Broniarczyk: Przeraża mnie, że w nowym, kształtującym się ruchu jest tyle pogardy dla kobiet i ich decyzji

Natalia Broniarczyk

Jeszcze tydzień temu podczas organizowanego przez Porozumienie Kobiet 8 Marca spotkania na temat aborcji farmakologicznej, ale też strategii walki o legalną, bezpieczną, darmową aborcję,, do głowy by mi nie przyszło, że niecały tydzień później na okładce poczytnego pisma znajdzie się osobisty manifest aborcyjny. Wielokrotnie rozmawiając ze znajomymi i koleżankami o doświadczeniu aborcji, wspominając aborcyjne coming outy, przywołując manifesty Francuzek, Amerykanek czy Niemek z lat siedemdziesiątych, słyszałam, ale też sama mówiłam: „to się w Polsce nie uda”, „aborcja w Polsce to za duży wstyd, to tabu, sprawa tak prywatna, że żadna osoba nie zdecyduje się na opowiedzenie swojej historii i pokazanie znanej twarzy”.

unnamed-3

Tymczasem jesteśmy świadkiniami i świadkami czegoś niesamowitego. Podczas gdy pierwszy raz od 23 lat* na ulice wielu miast i miasteczek w sprawie aborcji wychodzi tysiące osób, możemy przeczytać osobistą historię Natalii Przybysz. Historię o niechcianej ciąży, o polskim podziemiu aborcyjnym, o wycieczce na Słowację; o podróży busem, który o pierwszej w nocy zabiera ze stacji benzynowej współtowarzyszki do innego świata, tuż za polską granicę, gdzie w klinice ginekologicznej jest ciepło, przyjemnie i miło. To jest przede wszystkim historia o wolności i o uczuciu ulgi. O tym, że nie musisz się tłumaczyć, że nie chcesz kontynuować ciąży, o tym, że każdy powód do aborcji jest dobry i słuszny, dopóki jest Twój.

Wywiad z Natalią Przybysz jest też o poczuciu samotności, o tym, że ten zwany kompromisem cholerny zakaz aborcji funkcjonujący od 1993 roku sprawia, że osoby z doświadczeniem aborcji latami, a czasem przez całe życie myślą, że są jedyne z takim doświadczeniem, że nie mogą nikomu o tym powiedzieć, że jadąc do sąsiedniego kraju na zabieg popełniają przestępstwo, że muszą się tego wstydzić albo mieć wystarczająco dobry powód, by móc zdecydować. Tymczasem według wielu  badań około 90% osób po przerwaniu ciąży nie żałuje swojej decyzji i odczuwa ulgę. Zgodnie z badaniami CBOS z 2013 roku około 5 milionów kobiet przynajmniej raz w swoim życiu przerwało ciążę. Wśród tych 5 milionów  są matki i osoby bezdzietne, pracujące i bezrobotne, osoby z małych miasteczek i wsi oraz te z wielkich miast, niewierzące i wierzące, osoby nieznane szerszej publiczności oraz aktorki, piosenkarki czy celebrytki. Bo doświadczenie aborcji jest niemal codziennością, może się pojawić i pojawia się w życiu każdej z nas.

W krajach, gdzie aborcja jest legalna i tania, aborcja to fakt z życia, jak rozstanie z partnerem_ką, dobry lub nieudany seks, zmiana pracy czy miejsca zamieszkania. Czasem jest trudna i potrzebujemy przy niej wsparcia, a czasem nie. 

Z wywiadu z Natalią Przybysz dowiadujemy się jeszcze jednej, bardzo ważnej, ale niestety niepokojącej rzeczy, która nie powinna mieć miejsca. Chodzi o niewiedzą lekarek_rzy na temat aborcji farmakologicznej. Natalia opowiada o tym, że łykała Cytotec (powodujący poronienie środek na wrzody), który dostała od swojego lekarza. Drogie osoby czytające wywiad z Natalią – aborcja farmakologiczna (zwana inaczej domową) jest bezpieczną, łatwą i tanią metodą przerywania ciąży. Nie musimy iść do lekarza_rki po Cytotec czy Arthrotec, który, jak pokazuje historia Natalii Przybysz, nie zawsze działa, zwłaszcza gdy sposób dawkowania podaje nam nieznający się na rzeczy lekarz. Do bezpiecznej aborcji domowej/farmakologicznej potrzebujemy zestawu poronnego, który możemy zamówić np. z Women Help Women. Poza Misoprostolem (substancją powodującą skurcze, w Polsce dostępną jako Cytotec i Arthrotec) otrzymujemy również Mifepriston, czyli środek, który hamuje wytwarzanie progesteronu, hormonu odpowiedzialnego za utrzymanie ciąży. Zażycie kombinacji Mifepristonu i Misoprostolu zgodnie z zaleceniami sprawia, że skuteczność tej metody wynosi około 98%. I nie musisz być w tym doświadczeniu sama. Możesz szukać wsparcia u takich grup jak Ciocia Basia czy Kobiety w Sieci. 

