Pulnik: Zaufanie jako głupota, czyli obwinianie ofiar i dobre intencje

Kilka dni temu rozpoczęła się skierowana do nastolatków kampania społeczna Fundacji Dzieci Niczyje poświęcona tzw. „sekstingowi”, czyli przesyłaniu przez telefony lub internet osobistych zdjęć i filmów o treści erotycznej. W towarzyszącym kampanii spocie wideo widzimy, jak dziewczyna wysyła komuś prywatnie erotyczne zdjęcie, po czym staje się obiektem szykan na Facebooku, gdy odbiorca udostępnia je publicznie. Konkluzja? „Myślę, więc nie ślę”.

Fundacja chciała dobrze, ale niestety, bardziej zaszkodziła niż pomogła. Morał spotu jest prosty – wysyłanie nagich fotek ma złe skutki. Zupełnie tak, jak bliska styczność z ogniem ma złe skutki. Myślący człowiek wie, że może się poparzyć, myślący człowiek powinien wiedzieć, że nagie fotki mogą wycieknąć. To jest cały przekaz – myśl i nie wysyłaj nagich fotek. Zupełnie tak, jak mówi się „nie baw się ogniem”, jakby obie te rzeczy były obłożone naturalnymi konsekwencjami, na które ludzie nie mają wpływu. Ignorowany jest największy problem, czyli czynnik ludzki. Ogień nie ma świadomości i nie podejmuje decyzji, żeby kogoś poparzyć, to po prostu część jego niezmiennej natury. Człowiek natomiast ma świadomość i ma możliwość decyzji, co spoty skupiające się na obwinianiu ofiar starannie omijają. Agresor jest według nich siłą natury, czymś nie do powstrzymania.

Największym problemem w takiej narracji nie jest jednak sprowadzanie ludzi do bezmyślnych stworzeń, które nie mają władzy nad swoimi czynami – jest nim utwierdzanie agresorów w tym, że ich działania są naturalne a nawet oczekiwane, zupełnie tak, jak oczekiwane jest sparzenie się od ognia. Narracja „ostrzegania przed konsekwencjami” skupiona na ofiarach nie robi nic dobrego, a jedynie szkodzi. No bo zastanówmy się – dlaczego upublicznienie nagich fotek może mieć tak negatywny wpływ na nasze życie? Również przez spoty takie jak „myślę, więc nie ślę”. Ktoś upublicznił jej fotki? Głupia, trzeba było myśleć i ich nie wysyłać, nie ufać złym ludziom! Ostracyzujemy i oceniamy ofiary na podstawie ich życia seksualnego i tego, jak wielkie zaufanie pokładają w innych, a przymykamy oko na tych, których ten ostracyzm powinien spotkać – na osoby niegodne tego zaufania, krzywdzące innych ze złości albo dla zabawy.

Ufność staje się cechą złą, negatywną, ufanie innym jest naiwne! Nadużywanie tego zaufania natomiast? Cóż, prosiła się, czego się spodziewać. Prawo silniejszego, prawo cwańszego. Nie znaczy to jednak, że narracji konsekwencji nie należy używać – ale kierując ją na osoby nadużywające tego zaufania. Można zrobić spot skupiający się na skutkach – mówiący na przykład „pokazujesz, że nie warto ci ufać w tej kwestii, więc ludzie przestaną ufać ci w innych, tych ważniejszych”. Albo zrobiony w takim tonie, jak spot College Humor na ten temat, którego treść jest prosta – „im częściej będziecie upubliczniać prywatne fotki, tym większe stanie się ryzyko ich wysyłania, a jeżeli będzie ono zbyt wielkie – przestaniecie je dostawać i sami sobie zaszkodzicie”. Dodatkowo, jeśli kierujemy spot do nastolatków, dlaczego nie powiedzieć również o tym, że rozpowszechnianie nagich zdjęć osoby poniżej 18 roku życia jest przestępstwem? Oczywiście, spoty kierowane do potencjalnych ofiar nie powinny zniknąć. Ale jeżeli chcemy, żeby były skuteczne, należy pomóc im informacjami, jak robić to bezpiecznie – ukryć twarz, znaki szczególne, pozbyć się danych EXIF, które mogą ułatwić zidentyfikowanie nas. Mówienie „nie rób” może pozwala nam się cieszyć, że zrobiliśmy coś dobrego, ale efekt jest mierny.

Nastolatkowie nie przestaną podejmować ryzyka, nie przestaną eksperymentować – będą mieć nadzieję, że kogoś poprawnie oceniają, że mogą mu zaufać (znowu! ufność nie jest cechą złą!), a naszą odpowiedzialnością powinno być umożliwienie im tego w bezpieczny sposób, zamiast liczyć na to, że wezmą sobie do serca słaby spot zrobiony przez „nudnych dorosłych”, który mówi, żeby się nie bawić, bo zabawa może być niebezpieczna.

Aleksandra Pulnik

design & theme: www.bazingadesigns.com