Reakcja przeciwko feminizmowi ma utrzymać “męską sferę”

Ten prewencyjny atak przeciwko równouprawnieniu dokonywany jest przez prawicowy establishment, który chce pokazać, że kobiety jeszcze nie wygrały.

faludisusan

Susan Faludi: atak na prawa kobiet jest „zakodowany i praktykowany, rozproszony i zakamuflowany”. 

Mizoginia, tak jak ubóstwo, zawsze będzie nam towarzyszyć. Nie martwcie się, nie będę powtarzać numeru pt. „jak bardzo w porządku jest grożenie kobietom gwałtem przez Internet”. Czy dostatecznie w porządku? Trochę w porządku? Nie w porządku? Pokażcie mi swój tok rozumowania. Generalnie Twitter musi zadecydować czy jest platformą czy też wydawcą (odpowiedzialnym za prezentowane w nim treści). Ponieważ sprzedaje reklamy, nie ulega kwestii, iż  jest on czymś więcej niż tylko kanałem.

Wszystko to było przydatne w podkreślaniu wszystkich tych bzdur kierowanych w stronę kobiet. Nie oznacza to, że inni i inne nie są dyskryminowani/e ze względu na swoją rasę, religię czy seksualność. Nie jesteśmy szczególnymi ofiarami. Taka dyskryminacja ma zawsze jedną postać: będziesz zgwałcona/y czy okaleczona/y aż zamilkniesz. Nie dziwi mnie to, skoro pisałam już w erze przed Internetem. Byli wtedy wściekli ludzie, co więcej, mieli dostęp do znaczków i kopert. Przerażające.

Całe wieki temu Sharon Stone opisywała Hollywood w następujący sposób: Jeśli masz waginę i negatywne nastawienie, to w tym mieście jest to śmiertelna kombinacja.  Jedyną rzeczą, jaka zmieniła się od tamtej pory jest to, że teraz wszyscy żyjemy w tym mieście, zarówno offline jak i online. Tak więc nazwijmy po imieniu to, przeciwko czemu walczymy. Świadoma reakcja przeciwko wszystkiemu, co udało się osiągnąć kobietom.

Kiedy w 1991 r. Susan Faludi napisała „Backlash” („Reakcja”), książka była wprawdzie ciekawa, ale dokumentowała inną kulturę – USA. W Wielkiej Brytanii nie istniało na przykład żadne silne prawo religijne. W 1999 r. Faludi wydała „Stiffed”, gdzie pisała o tym, że mężczyźni również cierpią: źle opłacani i opuszczeni.

Znaczące jest to, iż stwierdziła ona, że sprzeciw anty-feministyczny pojawia się nie tam, gdzie kobiety osiągnęły już równouprawnienie, ale gdzie istnieje szansa, iż udałoby się je osiągnąć. Jest to „atak prewencyjny” i nawet jestem skłonna twierdzić, że trwa on od ostatnich pięciu lat. To dziwne mówić o tego typu reakcjach, kiedy dopiero co byłyśmy/-liśmy świadkami kilku udanych kampanii feministycznych, ale musimy też rozumieć skalę tego, co się dzieje. Cieszę się, że na banknotach jest twarz kobiety. Ale czy możemy mieć więcej prawdziwych pieniędzy? Równe wynagrodzenie?

W rzeczywistości jest tak, że w życiu publicznym, polityce, biznesie i mediach, jesteśmy nadal dominowane. Stale atakuje się aborcję, panuje powszechna tendencja, by czynić kobietę uzależnioną od jej partnera – kłamliwa „wiara” Duncana Smitha [polityk, lider Partii Konserwatywnej – przyp. tłum.] – w rezultacie stale uderza się w kobiety przy pomocy różnorakich ograniczeń. Ikony dnia są nieme i „godne szacunku” – jak Sam Cam [żona Davida Camerona – przyp. tłum] czy Kate Middleton.

Reakcja ma swój początek we wczesnych latach 90-tych, gdy chłopięcy styl i niepoprawność polityczna były uważane za nieco nieprzyzwoite. Liam Gallagher, świetnie opisany przez swojego brata Noela jako „mężczyzna z widelcem w świecie zupy”, był pin-upem takiej postawy.

