcyjne do dalszych prac komisji sejmowej.

Zacznijmy od Adama Bodnara. Rzecznik Praw Obywatelskich od dłuższego czasu ma poważne powody do niepokoju – obecny rząd stopniowo zmniejsza jego biuro obcinając fundusze, zmuszając do zatrudniania mniejszej liczby pracowniczek i pracowników, przy jednoczesnej wzmożonej pracy; mimo ogromu zastrzeżeń wobec obecnego obozu rządzącego w jednym należy oddać mu – o ironio! – sprawiedliwość: rządy Prawa i Sprawiedliwości w widoczny sposób przyczyniły się do zwiększenia świadomości obywatelskiej w Polsce. Bodnar musi zdawać sobie sprawę, że jego stanowisko znajduje się pod ideologicznym obstrzałem dobrej zmiany, dlatego też w dniu głosowania nad dwiema inicjatywami obywatelskimi dotyczącymi aborcji postanowił wygłosić nie tylko błyskotliwą, ale też dość absurdalną (mamy rok 2018!) mądrość, jakoby prawo do samostanowienia i podejmowania decyzji o swoim życiu i ciele nie należało do praw człowieka. Nietrudno zauważyć, że takie poglądy są po linii tych członków partii, którym zdarza się słyszeć krzyczące zarodki.

Słowa Bodnara były zaledwie preludium do tego, co członkowie Platformy (nie)Obywatelskiej i (anty).Nowoczesnej zrobili podczas posiedzenia Sejmu.

Wyjście z sali obrad podczas czytania projektu ustawy było zignorowaniem głosów niemal pół miliona Polek i Polaków, którzy podpisali się na listach inicjatywy Barbary Nowackiej. Jednak zarówno słowa Rzecznika Praw Obywatelskich, jak i zachowanie posłów i posłanek podczas głosowania jest elementem obrzydliwej, nieetycznej i zwyczajnie nieludzkiej gry politycznej, w którą polscy politycy i polityczki grają od 25 lat.

25 lat. Tyle przez polską scenę polityczną, polskie media i polską opinię publiczną przewija się temat praw reprodukcyjnych. 7 stycznia 1993 roku, wprowadzono zakaz aborcji w Polsce. Zakaz zwany kompromisem lub też ustawą o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży. 

Współczesna debata na temat dopuszczalności aborcji osadza się pomiędzy podejściem twórczyń projektu “Ratujmy kobiety” – który poza liberalizacją prawa do wykonania zabiegu przerwania ciąży, kładzie nacisk na upowszechnienie edukacji seksualnej oraz badań prenatalnych oraz rozszerzenie dostępności antykoncepcji – oraz poglądami Kai Godek i stowarzyszenia Ordo Iuris wyrażonymi w projekcie “Zatrzymaj aborcję”, którego głównym celem jest uniemożliwienie przerwania ciąży, w której wykryto wady rozwojowe, a także ciąży powstałej w wyniku gwałtu.

Tymczasem realną stawką nie jest żaden polityczny wpływ, władza ani ideologia, tylko nasze życie. Moje, twoje, naszych sióstr i przyjaciółek, waszych przyszłych córek. To my będziemy płacić cenę za bezmyślne wypowiedzi Rzecznika Praw Obywatelskich, za idiotyczne zachowanie posłów i posłanek w sejmowych ławach oraz za ideologiczne zaczadzenie twórców ustaw ograniczających nasze prawo do podejmowania decyzji.

Dzisiaj jesteśmy odprawiane z kwitkiem, jeśli nie zrobimy porządnego researchu przed pójściem do ginekologa w darmowej, państwowej przychodni; jeśli udało nam się zdobyć receptę na środki antykoncepcyjne, musimy liczyć się z tym, że w aptece można nam odmówić sprzedaży zarówno tradycyjnych tabletek, jak i antykoncepcji awaryjnej. Dzisiaj kobiety na porodówkach w państwowych szpitalach rodzą bez znieczulenia, ponieważ pomysł refundowania znieczulenia przy porodzie zdaniem konserwatywnego skrzydła ideologicznego partii rządzącej jest zbędne, a kobieta w bólach rodzić powinna, jako rzecze książka sprzed dwóch tysięcy lat. Wreszcie, dzisiaj praktycznie nie istnieje edukacja seksualna, która jest podstawą świadomego rodzicielstwa.

Projekt “Zatrzymać aborcję” został na razie skierowany do prac komisji, więc istnieje nadzieja, że utonie tam przynajmniej do końca kadencji, należy jednak pamiętać, ze zarówno Ordo Iuris, jak i Kaja Godek sprawę traktują priorytetowo, czytany 10. stycznia projekt był kolejnym ograniczającym nam prawo do samodzielnego podejmowania decyzji o naszym życiu. Jeśli ich zapał nie ostygnie nie można wykluczyć, że kiedy w przyszłości przed twoją siostrą stanie perspektywa urodzenia dziecka ze śmiertelną wadą, życie twojej córki będzie zagrożone z powodu nieplanowanej ciąży, a ty zostaniesz zgwałcona i zajdziesz w ciążę, nie będzie innej możliwości – będziecie zmuszone urodzić nawet za cenę życia. Bo “cena życia” to nie tylko perspektywa jego utraty, ale również spędzenia go przy łóżku nieuleczalnie chorego dziecka lub na wychowywaniu dziecka oprawcy.

Wymaganie, by każda z nas w obliczu niechcianej bądź zagrożonej ciąży, ryzykowała własne życie i rodziła, jest nieetyczne i nieludzkie. Jednak jeszcze bardziej nieetyczne i nieludzkie jest prowadzenie politycznej rozgrywki kosztem naszych planów, naszej przyszłości i naszego życia. Zwłaszcza, że prawo do wykonania aborcji nikogo do niej nie zmusza, w przeciwieństwie do zakazu, który nie pozostawia żadnego, legalnego, wyboru. Zasada jest bardzo prosta: nie chcesz aborcji? To jej sobie nie rób. Moje życie nie jest polem walki politycznej.

design & theme: www.bazingadesigns.com