Siwińska: Technologia – moje miejsce

W moim domu zawsze były komputery. Minirobociki, dżojstiki i inne bajery. A to dlatego, że mój tata był redaktorem naczelnym pisma „Bajtek”, pierwszego pisma o komputerach, które zawojowało wyobraźnię pokolenia schyłku PRL-u.

11054570_10206486581551237_970698541_oWięc były komputery. Ale ja, niestety, byłam dziewczynką. Ode mnie nie oczekiwało się wiele w tym zakresie. Ot, że nie zepsuję. Nie zapcham plasteliną. Co innego od mojego starszego brata – Przemka.

Przemek od początku – zachęcany przez Tatę – wgryzł się w kodowanie. Szalał. Tworzył programy, grał w gry. Był w tym zresztą świetny. Ja z kolei stałam się uważną obserwatorką tych ewolucji. Siedziałam sobie cichutko obok i patrzyłam zafascynowana, czy jakiś zapis da spodziewany efekt. Fascynacja jednak, pozbawiona zachęty otoczenia – i wobec faktu, że komputer był jeden – pozostała platoniczna.

Nigdy nie poczułam, że technologia może być moim miejscem. I że mogę mieć wpływ na jej kształtowanie. Od tego był Przemek.

W bardzo wielu domach wciąż dzielimy dzieci według płci. Segregujemy w dostępie do technologii („Chłopiec musi mieć smartfona i szybki internet”.). Odmiennie stymulujemy do zainteresowania światem. Dajemy się zrobić w bambuko przemysłowi zabawkarskiemu, który różowe działy „kuchnia”, „bobas”, „kucyk Pony” przeznacza dla dziewczynek, a zabawki logiczne, naukowe i technologiczne – dla chłopców. Bo „dziewczynki przecież przepadają za różem”. (Serio? Tak same z siebie? Biologicznie uwarunkowane są na róż?) 

Potem „upupianie” dziewczynek jest kontynuowane. W szkole mówi im się, że nie są stworzone do matematyki i do fizyki, i że nie muszą się aż tak bardzo starać. Jako wzorów do naśladowania nigdy nie pokazuje im się inżynierek, hakerek czy naukowczyń. Bardzo niewiele dziewczynek wybiera studia techniczne i ścisłe – jeszcze mniej zostaje potem w nauce i w branży technologicznej.

I mimo że kobiety stanowią ponad połowę użytkowniczek_ów technologii w skali świata, ich wpływ na powstawanie nowych technologii jest przerażająco niewielki. W najbardziej innowacyjnych firmach kobiety zajmują około ok. 15% merytorycznych stanowisk. Jeszcze mniej na wyższych pozycjach decyzyjnych. Wśród CEOs (prezesów) nie ma ich prawie w ogóle. A przecież przyszłość wykluwa się w laboratoriach i inkubatorach dolin krzemowych tego świata. 

Nas tam nie ma. A jeżeli nawet próbujemy się przebić, często natrafiamy na seksizm i mizoginię. I, co gorsza, na brak wsparcia ze strony innych kobiet. Nie musi tak być. „Wszystkie jesteśmy u siebie” – tak brzmi hasło tegorocznej Manify. To strasznie ważne, żebyśmy w końcu zaczęły postrzegać przestrzeń technologii, nauki i rozwoju jako swoje miejsce. Wzięły głęboki oddech i zachwyciły się możliwościami, jakie ona stwarza. Osadziły się. Zbudowały potężny networking. Wzajemnie wspierały. Uruchomiły nasz potencjał. 

Bo tu możemy naprawdę wszystko!

Dziewczyny na politechniki! Dziewczyny do nauki! Dziewczyny do technologicznych start-upów! Do innowacji! Do ICT! 

Dziewczyny na prezeski firm definiujących kierunek, w jakim będzie rozwijał się świat!

dr Bianka Siwińska, Dziewczyny na Politechniki

 Tekst znajduje się w tegorocznej Gazecie Manifowej.

design & theme: www.bazingadesigns.com