Obecnie mamy do czynienia z czymś jeszcze gorszym: z prawicowym establishmentem i jego sługusami, którzy zdołali przekonać samych siebie, że są indywidualistami i nie kryją się ze swoimi anty-feministycznymi poglądami. Od Toby’ego Younga [brytyjski dziennikarz – przyp. tłum.] do Jamesa Delingpole’a [brytyjski dziennikarz – przyp. tłum.] aż do blogerów Guido, ich wstrętne propozycje nie są poza establishmentem, ale są jego częścią. Po prostu służą Torysom.

Mogą zajmować się w jakimś stopniu opieką nad dziećmi i fantazjować o PJ O’Rourke [amerykański satyryk polityczny – przyp. tłum.], ale tak naprawdę dają tylko pożywkę hienom „męskiej sfery”, które najwyraźniej nie zdają sobie sprawy, że feministki nie tylko mają związki z mężczyznami, lecz również z synami.

Recesja najpierw ogranicza równość, a potem wolność. Spójrzcie na Clegga [lider partii Liberalnych Demokratów – przyp. tłum.] strojącego miny tuż obok Camerona. Liberalni Demokraci tak naprawdę nie zajmują się w ogóle kobietami, oni są po prostu… liberalni. Clegg jest klasycznym przykładem mężczyzny, który prawi feminizmowi czułe słówka, a jednocześnie popiera reakcję, która zatrzymuje kobiety wstępujące na jego święte terytorium.

“Męska sfera” święci BoJo, który pozbywa się swojego doradcy do spraw kobiet, jak tylko ten rozkłada nogi. Równe prawa są tylko reliktem lat 80-tych. Toryski promują rozmyty, dryfujący feminizm – wyjdź dobrze za mąż albo załóż ciasteczkowy interes.

Tak więc w otoczeniu wściekłych mężczyzn, którzy czują się zlekceważeni, ważne jest, by zwrócić uwagę na to, że kobiety nie wygrały. Tak naprawdę przegrywamy nasze ciężko wywalczone prawa. W dalszym ciągu większość świata należy do mężczyzn.

Ci przy władzy ustanawiają prawa niekorzystne dla aktywnych zawodowo kobiet, upewniając się, że nie będą one awansować, utrzymując w ten sposób status quo, w którym połowa populacji jest niema i niewidzialna. Internetowe trolle są tylko pchłami na parszywym płaszczu reakcji. W sferze popkultury, tak jak w polityce, jak pisała Faludi, nie jest to wcale zorganizowana i scentralizowana konspiracja. Jej działanie jest „zakodowane i praktykowane, rozproszone i zakamuflowane”.

Tak więc, jako pozbawiona poczucia humoru feminazistka, jeżeli naprawdę muszę tłumaczyć, że groźby podcięcia mi gardła i zgwałcenia moich wnętrzności raczej nie są żartem, wtedy może należy uznać, iż tak naprawdę nie mieliśmy/ałyśmy zbyt dużo feminizmu.

W rzeczywistości, post-feminizm rozdzielił się na małe grupki, każda z nich realizująca swoją własną politykę tożsamości bez poczucia jakiejś większej walki. Ale gdy tylko w internecie otwierają się takie pęknięcia, na nienawiść wobec kobiet pada pewne światło, które wskazuje nam, że to coś więcej, niż tylko gra. Propaganda jest wszędzie. Co czyni kobiety nieszczęśliwymi? Równouprawnienie. Daje ono nam kariery, raka, sprawia, że pijemy za dużo, sprawia, że stajemy się brzydkie dla mężczyzn! Łuuuu. Reakcja szepce nam do ucha, że kobiety sekretnie tęsknią za służalczością, nie władzą. Ci, którzy twierdzą inaczej, będą uciszeni. Nie, po prostu zagłusz to hałasem, czystym hałasem i obudź się. To zaczyna się dziać. Pamiętaj, że wszyscy oni są tylko facetami z widelcami w świecie zupy.

To my gotujemy zupę.

Suzanne Moore, lipiec 31, 2013

Tłumaczenie: Paulina Ferens

design & theme: www.bazingadesigns.com