Aborcyjny coming-out Natalii Przybysz obnażył jeszcze jedno – coś, co frustruje jeszcze bardziej niż brak wiedzy lekarzy_rek na temat aborcji farmakologicznej. Pomimo tego, że na licznych demonstracjach Strajku Kobiet czy Czarnego Protestu dominują „proczojsowe” hasła typu „moje życie, mój wybór”, „moje ciało, moja decyzja”, czy „ja decyduję”, to nawet na grupach dziewuchowych czy fejsbukowych wydarzeniach dotyczących Strajku Kobiet od wczoraj rozgorzała dyskusja.

Czytamy między innymi, że wyznanie Przybysz zabije ruch kobiet, że przesadziła, że „Jestem za prawem wyboru. Jednak kiedy słyszę: »60 metrów kwadratowych ze wszystkimi książkami i zabawkami dzieci jest trochę ciasne…«, to mi ludzie k…a słabo.” 

Mnie jest słabo, kiedy czytam takie komentarze. Około 96% kobiet z doświadczeniem aborcji przerywa ciążę, bo nie chce w niej być, bo w ogóle nie chce mieć dzieci albo nie chce mieć więcej dzieci, bo właśnie zaczęły nową pracę albo w ogóle jej nie mogą znaleźć, bo mieszkanie jest za małe albo w ogóle nie mają własnego mieszkania, bo ciąża jest wpadką albo po prostu to jest nie ten czas i nie to miejsce w życiu i nie są gotowe na macierzyństwo. Powodów jest tyle, ile kobiet przerywających ciążę. I każdy jest dobry, dopóki ta decyzja jest samodzielna. Tylko około 4% kobiet przerywa ciąże ze względu na powody, o których mowa w ustawie z 1993 roku. 

 W jednym z komentarzy przeczytałam „wydaje mi się, że powinnyśmy stworzyć dwie grupy »Jestem za prawem wyboru« i drugą »Jestem za prawem wyboru, ALE…«” Pozwolę sobie dokończyć: „Jestem za prawem wyboru, ALE nie szanuję kobiet i osób, które decydują się na aborcję z powodów innych niż te opisane w zwanym kompromisem zakazie aborcji z 1993 roku.

Uważam, że jeśli się decydują na aborcję, to ZAWSZE musi być im przykro i muszą mieć wystarczająco dobry powód, bo będą musiały się z aborcji tłumaczyć nie tylko przed politykami_czkami i rodziną, ale również przed współuczestniczkami aborcyjnych protestów.”

Mam dosyć oceniania wyboru osób, które decydują się na przerwanie ciąży. Od 23 lat robią to Kościół, media, politycy_czki, lekarze_rki. Nie szanujesz decyzji osób, które podobnie jak Natalia zdecydowały się przerwać ciąże z takiego powodu jak brak chęci pozostania w tej ciąży?  To znaczy, że nie szanujesz kobiet i ich wyborów. 

Nie interesuje mnie, dlaczego kobieta chce przerwać ciążę. Szanuję każdy jej wybór. Nie przeraża mnie fakt, że przez wyznanie Natalii w protestach weźmie udział mniej osób. Przeraża mnie natomiast, że w tym nowym, kształtującym się ruchu ciągle jest tyle pogardy dla kobiet i ich decyzji. Wciąż jesteśmy oceniane i oceniamy siebie nawzajem. Przerwiemy ciążę, bo nie chcemy w  niej być plus mamy za małe mieszkanie – jesteśmy rozwydrzone. Nie przerwiemy ciąży, zdecydujemy się na urodzenie, ale nasza sytuacja finansowa jest kiepska, więc musimy skorzystać z symbolicznej finansowej pomocy państwa – jesteśmy lekkomyślne i nierozważne. Zawsze jesteśmy „za jakieś”. Ciągle my i nasze decyzje jesteśmy poddawane ocenie i musimy tłumaczyć się z naszych wyborów. Czym to jest, jeśli nie pogardą? O ironio, jednym z postulatów dzisiejszego strajku jest „dość pogardy dla kobiet”. 

Wszystkim oceniającym decyzję Natalii radzę przeczytać ten wywiad jeszcze raz ze zrozumieniem i refleksją, zastanowić się i odpowiedzieć samej/samemu sobie na kilka pytań: co w zasadzie oznacza dla Ciebie wolny wybór? Czy ufam innej osobie na tyle, by mogła ona decydować o swoim życiu i zdrowiu, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że decyzja tej osoby nie wpłynie na moje życie? Czy w ogóle powinien obchodzić mnie powód osoby, która decyduje się na przerwanie ciąży? Dlaczego ten powód jest dla mnie ważny? 

Pragnę przypomnieć jedno z najstarszych proaborcyjnych haseł, tłumaczone na wiele języków świata, które możecie znaleźć na każdym aborcyjnym proteście „Nie chcesz aborcji? To jej sobie nie rób”. Czas w końcu zrozumieć, o co w tym haśle chodzi, zanim wyjdzie się z nim na ulicę.

Natalia, jestem z Tobą. Dziękuję Ci za ten wywiad. Po latach ciszy i bezradności w końcu coś zaczęło się zmieniać. Potrzebujemy jak najwięcej takich manifestów i potrzebujemy się w tym wspierać, dopóki nie ma przyzwolenia, by łączyć w jednym zdaniu „aborcję” z „życiem”, czy „ulgą”.

Women Help

Masz Wybór

Ciocia Basia


Korekta: Michalina Jadczak

design & theme: www.bazingadesigns.com